Szef komisji wywiadu Izby Reprezentantów, demokrata Adam Schiff jest szczery. Wyłożył głośno całą agendę Demokratów, którzy grillują prezydenta Donalda Trumpa impeachmentem.
Według wpływowego polityka lewicy Demokraci muszą doprowadzić Trumpa do usunięcia z urzędu bo…inaczej wygra on wybory w 2020 roku.
W USA pojawiły się głosy mówiące, że Demokraci powinni odpuścić sobie sprawę impeachmentu ( szczególnie, że jest oparta na kruchych podstawach), który przez brak większości w Senacie i tak nie są w stanie przeprowadzić. Trump, według wielu komentatorów, powinien zostać zweryfikowany głosami Amerykanów w nadchodzącej elekcji. Schiff mówi jednoznacznie: Nie, bowiem Trump znów „oszuka”. „Argument ‘dlaczego nie poczekacie jeszcze’ sprowadza się do tego: ‘ dlaczego nie pozwolicie mu oszukiwać w jeszcze jednych wyborach? Dlaczego nie pozwolić mu znów na uzyskanie pomocy z zagranicy?”- powiedział Schiff, dając wyraz swojej pewności, że tylko liberałowie, w przeciwieństwie do głupich mas, są w stanie rozpoznać oszustwa prezydenta. Słowa typowe dla „liberalnego arystokraty” pewnego swojej wyższości nad nieświadomym ludem.
Trump znów oszuka. Proste prawda? Choć ostatecznie Raport Mullera dowiódł, że nie było zmowy ludzi Trumpa z Rosjanami by „skręcić” ostatnie wybory, to narracja o „oszustwie” Trumpa wciąż w partyjnej propagandzie Demokratów funkcjonuje.
Trudno by nie funkcjonowała, skoro Demokraci są świadomi jak fatalnie może zakończyć się ich wyborcza kampania w przyszłym roku. Toczące się prawybory pokazują jasno, że wciąż nie ma ani jednego kandydata, który mógłby swoją charyzmą choćby zbliżyć się do Baracka Obamy albo Billa Clintona. Demokraci są świadomi, że sprawa z impeachmentem w kwestii rzekomych nacisków Trumpa na prezydenta Ukrainy, by ten wpłynął na śledztwo w sprawie skorumpowanej firmy, z którą związany był syn wiceprezydenta w administracji Obamy Joe Bidena, nie tylko jest zupełnie nieczytelna dla „zwykłych Amerykanów”, ale obciąża też najmocniejszego wciąż polityka walczącego o nominację prezydencką Joe Bidena. Lewica jest też świadoma, że dobre gospodarcze reformy administracji Trumpa oraz jego niepoprawna polityczne agenda podoba się wyborcom. Szczególnie, że Trump potrafi medialnie dobrze rozgrywać swoje problemy. Wczorajsze upominanie Rosjan na spotkaniu z Siergiejem Ławrowem w Białym Domu, by Rosja nie wtrącała się w wybory w USA i pamiętała o niepodległości Ukrainy jest tego najlepszym dowodem.
Demokraci widzą też, że ich skręt w skrajnie lewą stronę się nie powiódł. Jedna z ikon nowej fali politycznej w Partii Demokratycznej senator Kamala Harris wycofała się z wyścigu, natomiast senatorowie Bernie Sanders i Elizabeth Warren ubolewają, że czarnym koniem prawyborów może okazać się wchodzący do boju miliarder Michael Bloomberg.
Były burmistrz Nowego Jorku, który przeszedł od Republikanów (choć zawsze był liberalnym skrzydłem tej partii) do Demokratów zapowiedział, że chce wydać na kampanię przynajmniej 500 mln dol., co sprowadziło na niego krytykę lewicowych polityków ubolewających, że Demokraci również dają Amerykanom do zrozumienia, iż tylko miliardy na koncie zapewniają powodzenie w polityce. Bloomberg zajmuje 9 pozycję na światowej liście miliarderów „Forbesa” z majątkiem wycenianym na 54,1 mld dol. Trump ma mieć według tego samego Forbesa niewiele ponad 3 miliardy dolarów. Właściciel wpływowych mediów Bloomeberg miliarder jest medialnie sprawnym politykiem i już teraz widać, że zamierza skupiać się w kampanii na czymś więcej niż antytrumpowska histeria.
Jeżeli jednak będzie dawał do zrozumienia Amerykanom, że trzeba pozbawić ich szansy na wyborczą weryfikację prezydentury Trumpa („znów oszuka!”), to skończy jak histeryczni liberałowie w stylu Schiffa, albo bezsilni hejterzy ze zdjęcia, którym już poza słowem „shit” przed Trump Tower nie nie zostaje.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/477141-albo-go-sila-usuna-z-bialego-domu-albo-wygra-wybory