Péter Jakab, przewodniczący partii Jobbik, udzielił niedawno portalowi Alfahír wywiadu, w którym skomentował stworzenie szerokiej koalicji opozycyjnej przeciw rządzącemu Fideszowi.
Porozumienie w sprawie wspólnego startu w wyborach parlamentarnych w 2022 roku oraz wystawienia jednego kandydata na premiera ogłosiło sześć ugrupowań: dwa postkomunistyczne (Koalicja Demokratyczna i Węgierska Partia Socjalistyczna), dwie zielone (Dialog na rzecz Węgier i Polityka Może Być Inna), jedna liberalna (Ruch Momentum) oraz nacjonalistyczna (Jobbik).
We wspomnianej rozmowie Péter Jakab stwierdził:
„Mogliśmy zgodzić się na wspólną listę w taki sposób, że Jobbik nie musiał rezygnować z niczego ze swojego systemu wartości, a nawet cała opozycja jako cel wyznaczyła sobie dosłownie to samo, co ogłosiliśmy na początku roku w deklaracji zasad Jobbiku: stworzenie niezależnych, dumnych Węgier, w których da się żyć”.
Wobec postkomunistów i liberałów: za czy przeciw?
Warto w tym kontekście odnieść się deklaracji założycielskiej Jobbiku z 2003 roku. Możemy w niej przeczytać:
„Podstawowym zadaniem jest odebranie władzy politycznej partii komunistycznej oraz zjednoczonych z nią ekstremistycznych liberałów”.
Dziś Jobbik wchodzi w skład koalicji opozycyjnej wspólnie z partiami postkomunistycznymi i liberalnymi. Wtedy chciał takie ugrupowania odsunąć od rządów, teraz z kolei chce im pomóc w zdobyciu władzy. Mało tego, w 2006 roku Jobbik organizował wielkie demonstracje uliczne, by obalić rząd postkomunistycznego premiera Ferenca Gyurcsányego. Teraz stał się częścią koalicji, której twarzą jest właśnie Gyurcsány.
Co więcej, przez całe lata węgierscy socjaliści, liberałowie i zieloni nazywali Jobbik ugrupowaniem faszystowskim, antysemickim i neonazistowskim, z którym żadne porozumienie nie jest możliwe. Dziś natomiast uważają nacjonalistyczną partię za swego sojusznika.
Wobec „społeczeństwa otwartego”: za czy przeciw?
We wspomnianej deklaracji założycielskiej Jobbiku sprzed siedemnastu lat znajduje się też surowa krytyka ówczesnych partii lewicowo-liberalnych, które wtedy znajdowały się u władzy:
„Obecna klasa polityczna poddała się podbijającemu świat globalizmowi, który zapewnia olbrzymie środki finansowe, by podminować nasze tradycyjne wartości i stworzyć ultraliberalne tzw. społeczeństwo otwarte”.
Dziś współkoalicjantami Jobbiku są partie, które głoszą wprost, że ich celem jest właśnie budowa społeczeństwa otwartego. Tajemnicą poliszynela pozostaje też fakt, że węgierscy opozycjoniści korzystają z finansowego wsparcia George’a Sorosa, którego nie bez powodu nazywa się ojcem chrzestnym tęczowej koalicji. Porozumienie łączące rozmaite barwy partyjne – od czerwonych i różowych, poprzez zielone, do brunatnych – przypomina bowiem różnobarwną tęczę.
Co ma być wynikiem owego paktu? W czwartek Péter Jakab na Facebooku sformułował wspólny cel wprost. Chodzi o to, by w 2022 roku gabinet Viktora Orbána został zastąpiony przez nowy „rząd jedności narodowej”.
Rząd jedności narodowej. Brzmi znajomo.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/535094-jobbik-dzis-w-teczowej-koalicji-a-jutro