Splądrowany klasztor Saint-Jean des Balmes w Veyreau w departamencie Aveyron, młodzież oddająca mocz do kropielnicy kościoła w Villeneuve-de-Berg, rozrzucone i podeptane hostie za ołtarzem bazyliki Saint-Eutrope à Saintes, w departamencie Charente-Maritime. To tylko kilka z przykładów profanacji miejsc chrześcijańskiego kultu we Francji, do których doszło w marcu b.r. Według francuskiego dziennika „Le Figaro”, który powołuje się na dane Obserwatorium Chrystianofobii w 2018 r. odnotowano 1063 akty profanacji kościołów, o prawie 30 więcej niż rok wcześniej. W sumie liczba profanacji wzrosła na przestrzeni ostatnich ośmiu lat o ponad 100 proc. Jak twierdzi zarządzający Obserwatorium Daniel Hamiche ok. dwóch takich zgłoszeń wpływa do jego organizacji dziennie. W samym lutym 2019 r. zgłoszono 49 przypadków wandalizmu.
Mimo tego brak jakiejkolwiek debaty o antychrystianizmie nad Sekwaną tak jak debatuje się dziś otwarcie o antysemityzmie (choćby po profanacji cmentarza żydowskiego w Quatzenheim) czy islamofobii. Dlaczego? Bo wówczas konieczna stała by się analiza przyczyn oraz identyfikacja sprawców. Jak podkreśla w wywiadzie z „Le Figaro” historyk i eseista François Huguenin w dzisiejszej Francji laickiej bardzo głęboko zakorzeniona jest niechęć do kościoła oraz wiary. A ta niechęć jeszcze rośnie wraz z utratą znaczenia i wpływów kościoła w społeczeństwie. Zaledwie 5 proc. Francuzów to dziś praktykujący katolicy. „Chrześcijanie we współczesnej Francji padają ofiarą przemocy dosłownej i symbolicznej powodowanej nienawiścią do kościoła za jego dawne wpływy oraz pogardą dla jego obecnej słabości” – wyjaśnia Huguenin. Według niego chrześcijanie są dziś w mniejszości nad Sekwaną ale wartości, które reprezentują wciąż stanowią fundamenty społeczeństwa. „To te wartości są atakowane przez sprawców profanacji” – dodaje historyk. Zdaniem Huguenina są to wyznawcy sekciarskiego laicyzmu. „To takie absurdalne. Wejść do kościoła i go profanować gdy nie wierzy się w Boga. Jest to akt nienawiści wobec wiary, który pokazuje znaczenie tej wiary w oczach świata, który twierdzi, że się jej dawno pozbył” – zaznacza.
Znamienne jest także, że nikt po stronie politycznej, z wyjątkiem francuskiej centroprawicy, nie staje w obronie kościoła katolickiego. Jedną rzeczą jest bronić ciemiężonej mniejszości religijnej, choćby islamu, zupełnie inną kościoła uważanego – wbrew faktom - za dominujący. Francuski episkopat także nie radzi sobie z sytuacją. W lutym b.r. nieznani sprawcy włamali się do kościoła Notre-Dame-des Enfants w Nimes, gdzie defekowali na ołtarz a następnie uformowali z fekaliów krzyż w który wcisnęli hostie. Wierni byli oburzeni, ale rzecznik episkopatu Olivier Ribadeau nie chciał komentować sprawy, bo – jak zaznaczył – „nie chce dolewać oliwy do ognia”. Wikariusz biskupi Strasburga, którego kościół regularnie pada ofiarą wandalizmu ze strony lokalnej młodzieży widzi przyczynę aktów agresji wobec chrześcijańskich miejsc kultu w braku wiary i wiedzy o niej. „Młodzi ludzie nie wiedzą co to jest kościół, ołtarz. Do czego to służy. Traktują go jak plac zabaw” – podkreśla Didier Muntzinger w wywiadzie z niemieckim dziennikiem „Die Welt”. Im bardziej wiara znika z przestrzeni publicznej tym mniejszy jest szacunek dla jej symboli. A Francja? „ To prawdziwa dolina ciemności” – wzdycha. Radny Strasburga odpowiedzialny za relacje z organizacjami kultu także doszukuje się przyczyn aktów profanacji w niewiedzy. „To nie jest akt polityczny jak profanacja cmentarzy żydowskich. To konsekwencja nierozpoznania wartości” – uważa Nicolas Matt.
5 marca splądrowano kościół katolicki w Reichstett, 7 marca uszkodzono organy w katedrze w Saint-Denis pod Paryżem, 11 marca zniszczono ołtarz w kościele Saint-Louis w Strasburgu, a 17 marca wybuchł pożar w kościele Saint-Sulpice w Paryżu. Obrazy pożaru obiegły świat. W styczniu spłonął całkowicie kościół Saint-Jacques w Grenoble. Lokalna platforma anarchistyczna przyznała się do jego podpalenia. 10 dni później w Grenoble odbył się „Uniwersytet Życia” organizowany przez stowarzyszenia Alliance Vita. Był chroniony przez policję bowiem radykalne feministki groziły, że „zakłócą” konferencję. W czasie jej trwania wybito wszystkie szyby w miejscowym Domu Diecezjalnym. W lutym zaś m.in. kościoły w Lavaur, Dijon, Maisons-Laffitte i Nimes znalazły się na celowniku „nieznanych sprawców”. A francuski episkopat dalej milczy. Milczy także papież Franciszek. Jak pisze Benoit Rayski na portalu „atlantico.fr” jedynym, który przerwał jak dotąd milczenie był filozof Alian Finkielkraut, który zapytał na Twitterze: „a gdyby to były synagogi?”
Francja już dawno przestała być krajem chrześcijańskim: wymazywanie symboli wiary z przestrzeni publicznej, polityczna marginalizacja wierzących, systematyczne wyśmiewanie ich przekonań. Warto przy tej okazji przytoczyć słowa wielkiego obrońcy kościoła René Vivianiego wypowiedziane 8 listopada 1906 r. przed francuskim Zgromadzeniem Narodowym: „Oderwaliśmy ludzkie sumienia od wiary. Gdy nędznik, zmęczony ciężarem dnia, padał na kolana, podnosiliśmy go. Wmówiliśmy mu, że za chmurami są tylko chimery. Razem, wspaniałym gestem, zgasiliśmy na niebie światła, których nie uda nam się ponownie zapalić”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/440800-dolina-ciemnosci-czyli-o-profanacji-kosciolow-we-francji