„Policja w Holandii pałuje dla przykładu, aby zniechęcić do swobody zachowania poza ramami wyznaczonymi przez aktualną władzę. Zarzut wstrętnego autorytaryzmu graniczącego z faszyzmem stosuje się dla zniechęcenia do naśladownictwa rządu opornego wobec uzurpującej władzę sitwy powiewającej sztandarem progresizmu, którego celem jest kreowanie nowego człowieka w imię szczęścia ludzkości, które niezmiennie ma przyjść pojutrze” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Rafał Brzeski, specjalista ds. bezpieczeństwa.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Brutalne starcia na ulicach Amsterdamu! Holenderska policja przerwała demonstrację przeciwników obostrzeń covidowych
Z jednej strony kraje Zachodu zarzucają Polsce autorytaryzm, a wręcz totalitaryzm i łamanie praworządności, z drugiej policja w Holandii czy we Francji znęca się nad bezbronnymi manifestantami i te same kręgi nie reagują. Dlaczego? Czy ma to związek z użyciem „praworządności” jako pałki na niepokorne kraje przy jednoczesnym „budowaniu nowej Europy” przy pomocy przemocy? Czy pojęcie „wolności” ma na Zachodzie jeszcze jakiekolwiek znaczenie?
Policja w Holandii pałuje dla przykładu, aby zniechęcić do swobody zachowania poza ramami wyznaczonymi przez aktualną władzę. Zarzut wstrętnego autorytaryzmu graniczącego z faszyzmem stosuje się dla zniechęcenia do naśladownictwa rządu opornego wobec uzurpującej władzę sitwy powiewającej sztandarem progresizmu, którego celem jest kreowanie nowego człowieka w imię szczęścia ludzkości, które niezmiennie ma przyjść pojutrze. Na tak zwanym Zachodzie miejsce tradycyjnych swobód obywatelskich coraz powszechniej zajmuje pruska zasada, że obowiązkiem porządnego obywatela jest płacić podatki i stulić gębę a wolno czynić tylko to, co jest oficjalnie dozwolone.
Na ile determinuje to spirala ideologiczna? Wydaje się bowiem, że sceny, z jakimi mieliśmy do czynienia na ulicach Amsterdamu pokrywają się z wizją Altiero Spinelliego, na co zresztą zwracają uwagę niektórzy eksperci. Jak daleko ta lewicowa ideologia, która zdominowała Zachód jest w swojej istocie totalitarna? Jakie zagrożenie niesie ona dla bezpieczeństwa zarówno państwa polskiego, jak i obywateli innych państw członkowskich?
Ideologia emanująca z siedziby Parlamentu Europejskiego mieszczącego się w gmachu imienia Altieri Spinelliego to progresizm, który jest szerszy niż ideologia tradycyjnej lewicy, nawet tej skrajnej. Obejmuje bowiem klimatyzm z jego histeryczno-radykalnym skrzydłem gretynizmu (od Grety Thunberg), apologetów aborcji i eutanazji redukującej człowieka do narzędzia wyrzucanego na złom po awarii a także sfanatyzowany weganizm oraz kulturę kasacji zgodnie z którą na śmietnik historii (w sensie dosłownym) mają być wyrzucone postacie (nawet odlane w pomnikowym brązie) nie pasujące do aktualnych prądów. W myśl kultury kasacji z Agrykoli do Wisły powinien trafić zaklęty w kamieniu Jan III Sobieski, bowiem pokonał muzułmanów pod Wiedniem. Poza zaczadzonymi ideologicznie mało jest chętnych na życie w kraju, w którym nie ma ustalonych reguł, niczego co święte, co prawe, co odwieczne a ich miejsca zajmują slogany tych, co to mają duże gęby do gadania i małe rączki do roboty. Trzeba więc uszczęśliwiać tę ciemnotę na siłę.
Czy to, z czym mieliśmy do czynienia na ulicach Paryża czy Amsterdamu nie powinno stanowić dla nas ostrzeżenia przed tym, jaki „raj” szykują nam zwolennicy federalnego superpaństwa?
