Echa szczytu NATO w niemieckich mediach: O Obamie i TK ani słowa. Zamiast tego zadowolenie z podjętych w Warszawie postanowień. „To mądra realpolitik”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Marcin Obara
Fot. PAP/Marcin Obara

Niemieckie media szeroko komentują w poniedziałek wyniki szczytu Sojuszu Północnoatlantyckiego w Warszawie. Słowa Obamy o zagrożeniu demokracji w Polsce, które wznieciły tak ogromne emocje na Czerskiej i w TVN-ie, nie spotkały się zainteresowaniem dziennikarzy zza Odry. Z wyjątkiem skrajne lewicowego dziennika „taz”, który nazwał słowa prezydenta USA „policzkiem” dla Dudy.

Czytaj także:TVN i Agora w trybunałowym amoku na szczycie NATO. Szczerski odpowiada: „Najważniejsze jest to, co pozostanie z nami na stałe”

To, co NATO postanowiło w Warszawie, nie jest powrotem do zimnej wojny, lecz mądrą realpolitik. Adekwatną odpowiedzą dla cynika władzy na Kremlu

—twierdzi niemiecka rozgłośnia publiczna „Deutsche Welle” w odredakcyjnym komentarzu. Według rozgłośni „NATO zademonstrowało determinację”.

Chodzi o to, by krajom bałtyckim, niegdyś wcielonym do ZSRR, oraz państwom zdominowanego przez Sowietów dawnego Układu Warszawskiego zademonstrować, że Sojusz rozumie ich niepokoje

—twierdzi „DW”.

NATO na szczycie w Warszawie demonstruje Rosji – tylko dotąd i ani kroku dalej. Także zachodnie państwa członkowskie NATO, które nie są bezpośrednio zagrożone, wspierają tę strategię. Putinowi nie udało się jak dotąd podzielić Sojuszu Północnoatlantyckiego

—uważa rozgłośnia. Zdaniem „DW” nie oznacza to jednak, że dialog z Moskwą zostanie zerwany. Wręcz przeciwnie.

Rada NATO – Rosja powinna zostać reaktywowana. Prezydent Putin telefonuje ochoczo z prezydentami Obamą i Hollande’m oraz kanclerz Merkel. Dialog na najwyższym szczeblu funkcjonuje. I musi funkcjonować, ponieważ państwa NATO i Rosja mają wspólne polityczne interesy: konflikt w Syrii, obrona przed islamistycznym terrorem, rozwój sytuacji w Afganistanie i Iranie. Abstrahując już zupełnie od interesów gospodarczych

—podkreśla rozgłośnia. Według „DW” „po szczycie w Warszawie trzeba więc będzie na nowo się posortować i stąpając po ziemi sięgnąć po realpolitik”.

Tymi, którzy najbardziej ucierpią na tej dwutorowej koncepcji strategicznej NATO są przede wszystkim Ukraina i Gruzja. Muszą one przygotować się na to, że Rosja jeszcze długo będzie cierniem w ich oku i NATO nie będzie mogło, albo chciało, nic na to poradzić pod względem wojskowym

—dodaje rozgłośnia.

NATO udało się to, co nie powiodło się właśnie UE. Jego członkowie zrozumieli, że spójność czyni mocnym

—pisze monachijska „Sueddeutsche Zeitung”.

To żadna oczywistość w sojuszu obronnym składającym się z 28 państw, które w czasach wojen, terroru i wypędzeń prezentują 28 różnych poglądów na temat bezpieczeństwa

—stwierdza na wstępie publicysta Stefan Kornelius w artykule „Sojusz- jakby nie było”. Przyrównuje on NATO do potężnej biurokratycznej maszynerii, na którą składa się „rzesza poklepywaczy po ramionach, strategów, ludzi od zbrojeń oraz polityków”, która przy podejmowania decyzji nie działa jednak zbyt dynamicznie.

Zdaniem publicysty, mimo uczucia samozadowolenia na szczycie w Warszawie, NATO swoim rozwiązaniem (polegającym na rotacji czterech batalionów w krajach bałtyckich i w Polsce) nie wymyśliło nic nowego. W opinii Stefana Korneliusa bataliony nie stanowią żadnej siły militarnej, a są najwyżej „tablicą ostrzegawczą dla Rosji, że napad któregoś z państw NATO może mieć dla niej następstwa”.

Autor konstatuje jednocześnie, że bataliony na wschodzie Europy nie zastąpią obszernej, kompleksowej strategii Sojuszu.

