Pozycja Angeli Merkel zaczęła słabnąć już przed wyborami do Bundestagu we wrześniu ur. Kampania chadecji była bezbarwna, a pani kanclerz kusiła Niemców kontynuacja dotychczasowej polityki pod hasłem „Niemcy, w których dobrze i chętnie żyjemy”. Masowa imigracja? Problemy z uchodźcami? Zostały całkowicie przemilczane. Rachunek wypadł srogo: CDU i bawarska CSU zdobyły razem zaledwie 33 proc. głosów. Gorzej chadecy wypadli tylko w 1949 roku.
Potem Angeli Merkel nie udało się utworzyć koalicji „Jamajka”, czyli aliansu CDU/CSU z Zielonymi i FDP. Liberałowie zerwali negocjacje. Rysa na politycznym konsensusie, wyrzeźbiona przez AfD, się pogłębiła. Spór powrócił do polityki. Angela Merkel okazała się zbyt słaba na to, by narzucić mniejszym partiom swoją wolę. Była to ogromna porażka „żelaznej” kanclerz i utorowała drogę do kolejnej porażki: żmudnych, ciągnących się aż 135 dni rozmów koalicyjnych z SPD, która w zamian za złamanie powyborczych obietnic (Martin Schulz przysięgał, że SPD przejdzie do opozycji a on sam nigdy, przenigdy nie wejdzie do rządu kierowanego przez Merkel), domagała się od chadecji licznych ustępstw.
Pani kanclerz mogła grać twardo, ryzykując, że koalicja nie dojdzie do skutku, zostaną rozpisane przyspieszone wybory, z trudnym do przewidzenia wynikiem. Poszła więc na ustępstwa i to aż do tego stopnia, że - jak twierdza eksperci z think tanku „Thingsthinking” z Karlsruhe - ok. 70 proc. umowy koalicyjnej to „zapisy pochodzące z programu partyjnego SPD”. Można tam znaleźć choćby zapis mówiący o „dążeniu do budowy wspólnej przestrzeni gospodarczej z Rosją”. Jest to stary postulat Gerharda Schrödera, który „rozumiejący Rosję” w SPD uporczywie podtrzymują. Na dodatek Merkel oddała Socjaldemokratom większość kluczowych resortów. Jak twierdzą niemieckie media „SPD dostała niemal wszystko czego się domagała”. Sekretarz generalny partii Lars Klingbeil szydził z szefowej niemieckiego rządu mówiąc, że gdyby SPD się uparła „Merkel oddałaby nam nawet stanowisko kanclerza”.
Nic dziwnego więc, że w CDU ani umowa koalicyjna ani przyszły kształt rządu nie wywołują zachwytu. Wręcz przeciwnie. Padają zarzuty o „wyprzedaż”. Stanowisk, programu, ideałów. Ostatnich ideałów, które chadecji jeszcze pozostały. Wszystko po to, by Angela Merkel mogła sobie zafundować kolejna kadencję u władzy. Nie jest to jeszcze otwarty bunt, ale głosy mówiące o pokoleniowej odnowie stają się coraz głośniejsze. Młodzi działacze zarzucają Merkel, że zdradziła wszystkie ideały. Najbardziej niepokoi chadeków fakt, że stanowisko ministra finansów ma przypaść SPD. Zdaniem wielu polityków CDU oraz CSU pójdą za tym niszczące klasę średnią podwyżki podatków oraz unia transferowa, czyli realizacja „niebezpiecznych” europejskich wizji Macrona i Schulza. Szef młodzieżówki CDU – Młodej Unii - Paul Ziemiak powiedział, że nastroje wśród szeregowych członków partii są „więcej niż złe”.
Rezygnacja Merkel z ministerstwa finansów, którym dotąd kierował Wolfgang Schäuble, to kolejny dowód na jej słabnący autorytet. Musiała zapłacić aż tak wysoką cenę za w miarę stabilny rząd. Co najmniej w teorii. W praktyce bowiem może być różnie. Część chadeków zapowiedziała bowiem, że zamierza blokować realizację niektórych zapisów umowy koalicyjnej w Bundestagu. Inni politycy CDU nie ukrywają, że liczą na „jak najszybsze” odejście „żelaznej kanclerz”. Domagają się by „w tworzeniu nowego rządu odegrały rolę świeże twarze z perspektywami”. Planowanie ery post-Merkel już się zaczęło.
Sama zainteresowana – jak zwykle - zachowuje spokój. W wywiadzie z „ZDF” ogłosiła, że wbrew sugestiom ze strony części polityków jej własnej partii CDU zachowa do końca czteroletniej kadencji stanowisko przewodniczącej partii. A rządzić będzie kolejne cztery lata – bo tak obiecała wyborcom. Zapowiedziała także, że CDU wejdzie do rządu z „nową drużyną”, w której reprezentowani będą „nie tylko politycy powyżej 60. roku życia, lecz także młodsi”. Lista z nazwiskami ministrów ma być znana przed zjazdem CDU 26 lutego, na którym partia ma ostatecznie zaakceptować tekst umowy koalicyjnej.
Łatwo nie będzie. Wśród chadeków pojawiają się głosy o konieczności renegocjacji umowy z SPD. Nie jest też pewne, czy baza SPD uchwali umowę koalicyjną. Rezygnacja Martina Schulza ze stanowiska szefa MSZ i oddanie kierownictwa partii w ręce Andrei Nahles miało utorować do tego drogę. Jednak zamiast załagodzić nastroje decyzja Schulza doprowadziła do wewnętrznych walk w SPD. Obecnie nie wiadomo ani kto obecnie kieruję partią, ani kto bezie nią kierował w przyszłości.
Do przyszłej koalicji z CDU/CSU i SPD idealne pasuje więc przysłowie: „operacja udana, pacjent zmarł”. Umowa koalicyjna została zawarta, ale bardzo wysokim kosztem. SPD jest w rozsypce, a w CDU rodzi się bunt. Ze stabilnością ma to niewiele wspólnego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/381168-zmierzch-angeli-merkel-w-cdu-rosnie-bunt-przeciwko-zelaznej-kanclerz-potrzebujemy-odnowy