Czwórka podwójna w składzie: Dominik Czaja, Szymon Pośnik, Wiktor Chabel i Fabian Barański wygrała w Poznaniu zawody o Puchar Świata w wioślarstwie. W niedzielę na podium stanęły jeszcze dwie inne polskie osady: czwórka podwójna kobiet i męska czwórka bez sternika.
Czwórka podwójna trzy tygodnie temu na mistrzostwach Europy w Lucernie była dopiero siódma. Trener Aleksander Wojciechowski dokonał zmiany w składzie, do osady za Adama Wicenciaka i Mateusza Biskupa wsiedli Fabian Barański oraz Wiktor Chabel. Szkoleniowiec liczył na udział w finale A, tymczasem jego zawodnicy w imponującym stylu wygrali decydujący wyścig.
Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że będzie tak łatwo, bo prowadziliśmy od startu do mety. W środku dystansu fenomenalnie popłynęliśmy, odjechaliśmy rywalom i wiedzieliśmy, że tego prowadzenia już nie oddamy. Cieszę się dodatkowo, że jako poznaniak wygrałem właśnie na swoim torze
— powiedział Chabel.
Jego kolega z osady Dominik Czaja przyznał, że finał popłynęli perfekcyjnie.
Może jedyny błąd, jaki nam się przytrafił, to było lekkie zawahanie na starcie, ale szybko się otrząsnęliśmy i można było powiedzieć, że był to bieg idealny. Na pewno to będzie dobry bodziec do dalszej pracy, ale musimy pamiętać, że w Poznaniu zabrakło dwóch najlepszych załóg z mistrzostw Europy. Być może sprawdzimy się na następnych zawodach o Puchar Świata w Rotterdamie
— przyznał Czaja.
Chabel nie ukrywał, że po takim występie, oczekiwania przed mistrzostwami świata, które za dwa miesiące odbędą się w Linzu, są na pewno duże.
Nie myślimy tylko o kwalifikacji olimpijskiej. Po takim występie musimy mierzyć w medale mistrzostw świata
— podkreślił.
Powody do zadowolenia miały zawodniczki z czwórki podwójnej (Agnieszka Kobus-Zawojska, Marta Wieliczko, Maria Springwald i Katarzyna Zillmann), które w finale przegrały tylko z Chinkami. W tej konkurencji wystartowało tylko pięć osad.
Chinki pokazały, że są niezwykle mocne, szczególnie pod wiatr. Były po prostu lepsze, może następnym razem się odgryziemy. Może była skromna obsada na tych zawodach, ale uważam, że ci najmocniejsi wystartowali. Było się z kim się ścigać
— stwierdziła Springwald.
Tegoroczni wicemistrzowie Europy w konkurencji czwórki bez sternika: Mikołaj Burda, Mateusz Wilangowski, Marcin Brzeziński, Michał Szpakowski występ w stolicy Wielkopolski mogli uznać za udany. W finale przegrali tylko z Australijczykami i Włochami. Burda nie ukrywał, że pozostał jednak mały niedosyt.
W półfinale pokonaliśmy Włochów, drugie dnia nam się już nie udało. Może odegramy się na mistrzostwach świata
— mówił.
Ta załoga to połowa ósemki z ubiegłego sezonu. Po słabszych występach, ósemka w tamtym zestawieniu osobowym przestała istnieć. Zawodnicy bardzo szybko odnaleźli się w nowej konkurencji.
To trzecie miejsce, ten medal jest jakimś pocieszeniem, bo zawsze mogłoby być miejsce poza podium. Trzeba patrzeć też pozytywnie, bo w każdym ze startów nawiązywaliśmy walkę z tymi najlepszymi. A w tych innych osadach siedzą zawodnicy niezwykle utytułowani, to są medaliści igrzysk olimpijskich, mistrzostw świata. Dlatego cieszymy się, że i my jesteśmy w tej czołówce
— dodał Szpakowski.
Rozczarowani byli natomiast Mirosław Ziętarski i Mateusz Biskup, którzy w konkurencji dwójek podwójnych wcześniej wygrali trzy biegi, ale w finale A zajęli czwarte miejsce.
Taktyka była taka, by trzymać się czołówki. Niestety, źle rozłożyliśmy siły i na końcówce nam ich zabrakło. Na pewno ta sytuacja nas tylko zmobilizuje do ciężkiej pracy, dobrze, że to teraz się stało, a nie na mistrzostwach świata. Zawody o Puchar Świata są po to, żeby przede wszystkim zgrywać się i sprawdzać na tle rywali
— ocenił Ziętarski.
Polscy wioślarze łącznie czterokrotnie stawali na podium w regatach. W sobotę w jedynkach wagi lekkiej na drugiej pozycji finiszował Artur Mikołajczewski.
W klasyfikacji punktowej polska reprezentacja zajęła w regatach dziewiąte miejsce, wygrali Australijczycy przed Nową Zelandią i Niemcami.
PAP, MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/452045-niespodziewane-zwyciestwo-polskiej-osady