Franciszek Smuda może znowu chodzić z podniesioną głową. Po kompromitacji z reprezentacją Polski i spadku z niemieckiej I ligi, "Franz" zanotował dobrą rundę jesienną z Wisłą Kraków, wyciągając "Białą Gwiazdę" z piłkarskiego dna. Nie obyło się jednak bez zgrzytów...
Mowa oczywiście o konfliktach z niektórymi piłkarzami. Jeden z nich, Patryk Małecki musiał nawet opuścić ukochany klub i przenieść się do Pogoni Szczecin.
Z kolei Paweł Stolarski przeniósł się do Lechii Gdańsk. Czy to oznacza, że Smuda wciąż jest na niego pogniewany?
Nie, nie lubię tylko, jak robi się ze mnie durnia i z dnia na dzień przechodzi totalną metamorfozę poglądów. Młody kolegował się z Małeckim i podobnie jak on nie wytrzymał ciśnienia w walce o wyjściowy skład, zabrakło mu cierpliwości. Szkoda, bo u mnie harmonijnie by się rozwijał i dużo na tej współpracy skorzystał. Z drugiej jednak strony - skoro aż tak bardzo obu tych zawodników parzyła ławka, lepiej dla atmosfery w szatni, że odeszli. Przecież ja jestem po to trenerem, aby do gry wystawiać najlepszych piłkarzy, a nie tych, którzy, zostając na rezerwie, będą najbardziej mendzić. To dopiero byłoby głupie! -
mówi tygodnikowi "Piłka Nożna" oburzony Smuda.
AM/"Piłka Nożna"
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/92649-smuda-nie-lubie-gdy-robi-sie-ze-mnie-durnia