Szwecji warto się przyglądać, dlatego że Szwecja jest jednym z krajów europejskich, które chcą być w czołówce zmian społecznych, dlatego wprowadzają nową, postmodernistyczną, kapitalistyczną postać socjalizmu, czyli takiego państwa opiekuńczego, które przyjmuje rolę rodziny, autorytetów, kościołów, próbując wytworzyć nowego człowieka działającego w nowym społeczeństwie
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl ks. prof. Robert Skrzypczak.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Jak ocenia Ksiądz Profesor sytuację, do jakiej doszło w Szwecji, gdzie w szpitalach na oddziałach intensywnej terapii zamiast leków hamujących skutki koronawirusa podawany był paliatywny koktajl z morfiną, hamujący oddychanie i powodujący szybszą śmierć i zapewne w męczarniach? O tym poinformowała jedna ze szwedzkich gazet i zdaniem źródła tej gazety wielu pacjentów w Szwecji chorych na Covid-19 jest „leczonych” w ten sposób. Mamy tu chyba do czynienia z aktywną eutanazją?
Ks. Prof. Robert Skrzypczak: Tak, ale Szwecja to nie jest jedyny przypadek. Wcześniej gazety pisały o tym w odniesieniu do Włoch, Szwajcarii, Francji. Był opisany przypadek Giusy na północy Włoch, w okolicach Bresci. Była ona 79-letnią kobietą, którą córka zgłosiła – to był przypadek opisywany w marcu tego roku – jako osobę mającą problemy kardio-patologiczne. Czuła się bardzo źle. Kazali ją przywieźć do szpitala. W szpitalu córkę poinformowano, że mama ma obustronne zapalenie płuc i jest prawdopodobnie zakażona koronawirusem oraz że w związku z tym, w tej sytuacji będzie nie do uratowania. Chciano jej podać morfinę, oceniając, że umrze w ciągu 48 godzin. Córka zadzwoniła do lekarza domowego i lekarz poprosił, żeby zabrała mamę. Zdecydował, że spróbuje ją wyleczyć – nawet jeśli by miała umrzeć, to niech to będzie w domu, przy najbliższych.
Giusy została wyleczona. Żyje. Jest w dobrym stanie. Ten przypadek odsłonił szerszą praktykę prowadzoną pod osłoną koronawirusa, że gdzieś tam w tle kryją się ciche ustalenia co do organizacji służby zdrowia, że po 75. roku życia należy obniżać koszty prowadzenia pacjentów. Natomiast z tej sytuacji jawnie wynika, że mówili o zakamuflowanej formie eutanazji.
Do eutanazji nie tylko próbuje się nas przyzwyczaić poprzez nieustanne o niej mówienie, że jest taka ewentualność, ale jest ona wprowadzana. Faktem jest, że śmiertelność osób rzekomo zarażonych koronawirusem we Włoszech, czy też w innych krajach dotyczy wieku powyżej 75. roku życia. O tym już w marcu alarmowały gazety we Włoszech. Przypadek Giusy był opisany na portalu La Nuova Bussola Quotidiana.
W tym momencie nasuwa mi się apel kard. Müllera oraz wielu innych hierarchów Kościoła katolickiego odnośnie do poszanowania praw, w tym przede wszystkim prawa naturalnego, i nieodbierania wolności w dobie koronawirusa. Jak widać na przykładzie Szwecji, nie jest on jednak taki bezzasadny, jak usiłowały to przedstawić zachodnie media.
Chodzi o apel, który został podpisany przez kilkunastu kardynałów i biskupów, między innymi eks-prefekta Kongregacji Nauki Wiary kard. Müllera, kard. Zena z Chin i wielu innych hierarchów, naukowców i ludzi mediów?
Tak.
Ten apel był przedmiotem krytyki, ale ta krytyka nie dotyczyła czegoś bardzo istotnego, bo ten apel nie brał udziału w jakiejś wewnątrzkościelnej „wojence domowej”, czyli nie atakował nikogo jakąś rozgrywką polityczną. Natomiast był głosem zatroskanych pasterzy, jak i ekspertów, oczywiście tych, którzy reprezentują myślenie katolickie, dotyczącym niebezpieczeństwa, że pod pretekstem rozwiązania problemów z pandemią koronawirusa zostaną wprowadzone różne formy rządu, czy administracji światowej, ponad rządami krajowymi. Dotyczył m.in. także protestu skierowanego przeciwko sporządzaniu i produkcji szczepionek na Covid-19 w oparciu o komponenty uzyskiwane z embrionów pochodzących z aborcji, co było też finansowane przez międzynarodowe fundacje Rockefellera, Sorosa.
Także tu nie chodziło o obawy związane z samą szczepionką, że nie będziemy poinformowani co do skutków ubocznych, czy dodatkowych skutków, które może taka szczepionka nieść. Znamy już w Afryce przypadki wprowadzenia szczepionek przeciwko eboli, które jednocześnie pozbawiały kobiet płodności.
Ta pandemia koronawirusa pokazała – nie mówię tutaj, żeby była jasność, o Polsce – że pacjenci w niektórych krajach mogą mieć ograniczone zaufanie do niektórych przedstawicieli służby zdrowia.
Zwłaszcza, że przecież sięgając szerzej, czas koronawirusa i powszechne odcinanie ludzi od dostępu do kościołów katolickich, sakramentów pokazało też jakby tkwiącą u podłoża Chrystofobię, czyli nieuzasadnioną awersję wobec Chrystusa, czy wiary chrześcijańskiej. Na przykład można było powiedzieć, że tylko katolicka Polska, czy tylko prawosławna Grecja zachowały w tym czasie ciągłość sprawowania liturgii. Natomiast większość krajów zachodnich wymogła na Kościele zamknięcie świątyń. Teraz dopiero niektóre kraje, takie jak Austria, Włochy, Francja się otwierają. W wielu innych krajach kościoły są nadal zamknięte – na przykład w Wielkiej Brytanii. Pomimo że nie ma żadnego uzasadnienia, żeby te kościoły trzymać zamknięte. To jest jedna strona medalu, którą odsłonił kryzys związany z wirusem.
Druga strona to jest to, na co chciał zwrócić uwagę papież-emeryt Benedykt XVI 4 maja, kiedy dzięki Peterowi Seewaldowi i wydanej w Niemczech pierwszej części biografii papieża Benedykta został także opublikowany wywiad, którego udzielił Benedykt, przestrzegając przed duchową mocą Antychrysta. Bez wątpienia nawiązał do inspiracji, z którymi spotykał się jeszcze na początku pontyfikatu. Mianowicie kard. Giacomo Biffi, to jedna z takich najsłynniejszych postaci kaznodziejskich we Włoszech, reprezentant myślenia katolickiego konserwatywnego, był poproszony o wygłoszenie rekolekcji watykańskich – 2006 rok. Wówczas kard. Biffi przypomniał papieżowi Benedyktowi XVI postać Antychrysta opisaną przez Włodzimierza Sołowiowa. To zrobiło ogromne wrażenie na papieżu, dlatego że Sołowiow przedstawiał Antychrysta nie jako postać historyczną. To jest nawiązanie do Biblii, do Nowego Testamentu. Na przykład św. Jan przestrzega w 1. Liście, że na końcu czasów pojawi się nie tylko jeden Antychryst, ale wielu Antychrystów – ludzi, którzy wyszli od nas, ale nie mieli naszego ducha. Czy też u św. Pawła, który przestrzega przed pojawieniem się człowieka nieprawości, który doprowadzi ludzi z jednej strony do oziębłości w sprawach Chrystusa, z drugiej strony do ogromnej anomii, czyli do pomieszania dobra i zła, utraty wrażliwości sumienia.
To poniekąd właśnie się dzieje. Wystarczy zobaczyć, co się stało z etyką…
U Sołowiowa to było bardzo ważne, bo Antychryst jest przedstawiony przede wszystkim jako wielki humanista, człowiek, który jest bardzo przejęty podnoszeniem jakości życia ludzi, dobrobytu. Jest on przejęty sprawami ekologii, ekumenii, sprawami pokoju na świecie. Właściwie jest takim dobroczyńcą, ale jednocześnie jest takim dobrotliwym trucicielem, bowiem te wszystkie jego propozycje łączy jeden sekret – Antychryst nie wierzy w Boga. Mimo że wydaje się być religijny i bardzo sprzyjać kościołom, będzie robił wszystko, żeby swoją działalnością ukryć Chrystusa. Będzie się wręcz radykalnie nie zgadzał z rolą Chrystusa w świecie. Będzie twierdził, że Chrystus odniósł porażkę swoim nauczaniem rozróżniającym radykalnie między dobrem i złem, że zamiast pokoju, to wprowadził podziały między ludźmi. „A ja zapewnię wam pokój” - mówi Antychryst. A przede wszystkim nie zgadzał się z tym, żeby Chrystusa traktować jako jedynego Zbawiciela na świecie. Będzie podkreślał równość religii. Będzie mówił o religijności powszechnej, etyce wydestylowanej. To jest to, z czym mamy dzisiaj do czynienia: budowane świątynie ekumeniczne.
Maitri…
Tak. Ale budowane nie tylko w Europie. W Abu Dabi jest budowana nowa świątynia abrahamiczna, która ma w założeniu służyć i islamowi i żydom i chrześcijanom. Założenie jest takie, że to, co ma nas łączyć, to wspólne pochodzenie od Abrahama. Deklaracja podpisana w Abu Dabi przez przedstawicieli muzułmanów i papieża Franciszka też ma w sobie pewną taką nutę, zwłaszcza w stwierdzeniu, jakoby pluralizm religijny pochodził wprost z woli Bożej.
Podejmowana Agenda 2030, przyjęta przez Organizację Narodów Zjednoczonych jest pod hasłem zrównoważonego rozwoju. To pojęcie jest z jednej strony dobrze brzmiące, a z drugiej – bardzo pakowne. Można w nim zawrzeć wiele różnych rzeczy. Kolejną kwestią jest zamiar podpisania paktu o globalnej edukacji – miało to się odbyć w maju. Z powodu koronawirusa przeniesiono to na październik. Jednym z głównych propagandystów, propagatorów tego paktu jest Geoffrey Sachs, ekonomista i jeden z głównych sług globalizacji ekonomicznej, który wręcz wykazuje tzw. pozytywną korelację między zrównoważonym rozwojem w edukacji, a obniżeniem ilościowym populacji na świecie. Pod tym mogą się więc kryć programy wprowadzające powszechnie aborcję, eutanazję i antykoncepcję. Zwłaszcza, że już na przykład konferencja w Nairobi z jesieni ubiegłego roku sprowokowała wielkie protesty biskupów katolickich w Afryce, którzy mówili, że pomoc humanitarna jest udzielana w Afryce za cenę zgodzenia się na szerokie programy edukacji seksualnej i wprowadzania antykoncepcji.
I aborcji.
Sterylizacji też. Dlatego, wracając do wywiadu papieża Benedykta XVI z 4 maja, Benedykt mówiąc o duchowej mocy Antychrysta mówił, że ona się przejawia w tym, że to, co jeszcze dwa pokolenia temu było oceniane jednoznacznie negatywnie, na przykład tzw. małżeństwa homoseksualne, zrównanie małżeństwa z alternatywnymi formami seksualności, aborcja, czy powoływanie w sztuczny sposób życia ludzkiego w laboratoriach, że to dzisiaj nie tylko jest traktowane jako zdobycz cywilizacji, ale wręcz jako coś poza dyskusją. Jeśli ktoś próbowałby się temu sprzeciwić, to zostanie przez społeczeństwo ukarany wykluczeniem. Mówił, że dzisiaj pod tym wszystkim kryje się coraz powszechniejszy lęk, że ten duch, ta idea Antychrysta przymusza ludzi, którzy chcą coś osiągnąć lub utrzymać (na przykład pracę, albo są związani kredytem) do tego światopoglądu, mimo że tego nie chcieli, właśnie pod groźbą bycia wykluczonym, pewnej społecznej ekskomuniki. Benedykt XVI mówił, że to jest jednym z największych zagrożeń także dla funkcjonowania Kościoła. Powiedział, że temu też podlega dzisiaj w jakiś sposób urząd Piotrowy, że potrzeba dzisiaj wielkiej ilości modlitwy i nie wystarczy modlitwa Kościoła lokalnego, tylko potrzeba modlitwy całego Kościoła uniwersalnego, żeby móc się oprzeć temu naciskowi, temu naporowi.
Oczywiście wywiad papieża Benedykta wywołał przede wszystkim wielkie protesty w jego ojczyźnie.
Tym bardziej potrzeba wielkiej modlitwy, że w papieskiej encyklice Franciszka „Laudato si” ten zrównoważony rozwój się jednak znalazł…
Warto przywołać postać Fultona Sheena, słynnego amerykańskiego kaznodzieję, który już w 1947 roku, czyli zaraz po wojnie miał swój program w telewizji. Jak mi opowiadano w Ameryce powodował on efekt pustych ulic i placów. Wszyscy chcieli słuchać Fultona Sheena. Przestrzegał on już wtedy przed nadejściem Antychrysta. Mówił, że Antychryst to będzie pewna propozycja nowego społeczeństwa i nowej religijności, ale pozbawionej Zbawiciela i pozbawionej Krzyża. Będzie to religijność skupiona na człowieku i na jego własnych zachciankach. Mówił: Jeśli człowieka się pozbawi Boga, to człowiek długo nie może żyć bez poczucia ubóstwiania, dlatego zacznie ubóstwiać sam siebie i swoje własne wytwory.
