Legia Warszawa awansowała do fazy grupowej piłkarskiej Ligi Konferencji. W rewanżowym meczu 4. rundy eliminacji wygrała z FC Midtjylland 6-5 w rzutach karnych.
Po regulaminowych 90 minutach i dogrywce było 1:1. W pierwszym spotkanie w Danii padł remis 3:3.
CZYTAJ TAKŻE: Legia Warszawa zremisowała na wyjeździe z FC Midtjylland 3:3. Duńskie media: Szalony mecz w Herning
W tym sezonie mecze Legii w europejskich pucharach gwarantują dużą liczbę bramek. 2:2 i 3:2 z kazachskimi Ordabasami Szymkent, 1:2 i 5:3 z Austrią Wiedeń oraz 3:3 przed tygodniem w Herning, gdzie stołeczna drużyna trzy razy odrabiała straty. Tym razem było inaczej, ale i stawka była niebagatelna - występ w fazie grupowej europejskiego pucharu.
Choć obie ekipy preferują raczej ofensywny futbol, to goście zaczęli w Warszawie schowani za podwójną gardą i nastawieni na grę z kontry. Piłkarze trenera Kosty Runjaica od początku przejęli inicjatywę, praktycznie nie schodzili z połowy rywali, ale długo nic z tego nie wynikało, bo w ich atakach - często dość dynamicznych - brakowało dokładności. Tymczasem po jednym z nielicznych wypadów przyjezdnych w dobrej sytuacji znalazł się Koreańczyk Gue-Sung Cho, ale zdezorientowany kopnął obok bramki.
W końcówce pierwszej połowy tempo spadło, a gra się wyrównała, jednak nadal piłkarzem, który najczęściej miał piłkę przy nodze był bramkarz FC Midtjylland Jonas Loessl. W ostatniej akcji tej części meczu goście stworzyli sobie jednak najlepszą okazję do zdobycia bramki - po wzorowo rozegranym wrzucie z autu i przedłużeniu piłki w polu karnym z bliska głową Kacpra Tobiasza chciał zaskoczyć Kristoffer Olsson, ale golkiper Legii wykazał się sporym refleksem i obronił.
Początek drugiej połowy to wyrównana i nieco bardziej otwarta gra. Przełom nastąpił w 53. minucie. Legia zdobyła gola w najbardziej charakterystyczny dla siebie sposób - z prawej strony boiska Josue uruchomił Pawła Wszołka, ten dokładnie dośrodkował, a Tomas Pekhart strzałem głową nie dał szans Loesslowi.
W 65. minucie gospodarze próbowali skopiować akcję - Josue znowu zagrał między obrońcami do Wszołka, ten minął jednego rywala na zakos, ale drugi zdążył z interwencją.
Kolejnych kilka minut to atak zespołu z Danii, który długo i pieczołowicie przygotowywał bramkową akcję. Efekt? Najpierw strzał Henrika Dalsgaarda obrońcy Legii zdołali zablokować, ale po rzucie rożnym piłka trafiła do brazylijskiego obrońcy Paulinho, który uderzeniem zza pola karnego i z pomocą rykoszetu umieścił ją w górnym rogu bramki - 1:1.
Legia ponownie mogła wyjść na prowadzenie w 76. minucie. Znowu po akcji Wszołek - Pekhart czeski napastnik znalazł się w świetnej sytuacji i miał przed sobą praktycznie pustą bramkę, ale jeden z obrońców zdołał wślizgiem zablokować strzał.
Porzekadło o tym, że zmarnowane sytuacje się mszczą mogło znaleźć potwierdzenie w 82. minucie - ruchliwy turecki skrzydłowy Aral Simsir przedryblował kilku legionistów, oddał płaski strzał z linii pola karnego, ale piłka trafiła w słupek. Chwilę później Tobiasza sprawdził uderzeniem z dystansu Cho, ale młodzieżowy reprezentant Polski sparował piłkę na rzut rożny.
W doliczonym czasie gry Legia mogła decydujący cios - powołany do kadry narodowej na wrześniowe mecze eliminacji mistrzostw Europy Bartosz Slisz wypatrzył wbiegającego w pole karne Patryka Kuna, ale jego strzał okazał się minimalnie niecelny i w Warszawie konieczna była dogrywka.
Dodatkowe 30 minut było bardzo bezpieczne z obu stron. Żadna z drużyn nie chciała zaryzykować zbyt otwartej gry, która mogłaby zniweczyć dotychczasowy wysiłek. Dlatego postawa piłkarzy bardziej przypominała wyczekiwanie na rzuty karne niż walkę o rozstrzygnięcie spotkania. W 109. minucie rezerwowy Ernest Muci strzelił soczyście zza pola karnego, ale bramkarz gości był na posterunku. Później Albańczyk jeszcze dwukrotnie próbował zaskoczyć Loessla, ale również bez powodzenia.
W konkursie rzutów karnych pierwszy sukces odniósł kapitan Legii Josue, który wygrał losowanie i wybrał do strzelania bramkę, za którą siedzieli najbardziej zagorzali sympatycy warszawskiej drużyny. „Żyleta” i inne wypełnione trybuny robiły co mogły, żeby wspomóc swoich ulubieńców, ale i zdeprymować rywali. Pomogło. W szóstej kolejce Steffan Gartenmann strzelił słabo i sygnalizowanie na tyle, że Tobiasz odbił piłkę.
Pierwszy w historii konkurs „jedenastek” w europejskich pucharach okazał się dla Legii szczęśliwy i jesienią czeka ją dodatkowe sześć pojedynków w fazie grupowej LK. Rywali pozna w piątkowym losowaniu.
olnk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/660769-legia-awansowala-do-fazy-grupowej-ligi-konferencji