Gorące uczucia, które polscy kibice żywią do skoków narciarskich, to coś zdecydowanie głębszego i poważniejszego niż tylko czasowe zauroczenie, przybierające na sile w momentach największych sukcesów sportowych. Rozegrany po raz pierwszy w historii cykl konkursów nazwany PolSKIm Turniejem pokazał, że Polacy zapełniają trybuny przy zeskokach, nawet gdy nasi reprezentanci nie walczą o miejsca na podium. Choć ten fenomen zauważa i docenia dyrektor Pucharu Świata w skokach Włoch Sandro Pertile, to już zapowiedział, że taka formuła zawodów w sezonie 2024/2025 się nie odbędzie.
Rywalizacja w skokach narciarskich w sezonie zimowym z pewnością jedynie by zyskała, gdyby PolSKI Turniej stał się imprezą cykliczną, coroczną, jaką jest Turniej Czterech Skoczni czy też tzw. Turniej Nordycki „Raw Air”. Co ciekawe, taki pomysł na organizację sezonu PŚ w skokach miał jego poprzedni szef, Austriak Walter Hofer, który piastował tę funkcję przez 28 lat (1992–2020). Widział on szansę na uatrakcyjnienie rywalizacji poprzez podział sezonu na kilka cykli, z których każdy miałby rangę turnieju i oprócz klasyfikacji generalnej PŚ podlegałby osobnemu rankingowi z oddzielnymi nagrodami dla zwycięzców. Taka organizacja sezonu nie tylko dodawałaby więcej smaku rywalizacji skoczków, lecz także byłaby sporym ułatwieniem logistycznym dla wszystkich ekip i ograniczała koszty startów. Wynikałoby to po prostu ze zgrupowania zawodów w jednym regionie Europy, bez konieczności dalszych podróży co kilka dni. Następca Hofera na stanowisku dyrektora cyklu PŚ Włoch Sandro Pertile ma inną koncepcję – chciałby on poszerzać listę krajów, w których byłyby organizowane konkursy w taki sposób, by szukać nowych fanów dla dyscypliny. Wiadomo, że największym marzeniem Włocha jest organizacja konkursu skoków w hali w Dubaju. Zanim jednak szejkowie zbudują skocznie narciarską na gorącej pustyni pod dachem, wróćmy do podsumowania polskich zawodów.
Wiatr zepsuł święto
Do mekki polskich skoków, czyli Wielkiej Krokwi w Zakopanem oraz znanej już znakomicie fanom skoków na całym świecie skoczni im. Adama Małysza w Wiśle dołączył w tym roku Szczyrk, dla którego miał to być pierwszy historyczny konkurs rangi Pucharu Świata na skoczni Skalite. Niestety, po 40 skokach zbyt silny wiatr wymusił odwołanie zawodów. Żal był tym większy, że w momencie przerwania imprezy na pierwszym miejscu był sklasyfikowany Dawid Kubacki. Mimo to Szczyrk także zdążył pokazać się światowej publiczności skoków i oznaczyć się jako nowe miejsce w kalendarzu Pucharu Świata.
Szkoda , że konkurs w Szczyrku się nie odbył, ale jednak pewne skoki się odbyły. Kibice mogli przeżyć jakieś emocje, transmisja poszła w świat, także Szczyrk poniekąd zaistniał. No i mam nadzieję, że w przyszłości te turnieje będą kontynuowane. Czas pokaże, czy zmieni się forma, czy będzie dalej tak samo
— mówił po zawodach na skoczni Skalite Kamil Stoch dla serwisu skijumping.pl.
Podoba mi się PolSKI Turniej, myślę, że była to ciekawa rywalizacja na obiektach, które dobrze znamy. Oczywiście byłoby lepiej, gdybyśmy zajęli wyższe miejsce niż piąte. Mam nadzieję, że dokonamy tego w przyszłym roku. Wielka szkoda, że nie udało się zorganizować zawodów w Szczyrku. Była tam niezła publiczność i jest trochę smutno, że opuściliśmy to miasto bez żadnego konkursu. To był dobry turniej
— dodał Norweg Halvor Egner Granerud, najlepszy skoczek sezonu 2022/2023 w rozmowie z Interią Sport.
Małysz będzie walczył
Starania o jak najszybsze powtórzenie rywalizacji w formule PolSKIego Turnieju w kalendarzu PŚ zapowiedział już prezes Polskiego Związku Narciarskiego Adam Małysz. Niestety Sandro Pertile już zdążył ogłosić, że nie stanie się to w przyszłym sezonie, gdyż konkursy w Zakopanem i Wiśle zostaną rozdzielone. Pechowy Szczyrk będzie także musiał poczekać na kolejną szansę w PŚ.
