NASZ WYWIAD. Dr Jan Wiśniewski: "Turcja ma o wiele większe ambicje niż bycie potęgą Bliskiego Wschodu. Na taką politykę przyzwolił Barack Obama"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. EPA/DAI KUROKAWA
fot. EPA/DAI KUROKAWA

Na Bliskim Wschodzie mamy także innego gracza, którym jest Państwo Islamskie. Ponoć współpracowała z nim właśnie Turcja…

Turcja odrzuca wszelkie sugestie mówiące o rzekomej współpracy z Państwem Islamskim, choć na pewno na poziomie służb specjalnych ta współpraca istnieje. Mówiło się, że ropa wydobywana przez ISIS była różnymi kanałami transportowana właśnie do Turcji. Wspieranie Państwa Islamskiego jest w interesie Turcji z powodu tego, że są to sunnici. Zaś Turcja ostatnimi czasy skręciła ze strony państwa świeckiego - na wpół religijnego ku stronie państwa religijnego. Jest także państwem sunnickim. Reżim w Syrii zaś jest oparty o grupę alawitów stojących wokół al-Asada, co rodzi kolejne sprzeczności pomiędzy krajami. Państwo Islamskie walcząc z alawitami nijako zdobywa tym poparcie Erdogana. Turcja ponadto jest przeciwna wpływom na tym obszarze Iranu, który jest państwem szyickim. Ten z pewnością konflikt religijny ma niewątpliwie wpływ na relacje Turcji z państwami tego regionu. Państwo Islamskie pod względem ideowym miało silne poparcie radykalnych środowisk w Arabii Saudyjskiej. Konflikt w Syrii jest tak naprawdę mieszanką wybuchową interesów wielu krajów. Wielu konflikt w Syrii i Jemenie traktuje jako wojnę zastępczą pomiędzy sunnicką Arabią Saudyjską a szyickim Iranem.

Czy ktoś w ogóle jest zainteresowany zniszczeniem ISIS?

Gdyby ISIS prowadziło mniej krwawą politykę, od której odcina się nawet Al-Kaida, można przypuszczać, że powstałby jakiś sojusz z Państwem Islamskim. Przecież w pierwszym okresie, grupy, które później stworzyły ISIS cieszyły się poparciem krajów Zatoki Perskiej. Państwo Islamskie jednak poszło zbyt daleko w swojej krwawej polityce, przez co niemożliwym jest, aby te kraje mogły je jawnie poprzeć. ISIS poprzez swój radykalizm stało się zagrożeniem monarchii w Zatoce Perskiej. Wcześniej tego nie było. Szansą na pokonanie ISIS jest sojusz al-Asada z Kurdami, którzy są jedyną siłą mogącą stawić czoła w równej walce z siłami Państwa Islamskiego. W Armii Irackiej, która walczy z ISIS na terenie Iraku w głównej mierze służą szyici, którzy mają dowódców pochodzących z Iranu m.in. z Korpusu Strażników Rewolucji.

Zauważmy, że kiedy Peszmergowie (żołnierze kurdyjscy w Iraku, przyp. red.) zaczęli się skarżyć, że nie mają pieniędzy, kraje europejskie w tym Niemcy i Stany Zjednoczone pospieszyły im z pomocą poprzez pomoc finansową i militarną. Zachód liczy, że rękami Kurdów zniszczy Państwo Islamskie. Nawet reżim al-Asada przestał przez Zachód być tak mocno atakowany, wydaje się, że elity doszły do wniosku, że lepiej wybrać mniejsze zło.

Rozmawiał Kamil Kwiatek

« poprzednia strona
12

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych