„Organizacje polonijne w Niemczech mogą stać się instrumentem walki politycznej” – ostrzega Jacek Tyblewski w rozmowie z niemiecką rozgłośnia publiczną „WDR”. Zdaniem szefa polskiej redakcji radia Funkhaus Europa, który od wielu lat śledzi działalność tych organizacji, właśnie to się dzieje. Między innymi dlatego od dwóch lat nie może zebrać się polsko-niemiecki Okrągły Stół.
Zdaniem Tyblewskiego ambasador RP w Niemczech prof. Andrzej Przyłębski „nie ma racji mówiąc, że Polonia jest skłócona”.
Polonia jest skłócona, to bardzo popularne sformułowanie, ale nie jest to właściwa diagnoza. Polonia nie jest skłócona ale po prostu zdezorganizowana. Różne opinie i cele zawsze będą istniały. Problemem jest to, że nie ma platformy dialogu tych struktur polonijnych
—przekonuje. Szef polskiej redakcji Funkhaus Europa ma także pretensje do polskiego ambasadora za to, że twierdzi, iż uda mu się poprawić relacje z organizacjami polonijnymi w Niemczech i zamienić Polonię w „dużą siłę”.
Jeśli chodzi o sformułowanie: my zrobimy to lepiej niż poprzednicy – to pochodzi ono ze słownika walki politycznej. Wskazuje dokładnie na zagrożenie w jakim znajdują się organizacje polonijne i Polonia, a mianowicie mogą stać się instrumentem polityki zagranicznej Polski i Niemiec. Pomiędzy tymi trybami, interesy Polaków w Niemczech przestaną się liczyć. Moim zdaniem to się już dzieje. Od dwóch lat nie może się zebrać polsko-niemiecki Okrągły Stół. Bo relacje między Niemcami a Polską są zakłócone
—dodaje Tyblewski. Według niego niemiecka Polonia wiązała spore nadzieje z postępem w realizacji przez stronę niemiecką postanowień traktatu o dobrym sąsiedztwie z 1991 r. Żadne przełomowe decyzje w tej kwestii jednak nie zapadły.
Konwent, który był próbą stworzenia platformy porozumienia dla organizacji polonijnych, jest obecnie ciałem nieprzejrzystym, niedemokratycznym, a przede wszystkim nieskutecznym w walce o polonijne postulaty. Strategia, którą Polonia obrała, nie prowadzi do realizacji postulatów, które sobie wyznaczyła
—zaznacza. Jego zdaniem postulat przyznania Polakom w Niemczech statusu mniejszości za postulat „nieosiągalny, ale przydatny w negocjacjach”.
Niektórzy twierdzą, że istnieją przesłanki prawne, które każą niemieckim władzom uznać Polaków za mniejszość. Traktaty polsko-niemieckie stwarzają pewnego rodzaju symetrię w traktowaniu obu mniejszości - polskiej w Niemczech i niemieckiej w Polsce. Tak naprawdę to powinno wystarczyć, gdyby ta symetria rzeczywiście funkcjonowała. Najważniejsze polem walki jest więc moim zdaniem uznanie zapisów traktatów nie tylko przez władze federalne ale także landów, na wszystkich szczeblach
—podkreśla Tyblewski. Widzi natomiast postęp w konsolidacji nauki języka polskiego jako języka ojczystego w Niemczech.
Równie ważna dla nobilitacji naszego języka jest też nauka polskiego jako języka obcego w niemieckich szkołach. Są na to fundusze. Taką drogę obrała m.in. Nadrenia-Westfalia, a także Brandenburgia. W Dolnej Saksonii trwa na ten temat dyskusja. Jeśli udałoby zrównać się język (polski) z innymi językami obcymi, językiem francuskim i angielskim, wpisać go do planów nauczania i dopuścić do matury, to bardzo podniosłoby jego status. To byłaby duża nobilitacja. Przyniosłoby to co najmniej taki sam efekt jak postulat nauki języka polskiego jako języka ojczystego. Chodzi przecież o to, by języka polskiego uczyły się także dzieci z mieszanych małżeństw, których jest przecież coraz więcej
—podkreśla Tyblewski.
Jesteśmy niezauważalni, dobrze zintegrowani. To nie znaczy, że pozbyliśmy się naszej tożsamości. W tym jest także nasza siła, bo znamy Niemcy i wiemy jak się obchodzić z Niemcami. Od razu wyczuwamy, gdy strona polska chce nas wykorzystać do załatwienia różnych swoich spraw. Mieliśmy na kongresie organizacji polonijnych miesiąc temu taką sytuację, gdzie radykalna posłanka doprowadziła do konfliktu wśród Polaków, którzy nie chcieli tak agresywnie rozmawiać ze stroną niemiecką jak ona. Niektóre organizacje poszły bowiem już we właściwą stronę, otwarcia, przyciągnięcia naszych niemieckich sąsiadów, którzy są troszeczkę na dystans, bo nie wiedzą jak politycznie umocowane są niektóre organizacje
—mówi. Według niego największym problemem Polonii jest to, że nie istnieje w niemieckich mediach, bo „nie chce w nich istnieć”.
Albo nie potrafi w nich zaistnieć. A bez niemieckich mediów nie da się jednak dotrzeć do Polaków tu żyjących, w tym niemieckim środowisku. Jest też coraz więcej Polaków, którzy lubią działać w niemieckich strukturach, w niemieckiej polityce, organizować marsze do Aleppo, wysuwać mocne żądania w debatach politycznych. Jeśli uda zdobyć ich uwagę, to być może łatwiej będzie zrealizować cele, które sobie postawiły organizacje polonijne
—uważa Tyblewski.
Ryb, wdr.de
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/321328-wdr-polonia-moze-stac-sie-instrumentem-walki-politycznej-postulat-przyznania-polakom-w-niemczech-statusu-mniejszosci-to-postulat-nieosiagalny