„Dzień Rosji” w Rostocku. Ze Schröderem w roli adwokata Putina. Sankcje nie zaszkodziły rosyjsko-niemieckiej przyjaźni

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. kremlin.ru
Fot. kremlin.ru

Były kanclerz Niemiec Gerhard Schröder wygłosił dziś przemówienie z okazji kontrowersyjnego „Dnia Rosji” niemieckiego przemysłu w Rostocku. Imprezy organizowanej co roku, by fetować dobre relacje gospodarczo-handlowe Berlina z Moskwą. Jak widać mimo napiętej sytuacji na Ukrainie, obydwa mocarstwa wciąż łączą silne polityczno-ekonomiczne więzy.

W swym przemówieniu Schröder przyznał się nie tylko do tego, że należy do tych w Niemczech, których określa się mianem „Russland-Versteher”, czyli „rozumiejących Rosję”, ale jest z tego na dodatek „bardzo dumny”.

Nie wstydzę się tego. Wręcz przeciwnie. Przyznaje otwarcie, że próbuje zrozumieć Rosję, jej ludność i polityczne przywództwo

—oświadczył. Według niego „wyrozumiałość” wobec Rosji nie oznacza, że nie stać go na krytyczną postawę wobec Putina.

Próbuje po prostu przedstawić zróżnicowany punkt widzenia na temat kryzysu na Ukrainie. Większość Niemców mi zresztą kibicuje

—tłumaczył. To prawda. W Niemczech podobnie myślących jest wielu. Królują wśród nich politycy post-enerdowskiej lewicy i Socjaldemokracji (SPD), z której wywodzi się Schröder. Wszyscy oni podkreślają, że stać ich na krytyczna postawę wobec Rosji. Nikt jednak nie pamięta, by kiedykolwiek zrobili z niej użytek.

Wyrozumiałość Niemców wobec Rosji sięga daleko w przeszłość, do lat 70 i 80-tych XX wieku, kiedy „nowa” Polityka Wschodnia ówczesnych kanclerzy z ramienia SPD Helmuta Schmidta i Willy’ego Brandta święciła triumfy. Miała doprowadzić do zbliżenia Związku Sowieckiego i Zachodu.

W ramach wyrozumiałości dla Moskwy kanclerz Schmidt nazwał więc ogłoszenie przez Jaruzelskiego stanu wojennego „koniecznym”, a jego partyjny kolega Egon Bahr w gazecie socjaldemokratów „Vorwärts” ostrzegał przed wojną twierdząc, że „pokój jest ważniejszy niż Polska”.

Schröder w swym przemówieniu dziś w Rostocku podążył ich śladem i wezwał  do „budowania mostów”, używając ulubionego frazesu politycznych elit w Berlinie, gdy przychodzi im mówić o relacjach z Kremlem.

Odkąd w 2005 r. oddał fotel Angeli Merkel i przeszedł na garnuszek Gazpromu, Schröder robi co może, by zasłużyć na swoje - według niektórych doniesień bardziej niż sowite- wynagrodzenie. „Rozumiem postępowanie Rosji” - mówił latem 2008 r., gdy Putin sprowokował Gruzinów do ataku na separatystów w Osetii, a potem, broniąc ich, najechał Gruzję. „Rosja poczuła się okrążona, musiała reagować” - usprawiedliwiał Putina.

To samo mówi teraz.

Musimy zatrzymać spiralę przemocy na Ukrainie. Postawa kanclerz Merkel i szefa MSZ Franka-Waltera Steinmeiera, którzy starają się o dialog z Rosją jest bardziej niż chwalebna

—przekonywał w Rostocku. Na tym jednak nie koniec. Według niego należy „jeszcze zacieśnić relację między UE a Rosją”.

Nieco ponad 450 uczestników „Dnia Rosji” w Rostocku przemówienie Schrödera zachwyciło. Szczególnie gościa honorowego, rosyjskiego ambasadora Władimira Grynina. W spotkaniu wzięli udział przedstawiciele ponad 100 rosyjskich firm.

Wielu niemieckich komentatorów wzywało z powodu sytuacji na Ukrainie i nałożonych przez UE sankcji na Rosję do odwołania spotkania. Organizator, premier Landu Meklemburgia-Przedpomorze Erwin Sellering odmówił twierdząc, że jest to po linii władz w Berlinie: utrzymać dialog z Moskwą bez względu na koszt.

Będziemy rozmawiać o gospodarce, a nie rozwiązywać problemy geopolityczne

—podkreślił Sellering. Jeśli polityka nie ma żadnego związku z gospodarką, panie Sellering, to dlaczego Gazprom zatrudnił Schrödera?

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych