Adam Kownacki w drugiej rundzie przez techniczny nokaut pokonał na gali w Nowym Jorku Geralda Washingtona. - Podziwiam go, bo z niczego stał się pretendentem do mistrzowskiego pasa - mówi portalowi wPolityce.pl srebrny medalista igrzysk olimpijskich, wicemistrz świata, srebrny i brązowy medalista mistrzostw Europy Paweł Skrzecz.

Kownacki już w drugiej rundzie pokonał w Nowy Jorku Washingtona.

Przy swojej figurze, tłuszczyku, jest nie do zatrzymania. Wygrał szybko, ale jak da sobie radę na dłuższym dystansie. Pod koniec walki z Charlesem Martinem ledwo dychał. Jedna, trzy, pięć rund - wiem, że sobie poradzi, ale przy 10. - nie wiem czy wytrzyma

— mówi były bokser wagi półciężkiej Gwardii Warszawa i polskiej reprezentacji.

Wiele mówi się o tym, że Polak powinien stanąć do walki o mistrzowski pas. Musi jednak poczekać na rezultat rewanżowej walki Deontay Wilder - Tyson Fury. Byłby siódmym polskim pięściarzem wagi ciężkiej po: Andrzeju Gołocie, Albercie Sosnowskim, Tomaszu Adamku, Mariuszu Wachu, Andrzeju Wawrzyku i Arturze Szpilce, który zmierzyłby się w walce o tytuł mistrza świata wagi ciężkiej.

Jeśli Wilder przegra, to Kownacki może z nim walczyć o pietruszkę. Jeśli wygra Fury, to nie wiadomo, czy da mu walkę o pas. W maju się pewnie wszystko rozstrzygnie. W międzyczasie Adam może stoczyć walkę, która umocniłaby go w hierarchii pretendentów do rywalizacji o mistrzowski pas. Myślę jednak, że dostanie szansę, bo obecnie w boksie liczą się widowisko i pieniądze. Kowanacki jest w stanie zapełnić salę i zrobić show

— uważa Paweł Skrzecz.

Nasz mistrz miał okazję poznać urodzonego w Łomży pięściarza, który wyemigrował z rodzicami do USA, mając siedem lat i zamieszkał w polskiej dzielnicy Greenpoint na Brooklynie.

Cieszę się, że osiągnął już tak wiele w boksie. Poznałem go na gali w Częstochowie. To bardzo sympatyczny chłopak. Urzekł mnie tym, że walczy dla rodziny, bo sytuacja nie jest za wesoła

— zakończył urodzony w Warszawie 62-letni wicemistrz olimpijski, świata i Europy.

CZYTAJ TAKŻE: Szybko zlał rywala, bo nie chciał, by ciężarna żona się denerwowała. Teraz marzy o walce o mistrzowski pas

MACRO