Wczoraj po raz pierwszy w dziejach cywilizacji zachodniej zapadł wyrok skazujący za samą myśl, którą uznano za przestępstwo. Sąd okręgowy w Poole w Anglii skazał weterana wojennego Adama Smitha-Connora na dwa lata więzienia w zawieszeniu i 9.000 funtów grzywny za modlitwę w myślach w pobliżu kliniki aborcyjnej w Bournemouth.
W ten sposób zerwano z podstawową zasadą prawa rzymskiego, obecną od samego początku w naszym kręgu cywilizacyjnym i wyrażoną w łacińskiej sentencji „Cogitationis poenam nemo patitur” (Nikogo nie karze się za jego myśli). Reguła ta wynikała z uznania prawa do wolności myśli za absolutne prawo człowieka, czyli uznania, że nie istnieje na świecie żadna władza, która mogłaby kontrolować nasze myśli i wymierzać za nie kary. Było to oczywiste zarówno dla starożytnych pogan (jak Tacyt czy Ulpian), jak i chrześcijan (św. Ambroży czy św. Augustyn). Nieprzypadkowo Rzymianie powtarzali często za Cyceronem: „liberae sunt enim nostrae cogitationes” (bo myśli nasze są wolne).
Zerwała z tą tradycją dopiero ideologia totalitarna, która stawiała sobie za cel kontrolowanie każdej sfery aktywności człowieka. Dobrze oddaje te intencje tytuł książki Stanisława Mackiewicza „Myśl w obcęgach. Studia nad psychologią społeczeństwa Sowietów”, napisanej po wizycie autora w ZSRS w roku 1931. Nawet jednak reżimy totalitarne nie ustanawiały nigdy prawa, które mówiłoby wprost o karaniu za myśl, ani nie wydawały wyroków, których sentencje uznawałyby myśli za przestępstwa. Najbardziej krwawi tyrani i zbrodniarze zdawali sobie sprawę, że zamach na wolność myśli jest tak wielkim wykroczeniem przeciw ludzkiej godności i istocie człowieczeństwa, że nawet jeśli mieli takie zamiary, to nigdy o tym głośno nie mówili, powtarzając, jak bardzo cenią sobie swobodę słowa, sumienia i wyznania.
Teraz na Wyspach Brytyjskich zerwano z tą fundamentalną zasadą naszej cywilizacji w sposób jawny i bezwstydny. To, że stało się to bez żadnego niemal oporu społecznego, jest miarą degrengolady tamtejszego społeczeństwa. Sędzia Orla Austin (jej nazwisko wpisane zostanie na zawsze na listę hańby światowego sądownictwa) wydała z kolei pierwszy w historii oficjalny wyrok skazujący za „myślozbrodnię”. George Orwell, który wymyślił to pojęcie, był przekonany, że karanie za myśl stanie się rutynową praktyką w systemie komunistycznym. Byłby zapewne zdziwiony, gdyby dowiedział się, że po raz pierwszy stanie się to rzeczywistością w majestacie prawa w demokracji liberalnej. To pokazuje, jak wielki potencjał totalitarny tkwi w tym ustroju. Żaden system nie ingerował do tej pory za pomocą prawa tak głęboko w myślenie człowieka. Kim Dzong Un ma się od kogo uczyć.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/710171-witajcie-w-demokracji-totalitarnej