Fulton Sheen przestrzegał zwłaszcza przed tym, że być może przyjdzie kiedyś czas, kiedy upadnie komunizm, ale pozostanie ten sam wirus, który go dyktował, tylko będzie się mutował i będzie przychodził w nowej, kolektywistycznej, zmutowanej postaci i będzie chciał zarządzać ludźmi jak materiałem, nie jak osobami. A przed tym właśnie między innymi też przestrzegał przytoczony wyżej apel kardynałów i biskupów. Żyjemy w ciekawych czasach.
Czyli to, co dzieje się w Szwecji, ta cicha eutanazja jest to zwyczajnie objaw tego wirusa i w tym momencie powinniśmy tę chorobę szybko zdiagnozować.
Tak. A Szwecji warto się przyglądać, dlatego że Szwecja jest jednym z krajów europejskich, które chcą być w czołówce zmian społecznych, dlatego wprowadzają nową, postmodernistyczną, kapitalistyczną postać socjalizmu, czyli takiego państwa opiekuńczego, które przyjmuje rolę rodziny, autorytetów, kościołów, próbując wytworzyć nowego człowieka działającego w nowym społeczeństwie. Efektem tego jest właśnie postawienie z jednej strony na odporność stadną, jeśli chodzi o radzenie sobie z koronawirusem – dzisiaj Szwedzi nie mogą sobie przecież poradzić z wysoką śmiertelnością tego eksperymentu. A z drugiej strony właśnie odsłaniają się tego typu symptomy, o których pani mówi, dlatego że duch Antychrysta, czy powiedzmy ten nowy, zmutowany wirus społecznego marksizmu powoduje, że człowiek przestaje być traktowany jako osoba, a zaczyna być traktowany jako PESEL, jako kod kreskowy, czyli jako coś, czym można dowolnie manipulować, albo co można zagospodarować. Przestajemy być ludźmi. Zaczynamy być zasobem ludzkim, materiałem ludzkim, a to jest bardzo niebezpieczne.
Przed tym też księża biskupi i kardynałowie w tym apelu przestrzegali.
Przestrzegał przed tym – warto na to zwrócić uwagę – Jan Paweł II, kiedy przyjechał po raz pierwszy do Polski i wtedy jeszcze w warunkach komunistycznych mówił, że człowieka nie można zrozumieć bez Chrystusa, ani on sam nie jest w stanie siebie zrozumieć ani zaakceptować. Myśmy to wtedy przyjmowali do warunków komuny w Polsce i tej ateizującej dyktatury, która wtedy obowiązywała. Natomiast to jest klucz do zrozumienia dzisiejszych czasów, że człowiek bez Chrystusa nie poradzi sobie, stanie się ofiarą tej dominującej dzisiaj kraje postchrześcijańskie, kraje areligijne tendencji, żeby ubóstwiać człowieka i jego wytwory. Tylko że efektem tego jest, że człowiek przestaje być osobą, a staje się liczbą.
Zwrócę uwagę jeszcze na jedną rzecz. Mówił o tym kiedyś jeszcze Josef Ratzinger w 2000 roku, kiedy był na Sycylii, w Palermo. Mówił wtedy do młodych ludzi. Zwrócił uwagę na pewien szczegół w Apokalipsie. Mówił: Bóg w Piśmie Świętym ma Imię i woła ludzi, szuka ich po imieniu. Czyli odniesienia osobowe, godność, wolność, miłość. Natomiast bestia z Apokalipsy, którą posługuje się diabeł, nie ma imienia. Bestia jest liczbą. Ci, którzy idą za bestią odnoszą się do ludzi jak do liczb i człowiek jest tylko PESEL-em, kodem kreskowym, jest tylko numerem – tak traktowano ludzi i doprowadzono do bestialstwa w obozach koncentracyjnych. Dzisiaj nie ma obozów koncentracyjnych, ale ta sama logika dzisiaj obowiązuje w organizowaniu nowoczesnych społeczeństw.
Dziękuję za rozmowę
Rozmawiała Anna Wiejak
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/501139-nasz-wywiad-ks-prof-skrzypczak-o-tragedii-w-szwecji