Przewodnicząca francuskiego Zgromadzenia Narodowego (RN, dawniej Frontu Narodowego) Marine Le Pen spotkała się w Paryżu z dziennikarzami zagranicznymi, zaproszonymi do stolicy Francji przez Club Grande Europe. Podczas spotkania Le Pen mówiła m.in. o tym, dlaczego porzuciła ideę opuszczenia przez Francję Unii Europejskiej i strefy euro, nowych podziałach politycznych na starym kontynencie, protestach „żółtych kamizelek”, a także broniła Rosji w sporze z Ukrainą.
Rozmawiamy dziś dużo o kampanii przed zbliżającymi się wyborami do Parlamentu Europejskiego. We Francji mamy do czynienia, zaledwie 6 miesięcy przed tym głosowaniem, z prawdziwym wstrząsem. Wstrząsem o wymiarze historycznym. Po raz pierwszy w historii integracji europejskiej przesunęła się linia podziału. W Europie i na świecie. Podział na lewicę i prawicę przechodzi do lamusa. Został zastąpiony przez podział na globalistów i narodowców. […] Prowadzi to do powstania nowych układów politycznych. Globaliści skupiają się wokół idei Unii Europejskiej. My nazywamy ich Europeistami. Są to zwolennicy wizji post-narodowej świata, transferów suwerenności, zniknięcia granic, uniformizacji kultur i tożsamości. A po drugiej stronie mamy tych, którzy są przywiązani do narodu i państwa narodowego wraz z jego prerogatywami. Do suwerenności, do demokracji. Ten podział dominuje dziś nasze życie polityczne
— podkreśliła liderka RN. Według niej prezydent Francji Emmanuel Macron potwierdził istnienie tego nowego podziału i sam się ustanowił liderem obozu, który on nazywa „postępowym”, choć „mało kto widzi by jakikolwiek postęp wynikał z polityki, którą prowadzi”.
Ten podział rodzi nowe ruchy polityczne i sojusze oraz prowadzi do upadku partii tradycyjnych, czyli partii opartych na podziale lewica-prawica. Tak w każdym razie jest we Francji. Wystarczy spojrzeć na dramatycznie złą sytuację Republikanów i Socjalistów
—przekonywała Le Pen. Jej zdaniem „dotarliśmy do momentu gdy polityka Unii Europejskiej jest kontestowana w wielu krajach”.
Szczególnie polityka migracyjna, choćby pakt migracyjny ONZ, którego wiele krajów zwyczajnie nie chce, ale także polityka gospodarcza i społeczna, czyli instrukcje dawane krajom przez Brukselę. Ludzie maja wrażenie, że się ich nie słucha, że nie są konsultowani przez polityków. To bez wątpienia jeden z powodów rewolty „żółtych kamizelek” we Francji. Ludzie maja poczucie, że rodzaj kasty próbuje sobie przywłaszczyć władzę decyzyjną oraz zyski gospodarcze, podczas gdy obywatele z trudem wiążą koniec z końcem. We Francji dominuje dziś poczucie zdeklasowania i wywłaszczenia
—zaznaczyła posłanka. A Macron, jak dodała Le Pen, „nie uczy się na błędach”.
W przeciwieństwie do mnie. Dlatego po wyborach zmieniłam nazwę Frontu Narodowego. Na Zgromadzenie Narodowe. Słowo „Front” w nazwie dawało wrażenie działania przeciwko komuś, a tymczasem chodziło o to by zaadresować nasz przekaz polityczny do wszystkich Francuzów, i ich zjednoczyć. Stąd zmiana nazwy na „Zgromadzenie”..
— wyjaśniała. Według niej, Parlament Europejski nie został stworzony z myślą o istnieniu w jego ramach jakiejkolwiek opozycji. Stąd ma się brać „gwałtowna reakcja na pojawianie się ruchów eurosceptycznych”.
