W Polsce niemal w ogóle bez echa przeszedł wyrok, jaki zapadł w poniedziałek przed sądem w Taranto w południowych Włoszech. A szkoda, bo stanowi on precedens w skali europejskiej i pokazuje ewolucję wymiaru sprawiedliwości, a na pewno świadomości społecznej na naszym kontynencie.
270 lat więzienia
W procesie, który się właśnie zakończył, zapadło aż 26 wyroków skazujących na łączną sumę 270 lat więzienia. Najwyższe kary otrzymali bracia Fabio i Nicola Riva – odpowiednio 22 i 20 lat pozbawienia wolności, a także Luigi Capogrosso i Girolamo Archina – po 21 lat.
Na czym polegała ich wina? Otóż wszyscy skazani byli w latach 1995-2012 albo dyrektorami i kierownikami w hucie Ilva w Taranto, albo lokalnymi politykami. Wspomniani bracia Riva byli z kolei właścicielami tego kombinatu, będącego niegdyś największym producentem stali w Europie. Ich wina polegała na zanieczyszczeniu środowiska naturalnego.
Dla porównania Anders Breivik, który w 2011 roku zamordował w Norwegii 77 osób, został skazany na 21 lat więzienia.
Nowy rodzaj mafii
Rodzi się pytanie: na jakiej podstawie mogły zapaść we Włoszech tak drakońskie kary? Kodeks karny nie przewiduje przecież tak surowych wyroków dla tych, którzy zanieczyszczają przyrodę. Otóż podsądnych oskarżono o udział w zorganizowanej grupie przestępczej mającej na celu spowodowanie katastrofy ekologicznej, zatrucie okolicznych mieszkańców i umyślne zaniechanie środków ostrożności w miejscu pracy. Udział w zorganizowanej grupie przestępczej podpada zaś pod ten sam paragraf co działalność w mafii, a za to grożą w Italii wysokie kary. Prokuratorzy żądali zresztą dla głównych oskarżonych wyższych wyroków niż ostatecznie zapadły – po 28 i 25 lat więzienia.
Oskarżenie opierało się na ekspertyzach biegłych, z których wynikało, że zapadalność na ciężkie choroby, w tym na raka, była w pobliżu huty większa niż w innych okolicach. To był główny dowód obciążający kierownictwo zakładu.
W procesie na karę 3,5 roku więzienia skazany został też były prezydent regionu Apulia, znany aktywista gejowski Nichi Vendola – niegdyś członek Włoskiej Partii Komunistycznej, a do 2016 roku przewodniczący ugrupowania Lewica, Ekologia, Wolność. Choć sam deklaruje się jako działacz ekologiczny, został skazany za dopuszczenie do katastrofy ekologicznej. Po wyroku nie krył swojego wzburzenia, mówiąc, że wymiar sprawiedliwości zamienił się w „eko-potwora”, który dokonał „rzezi prawa i prawdy”. Zapowiedział, podobnie jak pozostali skazani, odwołanie do sądu drugiej instancji.
Przemysł a ekologia
Większość komentatorów przyjęła decyzję sądu z zadowoleniem, widząc w niej triumf prawa do zdrowia i do czystego środowiska nad żądzą zysku. Publicyści prognozują, że huta, która zatrudnia kilkanaście tysięcy osób, zostanie w najbliższym czasie zamknięta. Jeśli to nastąpi, sytuacja ekonomiczna pogrążonej w kryzysie Apulii jeszcze bardziej się pogorszy. W obliczu konfliktu między dwoma wartościami – czystym środowiskiem a miejscami pracy – większość włoskich mediów opowiada się za tym pierwszym.
Wspomniany wyrok stawia pod znakiem zapytania przyszłość przemysłu ciężkiego we Włoszech, a może i w Europie. Nie ma bowiem na świecie fabryki, która nie emitowałaby zanieczyszczeń. Zdobycie ekspertyz potwierdzających zatruwanie przyrody nie powinno nastręczać najmniejszych trudności. Jeśli tego typu praktyka sądownicza jak w Taranto upowszechni się w innych miejscach, to każdemu właścicielowi, dyrektorowi czy kierownikowi kombinatu przemysłowego można będzie postawić zarzut o udział w zorganizowanej grupie przestępczej. W tej sytuacji produkcja przenoszona będzie do krajów Trzeciego Świata, w których takie wyroki nie zapadają.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/553480-bezprecedensowy-wyrok-we-wloszechnowy-rodzaj-przestepczosci