Mecz grupy B Klubowych Mistrzostw Świata siatkarzy w Rzeszowie Resovia - Sada Cruzeiro (3:2) dostarczył kibicom wielkich emocji. Najważniejsze, że zakończył się pomyślnie dla naszej drużyny.

Byliśmy cierpliwi. Choć popełnialiśmy błędy, graliśmy do końca o zwycięstwo. Jakiś jeden blok, później obrona pozwoliły mecz wygrać. Bardzo dobrze zagrywaliśmy, a rywale mieli problemy z odbiorem. W pierwszym secie mieliśmy kłopoty z przebiciem przez blok rywali, ale później zaczęło być coraz łatwiej. Kawika Shoji dobrze poprowadził grę. Udało nam się wygrać z trudnym przeciwnikiem, pierwszy raz w tym sezonie na Podpromiu i fajnie

— powiedział przyjmujący Resovii Mateusz Mika.

Resovia mogła rozstrzygnąć mecz w czterech setach. Była dwa punkty od zwycięstwa w czwartej partii.

Nie wygraliśmy czwartego seta, bo zabrakło trochę zimnej głowy, szczęścia, nie opanowaliśmy emocji. Sada to zrobiła i wygrała tę odsłonę. Dziwna sytuacja w tym secie polegała na tym, że obie drużyny traciły najwięcej punktów przy swoim idealnym przyjęciu. Jestem bardzo dumny i zadowolony z tego, że w końcu udało nam się przełamać tę niemoc. Choć piątego seta zaczęliśmy nie najlepiej, to wyszliśmy z tego obronną ręką i to w pięknym stylu. Każdy wierzył, że jesteśmy w stanie wygrać tie-break, ponieważ bardzo dobrze w tym meczu serwowaliśmy. Wykonaliśmy założenia trenera. Cały czas trzymaliśmy rywali pod presją. I to mimo sporej liczby błędów, która wynikała z dużego ryzyka związanego z zagrywką. Ale jak widać, opłaciło się. Naszym celem w mistrzostwach jest zadowolenie kibiców, radosna siatkówka na wysokim poziomie i odbudowa zespołu. Turniej traktujemy jako takie oczyszczenie, złapanie oddechu, swojego rodzaju przełamanie, które jest nam niezmiernie potrzebne

— zdradził kapitan i środkowy Resovii Marcin Możdżonek.

CZYTAJ WIĘCEJ: Resovii nie idzie w lidze, ale w Klubowych Mistrzostwach Świata ograła Brazylijczyków! Co to był za dramatyczny mecz!

MACRO