PE w założeniu miał funkcjonować w oparciu o konsensus między tradycyjną lewicą a prawicą. Europejscy Reformatorzy i Konserwatyści, Europa Narodów i Wolności, Europa Wolności i Demokracji Bezpośredniej - wszystkie te grupy polityczne padły więc ofiarą prześladowań ze strony PE. Nie przewidywano bowiem żadnych zmian w składzie europarlamentu gdy go zakładano. Ale my tego właśnie chcemy. Zmiany. UE nie może dłużej tak funkcjonować. Możemy zmienić Unię od wewnątrz wspólnie z innymi ruchami politycznymi, które podzielają nasze idee i przekonania. Europejski Federalizm jest źródłem napięć. A Macron nazywa swoich partnerów bezczelnie „populistycznym trądem”. […] My chcemy Europy narodów i wolności, gdzie Komisja Europejska nie posiada już inicjatywy politycznej, decyzje zapadają wyłącznie w Radzie Europejskiej, a każdy kraj ma prawo nie uczestniczyć w jakimś projekcje, jeśli tego nie chce. Wielka Brytania nie opuszcza Europy tylko Unię Europejską, system polityczny o charakterze więziennym, który rozwija się za pomocą gróźb
— grzmiała Le Pen. Liderce Zgromadzenia Narodowego nie podoba się także pomysł Europejskiej Armii, który forsuje Macron.
Na co komu ta armia? By prowadzić wojnę z Rosją? Z Chinami może? No bo z kim?
— pytała. Jak podkreśliła „Francja nie ma się czego obawiać ze strony Rosji”.
Czy Rosja jest wrogo nastawiona do Francji? Nie jest. Dlaczego mamy się jej więc obawiać? To UE jest wrogo nastawiona do Rosji. Nałożyła na nią sankcje. Na Ukrainie doszło w 2014 r. do puczu. Dziś Ukraina jest rządzona przez człowieka o wątpliwej moralności, którego wspierają naziści. Wszyscy przymykają na to oczy. Christophe Castaner (szef MSW Francji-red.) doszukuje się nazistów wśród „żółtych kamizelek” w Paryżu, a nie widzi nazistów na Ukrainie. Powinniśmy starać się o to, by Rosja zbliżyła się do Europy. UE potrzebuje Rosji. Na dodatek alternatywa jest ponura: jeśli Rosja zwróci się w kierunku Chin powstanie sino-rosyjski gigant, który rzeczywiście wtedy będzie nam wszystkim zagrażał
— podkreśliła posłanka RN. Jak zaznaczyła jeśli zostanie prezydentem w 2022 r. nie będzie już dążyła do wyjścia Francji z UE i euro.
Pozostaniemy w euro. Na razie w każdym razie. W 2017 r. chciałam zorganizowany referendum ws. Frexitu, ale od tego czasu wiele się zmieniło. Wtedy było to jedyną szansą na zmianę. Dziś możemy zmienić UE od wewnątrz. Szwecja, Włochy, Polska, Węgry. Wtedy mieliśmy tylko dwie opcje: wyjść albo się podporządkować. Teraz mamy o wiele więcej możliwości, gdy w licznych krajach UE rządzą partie eurosceptyczne. Nie powinniśmy tej szansy marnować. Możemy zbudować inną Unię niż obecną, totalitarną. Europejski Sojusz Narodów..
—przekonywała. Według niej Francja potrzebuje „inteligentnego protekcjonizmu”.
Musimy ograniczyć handel, produkować na miejscu i konsumować na miejscu. Obecny rząd potrafi tylko obrażać obywateli, nazywając ich analfabetami, buntownikami, alkoholikami, brunatnym trądem. Jest to rząd arogancki, gardzący ludźmi. Od lat rosną we Francji ceny – gazu, paliw, ubezpieczeń, mieszkań, myta. Rosną też podatki. Ludzie już nie dają rady. Stója w wodzie po nos, jeśli woda się jeszcze trochę podniesie to się utopią. Popieram „żółte kamizelki” od samego początku. I od samego początku Macron i jego rząd usiłują je zdyskredytować. Pozwalając lewicowym bojówkom demolować centrum Paryża. Jednocześnie stopując wobec protestujących ludzi brutalnych represji. Jak armatki wodne i gaz łzawiący. Szef MSW powinien złożyć dymisję. Ten rząd obchodzą tylko elity, resztę ma w nosie…
—mówiła Le Pen.
Aleksandra Rybińska z Paryża
-
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/423388-tylko-u-nas-le-pen-ostro-o-macronie-i-ukrainie