Na przyszły sezon mamy już inne plany. W kalendarzu znajdzie się miejsce dla Wisły i Zakopanego, ale w różnych częściach sezonu. Jesteśmy zadowoleni z organizacji turnieju. Po raz pierwszy takie zawody gościły w Polsce i zainteresowanie było bardzo duże. Polscy fani to eksperci w skokach i kolejny raz to udowodnili. Pomimo trudnego sezonu dla Biało-Czerwonych przyszli i wspierali zarówno swoich, jak i zagranicznych skoczków
— wykazał się kurtuazją Sandro Pertile, komentując PolSKI Turniej dla serwisu sportowefakty.pl.
Cóż, polskim kibicom zostaje liczyć na to, że w kolejnych latach PolSKI Turniej jednak wejdzie na stałe do kalendarza Pucharu Świata. Jeśli chodzi bowiem o stronę organizacyjną, to wszystkie konkursy były przygotowane bardzo dobrze i FIS (Międzynarodowa Federacja Narciarska i Snowboardowa) powinna to oczywiście docenić. Polscy działacze podnoszą też, że skoro Polska i tak ma zarezerwowane dwa weekendy w sezonie z uwagi na konkursy w Wiśle i Zakopanem, to dodatkowa organizacja konkursu w środku tygodnia w położonym tuż obok Wisły i Szczyrku niewiele by zmieniła w harmonogramie cyklu.
Imponująca jak na standardy płacowe obowiązujące w świecie skoków narciarskich była także nagroda za zwycięstwo w PolSKIm Turnieju, wynosząca aż 50 tys. euro do podziału dla zwycięskiej reprezentacji. Tutaj niespodzianki nie było, gdyż nagrodę zdobyli Austriacy, których lider Stefan Kraft zdominował rywalizację w obecnym sezonie. W tym miejscu warto podkreślić, że PolSKI Turniej wprowadził pewną nowość, gdyż o zwycięstwo w nim walczyły drużyny, a nie jak w przypadku TCS czy Raw Air zawodnicy indywidualnie. Liczył się łączny wynik danego kraju, na który w konkursach indywidualnych składali się swoimi punktami dwaj najwyżej sklasyfikowani jego reprezentanci. Polacy zajęli w tych zawodach szóste miejsce, co z pewnością nie jest wynikiem na miarę oczekiwań naszych kibiców, ale… …jeden skok może zmienić wszystko
Pamiętajmy, że skoki narciarskie to dyscyplina sportu, która potrafi zaskakiwać. Rzadko bywa tak, by skoczkowie utrzymywali się w najwyższej formie przez cały sezon zimowy i zazwyczaj inni zawodnicy zajmują czołowe miejsca w grudniu, a inni np. w lutym. Dodatkowo czasem wystarczy jeden naprawdę udany skok, drobiazg poprawiony w pozycji dojazdowej, co jest zupełnie nieuchwytne dla oka kibica, by odmienić skoki i cały sezon. W przypadku tak doświadczonych sportowców jak Kamil Stoch, Piotr Żyła, Dawid Kubacki, Maciej Kot i Aleksander Zniszczoł taka odmiana nie będzie żadnym zaskoczeniem.
Talenty są…
Gdy zamykaliśmy ten numer tygodnika „Sieci”, na skoczni mamuciej Kulm w austriackim Bad Mitterndorf nasza kadra odliczała już minuty do startu w mistrzostwach świata w lotach. To akurat zawody, których żaden z naszych skoczków nigdy nie wygrał, a jedyne medale w konkursach indywidualnych wywalczyli Piotr Fijas, który był trzeci w 1979 r. w Planicy i Kamil Stoch, który zdobył wicemistrzostwo w 2018 r. w Oberstdorfie. W konkursach drużynowych nasza kadra wywalczyła dwa brązowe medale we wspomnianym 2018 r. i dwa lata później w Planicy.
Na Kulm selekcjoner polskiej kadry Thomas Thurnbichler zabrał głównie doświadczonych skoczków: Kamila Stocha, Dawida Kubackiego, Piotra Żyłę, Aleksandra Zniszczoła i Pawła Wąska, ale warto śledzić, jak radzą sobie ich następcy. Tu na uwagę na pewno zasługuje brązowy medal wielkiego polskiego talentu Łukasza Łukaszczyka, zdobyty w czasie Zimowych Igrzysk Olimpijskich Młodzieży 2024 w Korei Południowej. 16-latek z klubu Wisła Zakopane odniósłby pewne zwycięstwo, gdyby nie upadł przy lądowaniu w drugim skoku. Wywalczenie miejsca na podium mimo upadku świadczy jednak o wielkim potencjale młodego skoczka. Na koniec warto przypomnieć, że umowa sponsorska wiążąca PZN z największą polską firmą, jaką jest ORLEN, sprawia, że nasi skoczkowie, alpejczycy czy snowboardziści zawsze mają zapewnione najlepsze warunki do treningów. Wszystko zatem w rękach i nogach trenerów oraz sportowców.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/679940-polski-turniej-najlepsi-skoczkowie-swiata-skakali-w-polsce