Monster szmal

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. Wikipedia.org
fot. Wikipedia.org

Kiedy wśród dziewczynek w wieku przedszkolnym modne stały się produkty z serii Polly Pocket (małe laleczki w gumowych ubrankach plus oczywiście odpowiedniej wielkości domki, sklepiki, samochodziki etc. oraz bajki, gazetki, odzież i mnóstwo akcesoriów szkolnych i każdego innego typu z wizerunkiem Polly) i Littlest Pet Shop (maleńkie figurki zwierząt o nieproporcjonalnie dużych głowach i oczach plus oczywiście wszystko to, co z Polly, czyli... wszystko), myślałam, że nic mnie już nie zdziwi i nie zaskoczy. Żaden, nawet najbardziej durny pomysł producentów zabawek. Ze spokojem przyjmowałam kolejne przedszkolne i szkolne „trendy” w stylu Chi Chi Love (jeszcze mniejsze od „petszopów” figurki piesków) czy Squinkies (gumowe figurki mniejsze nawet od piesków Chi Chi Love) i wyjaśniałam córce, oczywiście dobierając zrozumiałe dla niej wówczas słowa, jaka jest różnica między kolekcjonowaniem czegoś, a bezmyślnym konsumowaniem komercyjnej papki.

"Nie bądź jak inni – wyróżnij się z tłumu!"

Jednak, gdy na rynku pojawiły się lalki Monster High i cały związany z nimi przemysł, kreatywność producentów w wyciąganiu pieniędzy z kieszeni rodziców naprawdę mnie zaskoczyła. Ręce mi opadły. Nie dlatego jednak, że te lalki, bajki i książki, i mnóstwo przedmiotów z wizerunkiem MH promują okultyzm, czarną magię czy inną szarlatanerię, o co bywają teraz – wraz z Hello Kitty i kucykami Pony – oskarżane, lecz dlatego, że stanowią niezbity dowód na to, że dzieciom można wcisnąć dosłownie wszystko. Wystarczy tylko ładnie to opakować i dorobić jakąkolwiek fabułę czy, jak właśnie w przypadku Monster High, „ideologię”.

Producent lalek przekonuje, że potworki mają promować tolerancję i „akceptację samego siebie” (jak w wypowiedzi dla TVN mówiła Anna Penza z Mattel Poland http://fakty.tvn24.pl/czarny-humor,355418.html), ale nie symbolizują one np. osób niepełnosprawnych czy różnych ras, lecz są zwykłymi, choć „upiornymi” nastolatkami, zajętymi głównie dbałością o swą potworną urodę i związkami damsko-męskimi, wcale nie wyróżniającymi się z tłumu. „Nie bądź jak inni – wyróżnij się z tłumu!” – czytamy na okładce pierwszej części serii książek o perypetiach bohaterów upiornej szkoły (treści książki nie polecam ani dzieciom, ani rodzicom). Pytanie tylko, jak jeden potwór może wyróżnić się z tłumu innych potworów?

Ta zabawka jest zrobiona dla pieniędzy

„Nie bój się – odmienność jest na topie!” – to hasło reklamujące drugą część serii, wraz ze znajdującą się na okładce zachętą „Zapraszamy do MONSTER HIGH. Ta szkoła jest straszliwie modna”, ma więcej wspólnego z rzeczywistymi powodami wprowadzenia na rynek tej (i zresztą nie tylko tej...) marki. A powody te to wcale nie potrzeba promowania tolerancji, ale o nic innego, jak tylko chęć stworzenia od zera nowej mody, wypełnienia luki na rynku – lalki te są bowiem przeznaczone raczej dla starszych dziewczynek, które już niekoniecznie bawią się Barbie czy Polly, ale w sumie chętnie pobawiłyby się jeszcze lalkami – i po prostu... zarobienia.

Takie i tylko takie motywacje przyświecają zresztą producentom zdecydowanej większości zabawek (i innych produktów, również niestety żywnościowych, dla dzieci), którzy nie wahają się przed wmawianiem dzieciom i rodzicom, że zawierający mnóstwo cukru serek wzmacnia kości, pozbawione wartości edukacyjnej badziewne zabawki rozwijają wyobraźnię itd., itd., itd...

Abrakadabra to czary i magia

Według mnie Monster High, Hello Kitty i kucyki Pony – a także WITCH, Winx i wiele innych współczesnych postaci bajkowych, których wizerunki możemy oglądać nie tylko w bajkach, ale też na akcesoriach szkolnych, dziecięcej odzieży, parówkach, jogurtach i soczkach, chusteczkach higienicznych a nawet papierze toaletowym – mają tyle samo wspólnego z czarną magią i okultyzmem, ile zła kryje się w gumisiowym soku:

Prawdziwym, realnym zagrożeniem, jakie wiąże się z tymi zabawkami, jest ryzyko nawiedzenia dziecka przez... diabła, którego nie wygonią żadne egzorcyzmy – demona materializmu i bezmyślnej, nadmiernej konsumpcji.

Anna Golus

czytaj więcej na wSumie.pl:

"Zabawki z piekła rodem"

"Nauczyciele kontra wampiry"

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych