Bernd Fabritius, następca Eriki Steinbach na funkcji przewodniczącego Związku Wypędzonych BdV, w odróżnieniu do niej nie urodził się w Polsce, w związku z tym nie został „wypędzony” np. z Rumii. On i jego rodzina przesiedliła się z Siedmiogrodu do RFN w 1984 roku, a reżim Ceausescu za zezwolenie na emigrację pobierał od władz niemieckich po kilka tysięcy marek od człowieka.
Fabritius urodził się w 1965 roku i wykształcenie zdobył w Niemczech, wstąpił do bawarskiej Unii Chrześcijańsko - Społecznej CSU i robił karierę jako prawnik i politolog. W odróżnieniu od swoich poprzedników, zwłaszcza od Herberta Czai, emocjonalnie związanego z Polską, Fabritius nie ma z naszym krajem żadnych związków, poza uczestniczeniem w Paradach Równości w Gdańsku i gdzie indziej, bo jest gejem, a także kontaktami z mniejszością niemiecką, liczącą około 350 tys. osób. Ten „wypędzony” Fabritius ma znacznie większe ambicje, niż troska o dobro współziomków z Opola i obywateli „narodowości śląskiej” z RAŚ, jest bowiem przepełniony troską o stan demokracji za rządów Prawa i Sprawiedliwości.
W tej kwestii wypowiedział się dla rozgłośni radiowej Deutsche Welle, która była łaskawa pomieścić jego „złote myśli” po polsku na swoim portalu. Oto niektóre z nich: sytuacja w Polsce jest tak poważna, że on wraz z delegacją BdV zamiast do Libii, udał się do naszego kraju, bo w Polsce prywatne media walczą o przetrwanie, jako, że państwowe firmy wycofują z nich swoje reklamy. Wspieranie mniejszości niemieckiej, to wspieranie różnorodności kulturowej, a to jest w interesie Polski, a poza tym Fabritius obserwuje, że rząd PiS - u nie znajduje szerokiego wsparcia w społeczeństwie.
To co nawygadywał szef Związku Wypędzonych pasuje do niemieckiego porzekadła: „Dümmer als die Polizei erlaubt”, po polsku: „Głupszy niż policja zezwala”. I do kogo on to mówi, do Polaków, którzy na dźwięk słów „Związek Wypędzonych” wpadają w irytację i złość? I co on wie o poparciu społecznym dla rządu Beaty Szydło i od kiedy to media prywatne są finansowane przez przedsiębiorstwa państwowe. Może w Niemczech, po to, żeby „wypędzony” z Siedmiogrodu, potomek Sasów mógł bredzić na każdy temat za pieniądze podatnika. Dla niego sytuacja w Polsce jest gorsza niż w Libii, to znaczy, że nauki pobierał u europosła Janusza Lewandowskiego, który uznał, że Aleppo do betka w porównaniu z łamaniem zasad praworządności w Polsce. Ale Lewandowskiego można zrozumieć, bo on się po to wygłupia, tak jak i jego partia, żeby wykończyć Prawo i Sprawiedliwość i powrócić do koryta. Ale Fabritius, jaki on ma interes w szkodzeniu Polsce i Polakom, czy chciałby zrealizować marzenie Czaji o powrocie „ziem wschodnich” do niemieckiej macierzy? Przy pomocy Lidla i niemieckich parówek, bo nie przy pomocy mniejszości niemieckiej, która gdyby było jej tak źle, już dawno „wypędziłaby się” z Polski do Reichu, tak jak jego rodzina z Rumunii.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Bernd Fabritius, następca Eriki Steinbach na funkcji przewodniczącego Związku Wypędzonych BdV, w odróżnieniu do niej nie urodził się w Polsce, w związku z tym nie został „wypędzony” np. z Rumii. On i jego rodzina przesiedliła się z Siedmiogrodu do RFN w 1984 roku, a reżim Ceausescu za zezwolenie na emigrację pobierał od władz niemieckich po kilka tysięcy marek od człowieka.
Fabritius urodził się w 1965 roku i wykształcenie zdobył w Niemczech, wstąpił do bawarskiej Unii Chrześcijańsko - Społecznej CSU i robił karierę jako prawnik i politolog. W odróżnieniu od swoich poprzedników, zwłaszcza od Herberta Czai, emocjonalnie związanego z Polską, Fabritius nie ma z naszym krajem żadnych związków, poza uczestniczeniem w Paradach Równości w Gdańsku i gdzie indziej, bo jest gejem, a także kontaktami z mniejszością niemiecką, liczącą około 350 tys. osób. Ten „wypędzony” Fabritius ma znacznie większe ambicje, niż troska o dobro współziomków z Opola i obywateli „narodowości śląskiej” z RAŚ, jest bowiem przepełniony troską o stan demokracji za rządów Prawa i Sprawiedliwości.
W tej kwestii wypowiedział się dla rozgłośni radiowej Deutsche Welle, która była łaskawa pomieścić jego „złote myśli” po polsku na swoim portalu. Oto niektóre z nich: sytuacja w Polsce jest tak poważna, że on wraz z delegacją BdV zamiast do Libii, udał się do naszego kraju, bo w Polsce prywatne media walczą o przetrwanie, jako, że państwowe firmy wycofują z nich swoje reklamy. Wspieranie mniejszości niemieckiej, to wspieranie różnorodności kulturowej, a to jest w interesie Polski, a poza tym Fabritius obserwuje, że rząd PiS - u nie znajduje szerokiego wsparcia w społeczeństwie.
To co nawygadywał szef Związku Wypędzonych pasuje do niemieckiego porzekadła: „Dümmer als die Polizei erlaubt”, po polsku: „Głupszy niż policja zezwala”. I do kogo on to mówi, do Polaków, którzy na dźwięk słów „Związek Wypędzonych” wpadają w irytację i złość? I co on wie o poparciu społecznym dla rządu Beaty Szydło i od kiedy to media prywatne są finansowane przez przedsiębiorstwa państwowe. Może w Niemczech, po to, żeby „wypędzony” z Siedmiogrodu, potomek Sasów mógł bredzić na każdy temat za pieniądze podatnika. Dla niego sytuacja w Polsce jest gorsza niż w Libii, to znaczy, że nauki pobierał u europosła Janusza Lewandowskiego, który uznał, że Aleppo do betka w porównaniu z łamaniem zasad praworządności w Polsce. Ale Lewandowskiego można zrozumieć, bo on się po to wygłupia, tak jak i jego partia, żeby wykończyć Prawo i Sprawiedliwość i powrócić do koryta. Ale Fabritius, jaki on ma interes w szkodzeniu Polsce i Polakom, czy chciałby zrealizować marzenie Czaji o powrocie „ziem wschodnich” do niemieckiej macierzy? Przy pomocy Lidla i niemieckich parówek, bo nie przy pomocy mniejszości niemieckiej, która gdyby było jej tak źle, już dawno „wypędziłaby się” z Polski do Reichu, tak jak jego rodzina z Rumunii.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/332442-glupszy-niz-policja-zezwala-fabritius-powinien-zadbac-o-swoj-poziom-moralny-i-rozwoj-intelektualny-a-przede-wszystkim-odczepic-sie-od-polski