„Słyszy że dzwonią, ale nie wie w którym kościele” - to najdelikatniejsze stwierdzenie o byłym piłkarzu, trenerze, a obecnie ekspercie telewizyjnym Tomaszu Hajcie. W programie „Cafe Futbol” emitowanym na antenie stacji Polsat Sport, uśmiercił selekcjonera polskiej reprezentacji Jerzego Brzęczka. Innym razem pomylił wisienkę z truskawką.
Trzymam za niego kciuki, powodzenia. Byłem z nim w Zabrzu i w reprezentacji. Wiele razy razem w pokoju. Niech mu, jak to się mówi, ziemia lekką będzie
— stwierdził Hajto życząc… powodzenia swojemu koledze.
To nie pierwszy lapsus językowy (a raczej niedouczenie) Hajty. Podczas komentowania meczu Polska - Czarnogóra stwierdził, że „Asysta Zielińskiego to taka truskawka na torcie”, a innym razem powiedział, że „Piszczek gra dziś czołowe skrzypce”.
Wszyscy śmieją się z powiedzonek Hajty, ale nad tym trzeba płakać. Takiego „eksperta” od języka polskiego w telewizji już dawno nie było. Człowiek skazany prawomocnym wyrokiem za zabicie samochodem staruszki na pasach edukuje nasze dzieci w jednej z największych prywatnych stacji telewizyjnych. Taki sam z niego ekspert i polonista, jak przemytnik papierosów.
CZYTAJ TAKŻE: Trener polskiej piłkarskiej reprezentacji zmienił zdanie. Powoła zawodników tydzień później
MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/408568-hajto-usmiercil-brzeczka