Chińska telewizja cenzurowała lekkoatletyczne MŚ

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.PAP/EPA/WU HONG
fot.PAP/EPA/WU HONG

W zakończonych w niedzielę, 30 sierpnia, lekkoatletycznych mistrzostwach świata w Pekinie na brawa zasłużyli nie tylko polscy zawodnicy, ale i kibice, którzy spisali się na medal. Nie obyło się bez organizacyjnych wpadek, tych Chińczycy nie zobaczyli. W telewizji wszystko musiało być idealne.

Bohaterem najbardziej kuriozalnego momentu dziewięciodniowej imprezy IAAF był… Usain Bolt. „Król sprintu” po raz piąty w międzynarodowych zawodach zadziwił „hat-trickiem”. Wygrał na prestiżowych dystansach – 100 i 200 m oraz poprowadził jamajską sztafetę 4x100 m do zwycięstwa.

Jednak nie o tym było najgłośniej. Po triumfie na 200 m, wykonał zwyczajową rundę honorową. Na ostatniej prostej, nagle najechał na niego od tyłu… chiński kamerzysta na segwayu. Bolt padł, złapał się za nogę i zaczął utykać. Po chwili wszystko wróciło do normy. Rekordzista globu na 100 i 200 m na konferencji prasowej powiedział żartobliwie: „Oni próbowali mnie zabić”.

Pokazały to telewizje całego świata. W internecie roiło się od filmików. Wszyscy to widzieli oprócz… Chińczyków. Ten moment został wycięty przez cenzurę. Obrazek nie pasował bowiem do idealnego wizerunku Państwa Środka, o jaki zabiega władza.

Mistrzostwa w Pekinie były imprezą sporych kontrastów. Na trybunach niemal codziennie zasiadał komplet kibiców. Klaskali, bawili się.

Bo tak im kazano

—podsumował złoty medalista w rzucie dyskiem Piotr Małachowski. Trudno oprzeć się wrażeniu, że tak nie było.

Chińczycy starali się, by wszystko było idealnie. Taki przekaz miał iść także w świat. Na parę dni przed mistrzostwami, kiedy na nowego prezydenta IAAF wybierano Brytyjczyka Sebastiana Coe, powietrze w Pekinie było gęste. Wszędzie był widoczny i odczuwalny smog. Upał był trudny do zniesienia. Ale… Od pierwszego dnia rywalizacji niebo było czyste. Smog zniknął i poprawiły się… prognozy pogody.

Chiny na organizację 15. mistrzostw świata wydały 120 milionów dolarów. Nigdy w historii tej imprezy nie było jeszcze tak dużego budżetu. Na wszelkie skargi, czy wnioski reagowali natychmiast.

Tak było chociażby wówczas, gdy IAAF upomniał ich, że sprzedaż biletów idzie poniżej oczekiwań. Tydzień później ogłoszono, że wszystkie już zostały sprzedane. Nikt nie wspomniał jednak wówczas, że z 800 tys. dostępnych wejściówek – 280 tys. kupiło ministerstwo rozwoju. Na każdym kroku w tzw. Ptasim Gnieździe spotkać można było zatem grupy szczęśliwych dzieci…

Kolejne mistrzostwa świata odbędą się w sierpniu 2017 roku w Londynie.

ann/PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych