Jej polityczny upadek to jedno z zaskoczeń 2016 roku. Nadija Sawczenko, okrzyknięta ukraińską Joanną d’Arc, była pewną kandydatką na prezydencki fotel. Wykluczono ją jednak z partii „Batkiwszczyna ” i zarzucono związki z Kremlem. Bo Sawczenko mówi rzeczy, z którymi Ukraińcy nie chcą się pogodzić: wschód Ukrainy jest właściwie nie do utrzymania.
Historia lotniczki wojskowej, porucznik Nadii Sawczenko pokazuje, jak błyskawicznie można utracić popularność.
Kiedy po prawie dwóch latach spędzonych w rosyjskich aresztach, Sawczenko wracała w maju do kraju samolotem wysłanym przez prezydenta Poroszenkę, była bohaterką narodową. Ukraińcy wiązali z nią wielkie nadzieje: aż 35 procent chciało, by została prezydentem.
Jeszcze siedząc w areszcie Sawczenko weszła do ukraińskiego parlamentu z ramienia partii byłej premier Julii Tymoszenko „Batkiwszczyna ” ( „Ojczyzna ”). Przyjmując propozycję kandydowania z listy tej partii została lokomotywą wyborczą, pomagając zdobyć „Batkiwszczynie ” więcej mandatów niż oczekiwano.
Ale bardzo szybko Sawczenko stała się dla swojej partii i politycznego mainstreamu niewygodna.
Zawsze była niezależna i ostro krytykowała system panujący na Ukrainie — mówiła, że polega na ścieraniu się oligarchicznych klanów, nie przeprowadza się reform w interesie społeczeństwa, robi zaś wszystko, by chronić interesy władzy i oligarchów.
Sawczenko dystansowała się nawet od lidera „Batkiwszczyny ” Julii Tymoszenko — mistrzyni politycznego marketingu, która występując na wiecach w kosztownych futrach długo uchodziła za głos ludu.
To dystansowanie się było widoczne nawet w sensie dosłownym — już podczas powitania na kijowskim lotnisku, po powrocie z Moskwy, Sawczenko powstrzymała Tymoszenko, która chciała rzucić się jej na szyję i i chłodno oświadczyła „aż tak dobrze się nie znamy ”.
Krytykowanie oligarchów mogło się jednak podobać ukraińskiemu społeczeństwu i rzeczywiście się podobało.
Nie do zaakceptowania okazały się jednak poglądy Sawczenko na konflikt na wschodzie Ukrainy — głośno mówiła, że separatystów, z którymi przecież wcześniej walczyła, nie można nazywać „terrorystami”, jak to robią władze Ukrainy i należy się z nimi porozumieć. W stanowisku władz Ukrainy widziała też niekonsekwencję — Poroszenko i inni oligarchowie żądają sankcji wymierzonych w Rosję, ale sami robią z nią interesy.
Czarę goryczy przelało jej grudniowe spotkanie w Mińsku na Białorusi z liderami separatystycznych republik w Donbasie, Ihorem Płotnickim i Ołeksandrem Zacharczenką. Jak twierdzi Sawczenko, rozmawiała z nimi o uwolnieniu przetrzymywanych przez separatystów ukraińskich jeńców.
Wyrzucając ją z partii władze „Batkiwszczyny ” oświadczyły, że sprzeciwiają się „wszelkim rozmowom z terrorystami, amnestii dla zabójców Ukrainców i zalegalizowania band w Donbasie ” .
Popularność Nadii Sawczenko załamała się gwałtownie — już mniej niż 3 proc. Ukraińców widzi ją jako przyszłego prezydenta Ukrainy.
Zapewne nie odbuduje już swej pozycji wśród elektoratu „Batkiwszczyny ” i na zachodniej Ukrainie — jej poglądy są za mało nacjonalistyczne. To było widoczne nawet podczas jej wizyty w Polsce, kiedy oświadczyła, że odrzucany przez Ukraińców „Wołyń ” Wojciecha Smarzowskiego jest filmem potrzebnym.
Nadia Sawczenko nie rezygnuje jednak z polityki — utworzyła w ostatnich dniach ruch obywatelski RUNA i nie wyklucza, że przerodzi się on w partię polityczną. Można się spodziewać, że ukraińska lotniczka jeszcze niejednokrotnie wszystkich zaskoczy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/321610-jej-polityczny-upadek-to-jedno-z-zaskoczen-2016-roku-nadia-sawczenko-mowi-rzeczy-z-ktorymi-ukraincy-nie-chca-sie-pogodzic