Na Bliskim Wschodzie mamy także innego gracza, którym jest Państwo Islamskie. Ponoć współpracowała z nim właśnie Turcja…
Turcja odrzuca wszelkie sugestie mówiące o rzekomej współpracy z Państwem Islamskim, choć na pewno na poziomie służb specjalnych ta współpraca istnieje. Mówiło się, że ropa wydobywana przez ISIS była różnymi kanałami transportowana właśnie do Turcji. Wspieranie Państwa Islamskiego jest w interesie Turcji z powodu tego, że są to sunnici. Zaś Turcja ostatnimi czasy skręciła ze strony państwa świeckiego - na wpół religijnego ku stronie państwa religijnego. Jest także państwem sunnickim. Reżim w Syrii zaś jest oparty o grupę alawitów stojących wokół al-Asada, co rodzi kolejne sprzeczności pomiędzy krajami. Państwo Islamskie walcząc z alawitami nijako zdobywa tym poparcie Erdogana. Turcja ponadto jest przeciwna wpływom na tym obszarze Iranu, który jest państwem szyickim. Ten z pewnością konflikt religijny ma niewątpliwie wpływ na relacje Turcji z państwami tego regionu. Państwo Islamskie pod względem ideowym miało silne poparcie radykalnych środowisk w Arabii Saudyjskiej. Konflikt w Syrii jest tak naprawdę mieszanką wybuchową interesów wielu krajów. Wielu konflikt w Syrii i Jemenie traktuje jako wojnę zastępczą pomiędzy sunnicką Arabią Saudyjską a szyickim Iranem.
Czy ktoś w ogóle jest zainteresowany zniszczeniem ISIS?
Gdyby ISIS prowadziło mniej krwawą politykę, od której odcina się nawet Al-Kaida, można przypuszczać, że powstałby jakiś sojusz z Państwem Islamskim. Przecież w pierwszym okresie, grupy, które później stworzyły ISIS cieszyły się poparciem krajów Zatoki Perskiej. Państwo Islamskie jednak poszło zbyt daleko w swojej krwawej polityce, przez co niemożliwym jest, aby te kraje mogły je jawnie poprzeć. ISIS poprzez swój radykalizm stało się zagrożeniem monarchii w Zatoce Perskiej. Wcześniej tego nie było. Szansą na pokonanie ISIS jest sojusz al-Asada z Kurdami, którzy są jedyną siłą mogącą stawić czoła w równej walce z siłami Państwa Islamskiego. W Armii Irackiej, która walczy z ISIS na terenie Iraku w głównej mierze służą szyici, którzy mają dowódców pochodzących z Iranu m.in. z Korpusu Strażników Rewolucji.
Zauważmy, że kiedy Peszmergowie (żołnierze kurdyjscy w Iraku, przyp. red.) zaczęli się skarżyć, że nie mają pieniędzy, kraje europejskie w tym Niemcy i Stany Zjednoczone pospieszyły im z pomocą poprzez pomoc finansową i militarną. Zachód liczy, że rękami Kurdów zniszczy Państwo Islamskie. Nawet reżim al-Asada przestał przez Zachód być tak mocno atakowany, wydaje się, że elity doszły do wniosku, że lepiej wybrać mniejsze zło.
Rozmawiał Kamil Kwiatek
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Na Bliskim Wschodzie mamy także innego gracza, którym jest Państwo Islamskie. Ponoć współpracowała z nim właśnie Turcja…
Turcja odrzuca wszelkie sugestie mówiące o rzekomej współpracy z Państwem Islamskim, choć na pewno na poziomie służb specjalnych ta współpraca istnieje. Mówiło się, że ropa wydobywana przez ISIS była różnymi kanałami transportowana właśnie do Turcji. Wspieranie Państwa Islamskiego jest w interesie Turcji z powodu tego, że są to sunnici. Zaś Turcja ostatnimi czasy skręciła ze strony państwa świeckiego - na wpół religijnego ku stronie państwa religijnego. Jest także państwem sunnickim. Reżim w Syrii zaś jest oparty o grupę alawitów stojących wokół al-Asada, co rodzi kolejne sprzeczności pomiędzy krajami. Państwo Islamskie walcząc z alawitami nijako zdobywa tym poparcie Erdogana. Turcja ponadto jest przeciwna wpływom na tym obszarze Iranu, który jest państwem szyickim. Ten z pewnością konflikt religijny ma niewątpliwie wpływ na relacje Turcji z państwami tego regionu. Państwo Islamskie pod względem ideowym miało silne poparcie radykalnych środowisk w Arabii Saudyjskiej. Konflikt w Syrii jest tak naprawdę mieszanką wybuchową interesów wielu krajów. Wielu konflikt w Syrii i Jemenie traktuje jako wojnę zastępczą pomiędzy sunnicką Arabią Saudyjską a szyickim Iranem.
Czy ktoś w ogóle jest zainteresowany zniszczeniem ISIS?
Gdyby ISIS prowadziło mniej krwawą politykę, od której odcina się nawet Al-Kaida, można przypuszczać, że powstałby jakiś sojusz z Państwem Islamskim. Przecież w pierwszym okresie, grupy, które później stworzyły ISIS cieszyły się poparciem krajów Zatoki Perskiej. Państwo Islamskie jednak poszło zbyt daleko w swojej krwawej polityce, przez co niemożliwym jest, aby te kraje mogły je jawnie poprzeć. ISIS poprzez swój radykalizm stało się zagrożeniem monarchii w Zatoce Perskiej. Wcześniej tego nie było. Szansą na pokonanie ISIS jest sojusz al-Asada z Kurdami, którzy są jedyną siłą mogącą stawić czoła w równej walce z siłami Państwa Islamskiego. W Armii Irackiej, która walczy z ISIS na terenie Iraku w głównej mierze służą szyici, którzy mają dowódców pochodzących z Iranu m.in. z Korpusu Strażników Rewolucji.
Zauważmy, że kiedy Peszmergowie (żołnierze kurdyjscy w Iraku, przyp. red.) zaczęli się skarżyć, że nie mają pieniędzy, kraje europejskie w tym Niemcy i Stany Zjednoczone pospieszyły im z pomocą poprzez pomoc finansową i militarną. Zachód liczy, że rękami Kurdów zniszczy Państwo Islamskie. Nawet reżim al-Asada przestał przez Zachód być tak mocno atakowany, wydaje się, że elity doszły do wniosku, że lepiej wybrać mniejsze zło.
Rozmawiał Kamil Kwiatek
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/295198-nasz-wywiad-dr-jan-wisniewski-turcja-ma-o-wiele-wieksze-ambicje-niz-bycie-potega-bliskiego-wschodu-na-taka-polityke-przyzwolil-barack-obama?strona=2