Mecz otwarcia Diego Maradona oglądał z trybun stadionu w Sao Paulo. Jeden z najlepszych piłkarzy w historii przyjechał na mundial, żeby kibicować „Canarinhos”. Ale już w trackie meczu Brazylia - Chorwacja zaczął narzekać na swoich faworytów, którym w zwycięstwie pomogły kontrowersyjne decyzje sędziego.
Zachowanie Maradony podczas inauguracji mistrzostw opisał dziennik „Folha do Sao Paulo”.
Brazylia zupełnie mi się nie podoba. Ich obrona jest kiepska, atak znacznie lepszy, mają Neymara i to jest w tym najlepsze
— komentował Argentyńczyk w przerwie spotkania, które oglądał z loży dla VIP-ów.
Maradona nie kryje swoich lewicowych poglądów. Na prawym ramieniu wytatuował sobie nawet podobiznę komunistycznego zbrodniarza Che Guevary. Nic więc dziwnego, że w Sao Paulo miło mu się gawędziło z panią prezydent Brazylii Dilmą Rousseff, która jest socjaldemokratką. Jednak gdy po dziesięciu minutach dowiedział się, że Rousseff przed rozpoczęciem meczu usłyszała od kibiców kilka niewybrednych uwag pod swoim adresem, bardzo się tym zdenerwował i na znak poparcia dla pani prezydent wyszedł ze stadionu.
To wstyd! Nie będę więcej oglądał meczów Brazylii na stadionie. Zostanę w hotelu i obejrzę sobie w telewizji
— zarzekał się.
Karny dla Brazylii, podyktowany podczas meczu z Chorwacją przez japońskiego arbitra, stał się obiektem kpin w internecie. Posłużył nawet za scenariusz do krótkiego filmu.
bzm/wp.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/200714-maradonie-podczas-meczu-otwarcia-puscily-nerwy-tak-sie-wsciekl-ze-ostentacyjnie-opuscil-stadion