Polska jest jednym z tych krajów, w których siatkówka jest sportem autentycznie popularnym. Oczywiście pozycja piłki nożnej jako narodowego sportu numer jeden jest niezachwiana, ale nie bez kozery polskich kibiców siatkarskich uznaje się za najlepszych na świecie. Wielki wpływ na to miało zdobycie przez siatkarzy w biało-czerwonych barwach dwóch tytułów mistrzów świata z rzędu – osiem i cztery lata temu. Czy w rozpoczynającym się właśnie globalnym czempionacie, którego finał zostanie rozegrany 11 września w niezastąpionym katowickim Spodku, ten sukces zostanie powtórzony? Jak zwykle w ostatnich latach, Polacy znajdują się w gronie faworytów. A przecież droga do mistrzostwa jest tak prosta, jak sama gra – jak powiedział kiedyś Waldemar Wspaniały, były reprezentant i selekcjoner, „trzeba tylko trafić w to pomarańczowe”.
Pierwotnie, gospodarzem tegorocznych mistrzostw świata miała być Rosja. Po 24 lutego i bandyckim ataku na Ukrainę wszystko się zmieniło, ale Międzynarodowa Federacja Piłki Siatkowej FIVB zwlekała z podjęciem oczywistej decyzji. Dopiero wycofanie się z zawodów czołowych reprezentacji, w tym Polski, sprawiło, że impreza została przeniesiona do Polski i Słowenii. W ten sposób kraj nad Wisłą już po raz kolejny w ostatnich latach jest gospodarzem wielkiego siatkarskiego święta. Nie bez powodu – atmosfery tworzonej przez tak fanatycznych kibiców, jak choćby we wspomnianym Spodku, nie da się odnaleźć w żadnej innej hali na świecie. Każdy z tysięcy Polaków zebranych w sercu Górnego Śląska i milionów przed telewizorami chciałby zobaczyć podobne chwile triumfu, jakie w tym samym miejscu świętowali polscy sportowcy w 2014 roku. Selekcjoner Nikola Grbić chce iść drogą wytyczoną przez innego zagranicznego fachowca, Stephana Antigę, i wydeptaną w 2018 roku w Turynie przez Vitala Heynena. Ale przecież pierwsze mistrzostwo świata Polacy zdobyli już pół wieku temu…
Polska była jednym z założycieli FIVB i już od początku reprezentacja kraju zaliczała się do solidnej średniej światowej. W latach 50. i 60. XX wieku Polacy seryjnie zajmowali miejsca tuż za podium na mistrzostwach świata i Europy – pierwszym wymiernym sukcesem był srebrny medal w premierowym Pucharze Świata rozgrywanym w 1965 roku. Już dwa lata później przyszedł brązowy medal w mistrzostwach Europy, a za reprezentację odpowiadał wtedy Tadeusz Szlagor, który jako zawodnik zdobył z drużyną AZS-AWF Warszawa… dziesięć tytułów mistrza Polski z rzędu! Jego kadencja była uwerturą do prawdziwego koncertu, jaki zagrał jego następca, Hubert Wagner, zresztą kapitan reprezentacji prowadzonej przez Szlagora. Już w 1974 roku biało-czerwoni sięgnęli po jedyny przed 2014 rokiem tytuł mistrzów świata, nie przygrywając ani jednego meczu. W Meksyku decydujące o triumfie spotkanie z Japonią miało iście dramatyczny przebieg (w ostatnim secie Polacy roztrwonili 9-punktową przewagę, ale pomimo to wygrali), a najlepszym siatkarzem zawodów został wybrany grający dla Resovii Stanisław Gościniak. Rok później w Jugosławii Polacy wywalczyli wicemistrzostwo Europy – wynik ten powtarzali jeszcze… cztery razy z rzędu! Ale prawdziwy sukces, po dziś dzień uznawany za najlepszy wynik w historii polskiej siatkówki, to rok 1976 i słynne igrzyska olimpijskie w Montrealu. W finale Polacy zmierzyli się w jakże symbolicznej konfrontacji z reprezentacją Wielkiego Brata. Sowieci mieli w czwartym secie na ręce dwie piłki meczowe, które biało-czerwoni wybronili i odwrócili losy spotkania. W piątym secie nie dali już szans przeciwnikowi i Związek Radziecki znalazł się na kolanach, co wprawiło w ekstazę wszystkich Polaków. Hubert Wagner odszedł w glorii zwycięzcy, a Tomasz Wójtowicz stał się międzynarodową gwiazdą i przez wielu uznawany jest za najlepszego polskiego siatkarza w historii. Polacy na kolejny sukces podobnej skali musieli czekać do… XXI wieku! Podobnie było na niwie klubowej – w sezonie 1977/78 po wygraną w Pucharze Europy Mistrzów Krajowych sięgnął sosnowiecki Płomień Milowice z innymi wielkimi zawodnikami „złotej drużyny” Wagnera, Wiesławem Gawłowskim czy Ryszardem Boskiem.
Ostatnie dwie dekady XX wieku nie obfitowały w sukcesy, a zainteresowanie siatkówką spadło nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Remedium na to miał być nowy turniej, Liga Światowa, do którego od 1998 roku zaczęto zapraszać Polskę. Okazało się, że katowicki Spodek to wulkan energii kochany przez wszystkich siatkarzy na świecie, a renesans zainteresowania siatkówką stopniowo zaczął przekładać się na wyniki reprezentacji. Sposobem na odwrócenie sytuacji kadry okazało się stawianie na zagranicznych selekcjonerów. Najpierw Raul Lozano doprowadził do wywalczenia wicemistrzostwa świata w 2006 roku, a o sile zespołu stanowiły takie legendy, jak Piotr Gruszka, Sebastian Świderski czy Paweł Zagumny. Później stery zespołu przejął Daniel Castellani, który wraz z zespołem do którego weszli Bartosz Kurek, Michał Winiarski czy Piotr Nowakowski wywalczył mistrzostwo Europy w 2009 roku. Największym sukcesem Andrei Anastasiego okazało się zwycięstwo w Lidze Światowej 2012. Wspominane już mistrzostwa globu z 2014 (wspaniały turniej Mariusza Wlazłego) i 2018 roku (równie znakomite występy Bartosza Kurka) wywalczone przez zespoły prowadzone przez Stephana Antigę i Vitala Heynena, przedzielone krótką nieudaną kadencją Ferdinando de Giorgiego, potwierdziły regułę trenera-obcokrajowca. Od stycznia 2022 roku za wyniki kadry odpowiada Nikola Grbić, niegdyś znakomity serbski rozgrywający. XXI wiek to również odrodzenie na niwie klubowej i dominacja zespołów z Kędzierzyna-Koźla, Bełchatowa, Jastrzębia-Zdrój i Rzeszowa, w których coraz częściej zaczęli się pojawiać gracze światowego formatu. Każdy z tych klubów występował w Final Four siatkarskiej Ligi Mistrzów, ale prawdziwą furorę zrobiła kędzierzyńska ZAKSA – przez dwa ostatnie sezony wygrywała całą imprezę, przełamując wieloletni monopol włoskich i rosyjskich zespołów.
Największym wyzwaniem dla polskiej reprezentacji w mistrzostwach świata jest konieczność grania bez Wilfreda Leona, przez ostatnie lata najlepszego przyjmującego na świecie. Kubańczyk gra dla biało-czerwonych od 2019 roku i w tym czasie zdążył wywalczyć dwa brązowe medale mistrzostw Europy oraz srebro w Pucharze Świata i w Lidze Narodów (następczyni Ligi Światowej). Teraz dochodzi do formy po operacji kolana. Z kolei wieloletni kapitan zespołu, Michał Kubiak, w tym roku zakończył reprezentacyjną karierę. Ale nic straconego, bo kadra wypełniona jest znakomitymi zawodnikami – największa odpowiedzialność leży po stronie Bartosza Kurka, nowego kapitana i jednego z najbardziej doświadczonych kadrowiczów. W tym roku droga do mistrzostwa jest znacznie bardziej przejrzysta, niż w latach poprzednich: po fazie grupowej rozpoczyna się regularny play-off i porażka oznacza odpadnięcie z turnieju. Polacy będą rozstawieni z numerem 1 lub 2, więc w 1/8 finału trafią na, w teorii, słabszego przeciwnika. Ale drabinka to jedno, a rzeczywistość to drugie. Polacy powinni mieć zawsze w głowie słowa obecnego prezesa Polskiego Związku Piłki Siatkowej, 322-krotnego reprezentanta, Sebastiana Świderskiego: „Tutaj trzeba o każdy punkt walczyć i gryźć parkiet z całych sił”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/611991-wspaniali-polscy-sportowcy-siatkowka