„Wciąż żyjemy!”- krzyknął Joe Biden, po tym jak wygrał prawybory w 8 stanach (wówczas nie było pełnych wyników ze wszystkich stanów, biorących udział w tzw. superwtorku). Jest to przełom w kampanii Joe Bidena, który wypadł fatalnie w debatach i przegrał prawybory w 3 stanach (Iowa, New Hampshire i Nevada). Wielu komentatorów skreśliło wiceprezydenta z administracji Baracka Obamy. „Śpiący Joe”, jak nazywa go Trump, niespodziewanie się odrodził w najważniejszym (14 stanów głosuje naraz) okresie prawyborów w USA.
„Wciąż żyjemy! Nie miejcie złudzeń, ta kampania spowoduje, że Donald Trump się będzie musiał pakować”- powiedział w Los Angeles 77 letni polityk. Jego jedynym poważnym rywalem w walce o partyjną nominację w listopadowych wyborach prezydenckich był senator Bernie Sanders, który zwyciężył w prawyborach w Kalifornii, Utah, Kolorado i oczywiście swoim rodzinnym stanie Vermont. Socjalistyczne pomysły gospodarcze i skrajny progresywizm obyczajowy odrzucili wybory Demokratów w konserwatywnych stanach jak Texas, Tennessee czy Alabama. Biden wygrał jeszcze w Arkansas, Karolinie Północnej, Massachusetts, Oklahomie, Minessocie i Wirgini.
Dopiero po przeliczeniu głosów ze wszystkich 14 stanów z superwtorku poznamy, ilu dokładnie delegatów mają poszczególni kandydaci. Wiadomo już teraz, że porażkę poniósł miliarder i były burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg, który z własnej kieszeni włożył w kampanie 700 milionów dolarów. Miał być wybawcą Demokratów przerażonych pochodem radykalnego Sandersa i ospałością kampanii faworyta Bidena.
„Największym przegranym dzisiejszego wieczoru jest Mini Mike Bloomberg”- napisał na Twitterze prezydent USA, szydzący od jakiegoś czasu z Bloomberga, nazywając go „mini Mike”. „Jego polityczni doradcy wzięli go na przejażdżkę wartą 700 milionów dolarów, które poszły w błoto. Nie ma z tego nic poza przezwiskiem Mini Mike i kompletnego zniszczenia reputacji. Tak trzymaj Mike!”- dodał Trump. Bloomberg wciąż robi dobrą minę do złej gry. Jednak fakt, że przegrał w Wirgini, gdzie wydał 50 razy więcej pieniędzy niż Joe Biden ( wiceprezydent z administracji Obamy pokonał go stosunkiem 54:10 %) pokazuje słabość jego kandydatury.
Wydaje się, że również jest to koniec marzeń o prezydenturze senator Elizabeth Warren ( zwanej dla odmiany przez Trumpa Pocahontas). Przegrała nawet w rodzinnym stanie Massachusetts. Po wycofaniu się z wyścigu (i przekazaniu głosów na Bidena) Pete’a Buttigiega w grze zostali dwaj kandydaci. „Nie można pokonać Trumpa taką samą, starą polityką. Potrzebujemy nowej polityki, która przyciągnie do naszej partii klasę robotniczą i młodych ludzi.”- perorował Sanders. Ma rację. Nie da się pokonać Trumpa w konwencjonalny sposób. Czy jednak uda mu się przekonać do siebie wyborców z mniej liberalnymi poglądami niż studenci na kampusach studenckich i Hollywood?
Biden wygrywa nie tylko wśród umiarkowanych Demokratów odrzucających socjalistyczne ( w rozumieniu amerykańskim) poglądy Sandersa, ale też ma poparcie mniejszości etnicznych. Z uwagi na współpracę przez 8 lat z Barackiem Obamą popierają go Afroamerykanie i Latynosi. Sanders natomiast może trafić populizmem do lewicowców nienawidzących waszyngtońskiego establishmentu. Donald Trump na hasłach „czyszczenia bagna Waszyngtonu” wszedł do Białego Domu. Sanders wczoraj wytoczył działa przeciwko „chciwości Wall Street”, apelował o powszechną i darmową służbę zdrowia dla wszystkich, umorzenie długów studentów i wprowadzenie darmowego szkolnictwa wyższego ( dla Amerykanów to skrajnie socjalistyczny poglądy). Do tego wygrażał establishmentowi i potępiał Bidena za poparcie wojny w Iraku.
Wygląda na to, że Joe Biden, który w ciągu 48 godzin powrócił do życia i dostał wiatru w żagle, zrobi wszystko by nie wypuścić z rąk zwycięstwa. Jest politykiem centrowym, zdeklarowanym chrześcijaninem (choć ekstremalnie liberalnym) i pochodzi ze specyficznego południa USA. Bidena może zniszczyć kolejna debata z Sandersem ( poprzednie pokazały, że potrafi być amerykańskim Bronisławem Komorowskim) i podkradanie głosów centrowego elektoratu przez Mike’a Bloomberga. Jednak wściekli na Sandersa za jego antyestablishmentowy populizm wpływowi Demokraci raczej pomogą Bidenowi, by dostał głosy delegatów na konwencji. Tak było 4 lata temu, gdy mimo fali na jakiej był Bernie Sanders, udało się wygrać ikonie waszyngtońskiego establishmentu Hillary Clinton.
To dobra wiadomość dla Trumpa. „Śpiący Joe” Biden nie poradzi sobie w debatach z agresywnym i posiadającym showmańskie zdolności Trumpem. Sanders przerazi swoim radykalizmem socjalnym wyborców centrowych. Czy to oznacza zwycięstwo popularnego jak nigdy wcześniej ( szczególnie po nieudanym impeachmencie) Trumpa? Niespodziewane zwycięstwo Trumpa 4 lata temu nie pozwala stawiać dziś w USA jakichkolwiek pewnych tez.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/489644-superwtorek-wielki-powrot-joe-bidena-co-z-sandersem