W sobotę Adam Kownacki wygrał przez nokaut techniczny z Geraldem Washingtonem odnosząc kolejne zawodowe zwycięstwo, po którym jest coraz bliżej walki o pas mistrzowski. Teraz żyje jednak też perspektywą bycia ojcem. - To mi doda skrzydeł - powiedział bokser wagi ciężkiej.
CZYTAJ WIĘCEJ: Szybko zlał rywala, bo nie chciał, by ciężarna żona się denerwowała. Teraz marzy o walce o mistrzowski pas
Urodzony w Łomży, a mieszkający od siódmego roku życia w USA Kownacki odniósł 19. zwycięstwo, z czego 15. przez nokaut. Dziewiąty raz boksował w szczęśliwej dla niego nowojorskiej hali, położonej ledwie 56 km od jego domu w Long Island.
Byłem oczywiście gotowy na pełen dystans, ale nie miałem nic przeciwko, aby nie czekać na werdykt do ostatniego gongu. Washington też w pewnym momencie mnie trafił i kiedy zauważyłem, że mam rozcięcie, zdecydowałem się narzucić straszne tempo. Myślałem tylko o tym, że moja partnerka Justyna jest w ciąży i że pewnie się teraz o mnie martwi podwójnie, więc muszę to po prostu skończyć walkę jak najszybciej. Wieść o ciąży partnerki trzymaliśmy w olbrzymim sekrecie i korciło mnie, żeby wreszcie oznajmić to światu. Po nokaucie podekscytowany wypatrzyłem Justynę w tłumie i zapytałem, czy mogę to powiedzieć. Ona skinęła głową, więc mogłem wreszcie zdradzić tajemnicę. Fajnie wyszło, trochę jak w filmie
— powiedział Kownacki.
Dla „Babyface” najważniejsze są teraz narodziny dziecka i walka o mistrzowski pas.
Termin porodu to koniec sierpnia. Justyna miewa poranne nudności i… trudne do zrozumienia zachcianki. Raz chce czekoladkę, a raz ogórka kiszonego. Ale gdy o coś prosi, to staram się jej dogodzić. Ja się naprawdę autentycznie cieszę z faktu, że powiększy nam się rodzina i chcę, żeby nasze dziecko było zdrowe. Jest nawet taka aplikacja na internecie, którą śledzę. Pokazuje mniej więcej jakiego rozmiaru jest maleństwo. Teraz na przykład jest takie jak mini Snickers, czyli kawałek czekoladki. Może dlatego ciągnie ją do słodkiego?
— zastanawia się Kownacki.
Na oficjalnym profilu na facebooku Adam napisał, że „sukces to miejsce, gdzie przygotowanie i szansa się spotykają”.
Sukcesem dla mnie będzie, jeśli nasza rodzina będzie się zdrowo rozwijać i żeby każde kolejne pokolenie Kownackich miało łatwiej. Tak jak moi rodzice przyjechali tu, żebyśmy my mieli lepiej, tak i ja chcę, żeby moje dzieci miały łatwiejszy start. Dzięki temu będą mogły zmieniać świat i mieć pozytywny wkład w rozwój ludzkości. Pod względem sportowym chciałbym zostać pierwszym polskim mistrzem świata w królewskiej kategorii zawodowego pięściarstwa. Ta myśl zrodziła się w mojej głowie bardzo dawno temu. Najpierw to była taka mała kuleczka, która z każdym zwycięstwem rosła i rosła. Teraz jest już takich rozmiarów, że cały czas tylko na tym się skupiam
— zdradza Kownacki.
Po zwycięstwie Kownacki stał się coraz bardziej popularny.
Na instagramie z 15 tys. obserwatorów zrobiło się prawie 30. To cieszy i motywuje, ale zaczynam zauważać, że to może też być trochę uciążliwe. Po walce zostałem zasypany gradem miłych wiadomości na telefon. Widzę, że muszę się z tym zmierzyć. Postaram się zaplanować wszystko tak, aby mieć czas dla każdego, ale chciałbym też, żeby kibice wiedzieli, że mam prywatne życie, w którym sporo ważnych dla mnie rzeczy się teraz dzieje.
Amerykański ekspert bokserski Dan Rafael napisał na portalu ESPN, że „Kownacki nagrodził swoich licznych, ubranych na biało-czerwono sympatyków niszcząc Washingtona”. Polacy stanowili większość z prawie 10-tysięcznej widowni w Barclay’s Center. W mediach społecznościowych pojawił się hashtag #ArmiaKownackiego. Kibice po walce ze łzami w oczach mówili, że przypominają im się czasy, kiedy szło się tłumnie na Gołotę czy Adamka. Teraz jest już moda na Kownackiego.
Jakiś czas temu oglądaliśmy z rodzicami moje walki amatorskie. Na pierwszej z nich było może pięć osób z mojego otoczenia. Na następnej walce 10. Na turnieju Złote Rękawice 20. Podczas moich pierwszych zawodowych pojedynków też tak rosło - ze 100 do 200, później do 500. Teraz sami sprzedaliśmy prawie dwa tysiące biletów w jednej sekcji Barclays Center. Kiedy wchodziłem do ringu, widziałem morze czerwonych koszulek i byłem w szoku. Dotarło do mnie potem, że ludzie przyjechali na moją walkę z Chicago, z Buffalo, z Toronto, a także i z Polski. Nie wiem, jak to opisać, ale jestem dumny i szczęśliwy, że mogę dać Polakom radość z tego, co robię i postaram się nie zawieść ich zaufania
— kończy „Babyface”.
CZYTAJ WIĘCEJ: Wielki wieczór Polaka w Nowym Jorku. Adam Kownacki potrzebował niecałych dwóch rund, by pokonać Geralda Washingtona
PAP, MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/431917-adam-kownacki-jestem-dumny-ze-moge-dac-polakom-radosc