NATO nie jest w stanie chwilowo odpowiedzieć na pytania: po co i jak

—stwierdza publicysta. W jego opinii Sojusz, podobnie jak politycy, działa postfactum i „musi przyznać się do braku orientacji”. W obliczu terroru, fali migracji, wojny w Syrii, właściwego obchodzenia się z Rosją, przebudowy struktur wewnętrznych przy rosnącym, ale wciąż niskim budżecie oraz porozumieniu 28 partnerów Sojusz „też jest przeciążony”. Dlatego autor zaleca trzymanie się najważniejszych celów.

Stefan Kornelius uważa, że najważniejszym obecnie zadaniem NATO po utrzymaniu spójności są stosunki z Rosją.

Wiele myśli się o zachowaniu właściwej równowagi między odstraszaniem i dialogiem. I prawidłowo

—– stwierdza publicysta. Jednocześnie wskazuje, że trzeba sobie uświadomić, iż prezydent Władimir Putin tylko dlatego jest mocny, bo 

NATO dostarcza mu wrogów, bez których nie byłyby w stanie utrzymać swojego systemu władzy”

—dodaje. Autor popiera politykę odstraszania NATO, choćby dlatego, że daje ona „państwom członkowskim Sojuszu na Wschodzie minimum pewności, bez której mógłby się szybko zradykalizować”. Jednocześnie jest zdania, że państwa NATO prawidłowo postępują nie kierując się w działaniu logiką militarnej eskalacji.

Mają one na szczęście także inne narzędzia w ręku, np. politykę gospodarczą

—konstatuje na koniec publicysta.

Moskwa stanowi poważne zagrożenie militarne

—uzupełnia gazeta „Die Welt”.

Posługując się frazesami z zajęć z socjologii nie zajdzie się daleko. Oczywiście, że NATO i Rosja muszą ze sobą rozmawiać, o ile obie strony chcą w poważne prowadzić dialog na wspólne tematy – czego obecnie brakuje

—zaznacza dziennik.

Sojusz podjął Warszawie jedyną właściwą decyzję – więcej zbrojeń i więcej odstraszania. Te decyzje mogą być jednak jedynie tylko jednym z etapów na długiej drodze. Prezydent Rosji Putin wyprzedza Zachód zawsze o jeden krok. Teraz Sojusz powinien szybko zadecydować, jak chce zareagować na rosyjską obecność w regionie Morza Czarnego. Poza tym Putinowi udało się zmienić strategiczną równowagę na Bliskim Wschodzie. Moskwa stała się tam ważnym politycznym i wojskowym graczem. Sojusz nie znalazł na to dotąd żadnej odpowiedzi. NATO konfrontowane jest z polikryzysem. Kto ma odpowiedzialność, musi także działać dpowiedzialnie

—uważa gazeta. Opiniotwórcza „Frankfurter Allgemeine Zeitung” konstatuje, że „NATO zmienia się – nie po raz pierwszy w swojej historii.

Szczyt Warszawie wydaje się na pierwszy rzut oka powrotem do początków historii Sojuszu. Jednak chodzi tu przede wszystkim o kolejny krok na rozpoczętej w 2014 w Walii drodze, na której znowu na pierwszy plan wysuwa się odstraszanie. (…) W rzeczywistości kwintesencja warszawskich decyzji to dwa punkty – po pierwsze ma stać się jasne, że atak na jedno z państw Sojuszu będzie atakiem na cały Sojusz. Po drugie chodzi tu nie tyle o powrót do zimnej wojny, lecz o to, by drzwi do dialogu z Moskwą były otwarte. To, że w najbliższą środę po prawie dwóch latach przerwy spotka się na poziomie ambasadorów rada NATO – Rosja jest zachęcającym sygnałem

—przekonuje gazeta. Regionalna „Hannoversche Allgemeine Zeitung” pisze:

Kamień milowy. Drogowskaz. Punkt zwrotny - na określenie obecnego szczytu w Warszawie nie brakuje odpowiednich słów

—tłumaczy gazeta. Odnosi się to jej zdaniem przede wszystkim do relacji z Rosją.

Od czasu rosyjskiej aneksji Krymu szczególnie kraje bałtyckie i Polska czują się zagrożone przez swojego wielkiego sąsiada na wschodzie. Zbrojenia i odstraszanie – tak brzmią odpowiedzi na rosyjskie zagrożenie

Więcej przeglądów niemieckiej prasy na portalu Deutsche Welle

—podsumowuje „HAZ” wyniki obrad szefów państw i rządów w Warszawie.

Ryb, sueddeutsche.de, faz.net, Deutsche Welle

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych