Średnia forma Gortata i przegrana Washington Wizards. "Czarodzieje" nie mogą wyjść z kryzysu

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.  Paul Millsap/CC BY-SA 3.0
fot. Paul Millsap/CC BY-SA 3.0

Marcin Gortat zdobył osiem punktów i miał sześć zbiórek, a jego Washington Wizards w meczu koszykarskiej ligi NBA przegrali u siebie z Cleveland Cavaliers 89:127. To ich najwyższa porażka w sezonie.

Obydwa zespoły przegrały swoje mecze przed przerwą na Mecz Gwiazd. W piątek „Kawalerzyści” dobitnie potwierdzili, że wciąż są na fali wznoszącej, wygrywając 15. raz w 17 ostatnich spotkaniach.

„Czarodzieje” pozostają w kryzysie - przegrali właśnie siódmy z dziewięciu kolejnych meczów i tej klęski nie tłumaczy do końca brak na parkiecie Bradleya Beala, który z powodu kontuzji nogi opuścił czwarte kolejne spotkanie oraz chorego zmiennika Gortata, Francuza Kevina Seraphina.

Polski środkowy grał 27 minut, trafił cztery z ośmiu rzutów z gry, zebrał po trzy piłki w obronie i ataku, miał także blok, dwie straty i dwa faule.

W zespole Wizards tylko dwóch koszykarzy uzyskało dwucyfrowy dorobek punktowy: Brazylijczyk Nene i John Wall – po 18. Ten drugi miał także dziewięć asyst. Paul Pierce i Otto Porter dodali po 9 pkt.

W ekipie gości wyróżnili się LeBron James – 28 pkt. i sześć asyst, Kyrie Irving – 25 i siedem decydujących podań, J.R. Smith – 15 i Iman Shumpert – 12.

W pierwszym po przerwie na Weekend Gwiazd spotkaniu w Waszyngtonie trybuny hali Verizon Center po raz ósmy w sezonie zapełniły się w komplecie (20 356 widzów), ale kibice Wizards przeżyli olbrzymie rozczarowanie.

Grały czwarty z piątym zespołem Konferencji Wschodniej, które mogłyby spotkać się w pierwszej rundzie play off, gdyby sezon zasadniczy kończył się teraz, ale na parkiecie dzieliła je przepaść.

Gospodarze prowadzili tylko po pierwszej akcji Walla. Potem goście zdobyli osiem punktów z rzędu i już do końca spotkania kontrolowali przebieg meczu.

Pierwszą kwartę wygrali 35:26, w drugiej zwiększyli przewagę do 22 punktów (61:39), by do przerwy prowadzić 65:51. W pierwszych 12 minutach i przed zejściem do szatni „Czarodzieje” stracili najwięcej punktów w sezonie.

Po przerwie drużyna trenera Randy’ego Wittmana miała jeszcze okres dobrej gry, gdy zmniejszyła straty do 11 punktów (57:68), ale kolejne trzypunktowe rzuty Smitha i dwukrotnie Jamesa przywróciły gościom komfortowe prowadzenie 77:59.

Właśnie rzuty z dystansu były głównym atutem „Kawalerzystów” w tym spotkaniu – trafili 14 z 33 takich prób, podczas gry gracze Wizards, dotychczas przecież wyróżniający się w lidze w tym elemencie gry, zaledwie jeden z 16. Jedyny raz udało się to Porterowi dopiero w czwartej kwarcie.

Wtedy grały już głównie rezerwy, a goście powiększali przewagę, która wyniosła już nawet 40 punktów (125:85).

Gortat rozegrał kolejne przeciętne spotkanie. Rozpoczął od niecelnego rzutu z półdystansu (do końca meczu była to jego słaba strona) i dwóch zbiórek w obronie. Najlepsza w jego wykonaniu była druga kwarta, w której uzyskał sześć punktów i cztery zbiórki. W ostatniej nie wyszedł do gry ani na minutę.

Z dorobkiem 33 wygranych i 22 porażek Wizards spadli na piąte miejsce w Konferencji Wschodniej, za Atlanta Hawks (43-12), Toronto Raptors (37-17), Chicago Bulls (34-21) i Cleveland (34-22).

Kolejny mecz koszykarze ze stolicy rozegrają w niedzielę na wyjeździe z Detroit Pistons (22-33), dziesiątym zespołem Wschodu, który w piątek pokonał Chicago 100:91.

lap/PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych