Wzywający do uruchomienia wobec Węgier art. 7 traktatu unijnego projektu rezolucji, który ma być głosowany w PE w tym tygodniu, to „polowanie na czarownice”; stoją za nim polityczne motywacje - przekonywał w poniedziałek w Brukseli rzecznik węgierskiego rządu Zoltan Kovacs.
W środę w Parlamencie Europejskim w Strasburgu odbędzie się głosowanie, w którym PE ma zdecydować, czy wezwać państwa członkowskie do wszczęcia procedury określonej w art. 7 traktatu unijnego w celu przeciwdziałania - jak informuje PE - zagrożeniu dla wartości leżących u podstaw UE, do których należy poszanowanie demokracji, praworządności i praw człowieka. Dzień wcześniej premier Węgier Viktor Orban wystąpi podczas debaty poselskiej na temat rządów prawa na Węgrzech.
Kovacs zwołał w poniedziałek konferencję prasową w Brukseli. Jak mówił, węgierski rząd jest gotowy, żeby „zaprezentować w PE swoją perspektywę i prawdę”. Rezolucję i głosowanie nazwał „polowaniem na czarownice przeciwko Węgrom”. Jak dodał, takie inicjatywy są niebezpieczne, bo dzielą Europę. Podkreślał, że większość zarzutów zawartych w raporcie to już zamknięte sprawy. Powiedział również, że projekt rezolucji jest „obrazą dla narodu węgierskiego”.
Rzecznik przekonywał na konferencji, że za raportem stoją polityczne motywacje.
Można na ten temat spekulować. Utrzymujemy, że prawdziwym motywem, który stoi za tym, jest nasze stanowisko wobec nielegalnej migracji
— zaznaczył.
Jak wskazał, „proimigranckie grupy polityczne” chcą postawić Węgry przed sądem. Wśród polityków, którzy chcą podzielić Europę, wymienił prezydenta Francji Emmanuela Macrona.
Zdaniem Kovacsa stanowisko w sprawie migracji Węgier, jak również innych krajów regionu, należy traktować równorzędnie z odmiennym stanowiskiem krajów Zachodu na ten temat.
Musimy wrócić do równego traktowania wszystkich krajów w polityce (…), wtedy debata będzie oparta na zdrowym rozsądku i będzie dążyła do znalezienia rozwiązań, teraz jest ideologiczna. Trzeba znaleźć korzenie problemu migracji, zatrzymać nielegalną migrację, (…) wtedy można decydować o wspólnych unijnych rozwiązaniach
— wskazał.
Jak powiedział, rząd węgierski ma silny mandat, bo większość Węgrów zgadza się z jego polityką. Powiedział też, że premier Orban wygłosi w PE „mocne przemówienie”.
Kovacs był też pytany, czy rządząca Węgrami partia Fidesz chce po wyborach być nadal częścią największej grupy politycznej w PE, Europejskiej Partii Ludowej. Powiedział m.in., że obecność Fideszu w EPL jest czymś, co pomaga EPL i dzięki czemu ta grupa polityczna jest silniejsza. Zaznaczył, że niektórzy chcieliby jednak widzieć Fidesz poza tą grupą.
Komisja Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych PE (LIBE) opowiedziała się w czerwcu za uruchomieniem art. 7 unijnego traktatu wobec Węgier. W przegłosowanym przez nią dokumencie podkreślono, że na Węgrzech istnieje poważne ryzyko naruszenia praworządności.
Powodem zgłoszenia rezolucji były zarzuty o podważanie przez rząd Orbana niezależności sądownictwa, wolności prasy i podstawowych praw obywateli, ale lista zarzutów w ostatnich miesiącach się wydłużyła. W czerwcu parlament Węgier przyjął poprawkę do konstytucji przewidującą, że w kraju nie wolno osiedlać obcej ludności, o ile osoby te nie mają prawa pobytu i swobodnego przemieszczania się. Przegłosowano też pakiet ustaw antyimigranckich, nazwany przez rząd „Stop Soros” w nawiązaniu do amerykańskiego finansisty, któremu władze Węgier zarzucają działania na rzecz sprowadzenia do Europy milionów imigrantów.
Art. 7 Traktatu o UE stanowi, że na uzasadniony wniosek jednej trzeciej państw członkowskich, Parlamentu Europejskiego lub Komisji Europejskiej Rada UE może stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez kraj członkowski wartości unijnych. Decyzja w tej sprawie, podejmowana przez kraje większością czterech piątych, nie wiąże się jeszcze z sankcjami, ale jest krokiem na drodze do nich. Ewentualne podjęcie decyzji o sankcjach wymaga jednomyślności państw UE. Szef dyplomacji węgierskiej Peter Szijjarto nazwał w poniedziałek „zbiorem wierutnych kłamstw” rezolucję w sprawie Węgier, która ma być w środę przedmiotem głosowania w Parlamencie Europejskim. Skrytykował ją także rządzący Fidesz.
Rezolucja jest zdaniem Szijjarto niegodziwym atakiem na Węgry i próbą zemsty na tym kraju za to, że Węgry bronią swoich granic i nie są skłonne przyjmować imigrantów. Jak dodał minister, w Parlamencie Europejskim większość stanowią zwolennicy nielegalnej imigracji.
Szijjarto oświadczył, że także wewnątrz PE trwa wielki spór o to, jak należy oceniać migrację, i Węgry uczestniczą w niej „wielkim nakładem energii”.
Wyraził nadzieję, że w przyszłości, przede wszystkim podczas kampanii przed przyszłorocznymi wyborami do Parlamentu Europejskiego, Europejska Partia Ludowa zgodnie z wolą Europejczyków będzie reprezentować politykę koncentrującą się na ich bezpieczeństwie.
Także rzecznik rządzącej na Węgrzech konserwatywnej partii Fidesz Balazs Hidveghi oświadczył w poniedziałek w telewizji M1, że projekt rezolucji jest pełen nieprawdziwych twierdzeń i kłamstw. Jako przykład podał to, że w dokumencie obarcza się odpowiedzialnością za „marsze” Węgierskiej Gwardii rząd premiera Viktora Orbana, podczas gdy zjawisko to rozwinęło się za rządów socjalistycznego premiera Ferenca Gyurcsanya.
Za niegodziwe kłamstwo uznał Hidveghi to, że w dokumencie stwierdza się, iż majątek żydowski nie jest na Węgrzech bezpieczny. Dodał, że krytykuje się w rezolucji także instytucje i decyzje, które można znaleźć również w innych państwach.
To polityczna zemsta, próba napiętnowania Węgrów i Węgier
— oświadczył Hidveghi.
Autorzy projektu rezolucji argumentują, że na Węgrzech łamana jest praworządność. Wysuwane są m.in. zarzuty podważania przez rząd Orbana niezależności sądownictwa, wolności prasy i podstawowych praw obywateli, ale lista zarzutów w ostatnich miesiącach się wydłużyła. W czerwcu parlament Węgier przyjął poprawkę do konstytucji przewidującą, że w kraju nie wolno osiedlać obcej ludności, o ile osoby te nie mają prawa pobytu i swobodnego przemieszczania się. Przegłosowano też pakiet ustaw antyimigranckich.
W projekcie rezolucji napisano m.in., powołując się na raport Rady Europy z grudnia 2014 r., że na Węgrzech wzrosły rasizm i nietolerancja, czego przykładem mogą być marsze paramilitarne. Wskazano też, że na Węgrzech występuje antysemityzm, przejawiający się m.in. atakami na Żydów i ich mienie.
Do przyjęcia dokumentu przez PE jest potrzebne poparcie 2/3 europosłów, ale jednocześnie głosów nie może być mniej niż 376, czyli ponad połowa pełnego składu izby. Rezolucja nie zostanie przyjęta, jeśli uzyska poparcie 2/3 przy jednoczesnym braku 376 głosów.
Te z pozoru techniczne kwestie mogą mieć duże znaczenie, bo wynik głosowania jest bardzo niepewny. Część posłów Europejskiej Partii Ludowej, do której należy rządzący na Węgrzech Fidesz, może głosować przeciw uruchomieniu procedury.
mly/
-
Polecamy nowy numer największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce - „Sieci”, w sprzedaży od 10 września br., także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Do tygodnika dołączamy wyjątkowy prezent od PZU – odblaskowy brelok do zawieszenia lub noszenia na ręku.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/411559-unia-chce-uderzyc-w-wegry-przy-pomocy-art7