Koncepcja federalnego superpaństwa europejskiego to twór swoistej symbiozy klasy superbogatych z progresistami. Pierwsi wybrali za narzędzia tych drugich aby wyzuć z majątku klasę średnią i zepchnąć ją do świata prekariatu, nowej klasy społecznej pozbawionej stabilizacji i bezpieczeństwa w sferze materialnej, co przekłada się na brak posiadania i stan uzależnienia: mieszkanie na wynajem, samochód na wynajem, spłaty kredytu i nieustanne szukanie pracy.
Przy takiej perspektywie nie ma już czasu na ostrzeżenia. Trzeba bić na alarm i budować barykady. Chyba, że chcemy przefrymarczyć odwieczne wartości w zamian za letnią, bo już nawet nie ciepłą, wodę w kranie oraz godzinę lub dwie energii elektrycznej dziennie, ale za to pochodzącej z wiatraków. Będzie za mało światła na czytanie książek, ale wystarczy na obejrzenie telewizji.
Jaką rolę w tym wszystkim odgrywa pandemia (w Amsterdamie policja pałowała przeciwników obostrzeń covidowych)? Czy nie odnosi Pan wrażenia, że dla niektórych rządów stała się ona narzędziem do poskromienia sprzeciwu obywateli wobec zakładania na gospodarki kagańca neomarksistowskiej ideologii klimatyzmu (np. w Niemczech rolnicy nie mogli protestować przeciwko „Fit for 55” ze względu na obostrzenia covidowe, podobnie było w Belgii i w innych krajach)?
Pandemia to przysłowiowa manna dla każdego dyktatora, każdej koterii i każdej totalitarnej Rady Ocalenia. Pod jej osłoną można w imię ochrony zdrowia pozwolić sobie na ograniczanie swobód obywatelskich, a przede wszystkim prawa do protestu na dowolny temat. Można spuszczać ze smyczy psy i ludzi, którzy swoje prawa i przywileje mierzą długością pałki. Bataliony ludzi na smyczach zostaną niestety sformowane jeśli program “Fit for 55” zostanie przyjęty. Jest to bowiem program równego rozdziału nędzy i likwidacji klasy średniej, która stanowi ostoję wszystkiego, co progresiści atakują i czego nienawidzą: religii, rodziny, prywatnego majątku przekazywanego potomnym, zasad zachowania się przy stole, czyli “wstecznej zaściankowości” wedle etykietek rozdawanych przez fanatyków postępu. Farmerzy są zakorzenionymi we własnej ziemi nosicielami tradycji, a więc trzeba ich pozbawić możliwości zarobku i zmusić do wyzbycia się ziemi. Na początek likwidacja krów, gdyż w trakcie przeżuwania karmy “bekają” metanem. Potem likwidacja produkcji mięsa w imię nawracania ludzkości na weganizm, później walka o dobrostan karpia, lista możliwych reform płynących z “Fit for 55” jest długa.
W jakich kategoriach odczytywać fakt, że na forum PE tematy te w zasadzie nie istnieją, bardzo chętnie za to rozprawia się na temat fake newsów o Polsce?
Polsce wrogów w unijnej elicie nie brakuje. W salonowych szeptankach krąży opinia, że nie można wypłacać Warszawie miliardów euro skoro “rząd tego Morawieckiego” nie dał gwarancji, że minimum 85 centów z każdego euro wróci do nas? W Brukseli, Berlinie, Paryżu można usłyszeć utyskiwania: wydadzą na “zrównoważony rozwój” i będą jeszcze szybciej “naszym kosztem” rozwijać swoją gospodarkę. Przecież nie można wspomagać rządu, który wspiera klasę średnią, osłania “tarczami”obywateli, uszczelnia VAT, ogranicza przemyt i likwiduje przekręty. Zgroza, tacy ludzie to przecież autorytarni rzecznicy taniego populizmu. Jak dostaną euro, to sobie w tym “polskim ładzie” wybudują własne domy i kto będzie zbierał szparagi? Migranci się nie kwapią.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/580660-wywiad-dr-brzeski-policja-w-holandii-paluje-dla-przykladu