Tegoroczne Igrzyska Olimpijskie, nie ma co do tego wątpliwości, zamieniły się w zwykły cyrk, w którym wcale nie jest już zabawnie.
Najpierw mieliśmy ceremonię otwarcia, która była, jak sądzę, świadomą dywersją kulturową, z jasnym przesłaniem, że cywilizacja zbudowana na wartościach chrześcijańskich powinna zostać zniszczona. Teraz mamy sytuację, kiedy na turnieju bokserskim dwóch mężczyzn bije kobiety i dzieje się to za oficjalną zgodą MKOI.
Przewaga fizyczna
Lin Yu-ting z Tajwanu i Imane Khelif z Algierii, dwóch mężczyzn, identyfikujących się jako kobiety, zostało dopuszczonych do turnieju bokserskiego dla kobiet, gdzie będą mogli wykorzystać swoją przewagę fizyczną, aby wygrać. Boks to jeden ze sportów, w którym fizyczna wyższość mężczyzn nad kobietami jest najbardziej widoczna. Cios mężczyzny jest 2,6 razy silniejszy niż cios kobiety.
Decyzja MKOI oznacza przekroczenie kolejnej granicy absurdu. Chorwacki bokser Željko Mavrović, który w 1998 r. walczył z Lennoxem Lewisem o tytuł mistrza świata i przegrał, wczoraj skomentował w chorwackiej telewizji publicznej, że oglądanie, jak mężczyzna bije kobietę było dla niego „straszne”, i że uważa to za całkowitą degradację sportu, któremu poświęcił swoje życie.
Szaleństwo transpłciowości dotarło na najważniejsze zawody sportowe. Dzieje się tak, mimo że cały czas pojawiają się wyraźne głosy sprzeciwu.
To szaleństwo i oszustwo
— tymi ostrymi słowami słynna amerykańska tenisistka o czeskich korzeniach Martina Navratilova opisała możliwość rywalizacji transseksualistów w sporcie kobiecym. W artykule napisanym specjalnie dla brytyjskiego „The Sunday Times” w lutym 2019 roku Navratilova wypowiedziała się przeciwko sytuacji, w której mężczyźni, czujący się kobietami, mogliby z nimi rywalizować. Nazwała to „niesprawiedliwą” sytuacją.
Napisała wtedy:
Zwykłe obniżenie poziomu hormonów - recepta przyjęta przez większość sportów - nie rozwiązuje problemu. Mężczyzna buduje gęstość mięśni i kości, a także większą liczbę przenoszących tlen krwinek czerwonych od dzieciństwa. Trening zwiększa rozbieżność. Rzeczywiście, gdyby mężczyzna miał zmienić płeć w taki sposób, aby wyeliminować jakąkolwiek nagromadzoną przewagę, musiałby rozpocząć terapię hormonalną przed okresem dojrzewania. Dla mnie jest to nie do pomyślenia.
Sądząc po licznych oburzonych reakcjach na sceny z paryskich ringów, mamy nadzieję, że przed nami jeszcze dyskusja, która mogłaby, jeśli nie zatrzymać, to ograniczyć to szaleństwo.
Jak przebiega ta dyskusja w Polsce?
W Polsce lewicowo-liberalny establishment stosuje taktykę, zgodnie z którą każdy, kto kwestionuje te absurdy, jest transfobem. Klasycznym przykładem takiej taktyki jest to, co pisze Tomasz Terlikowski, publicysta, który już dłuższy czas jest częścią tego establishmentu.
Oburzenie moralne
W swoim dzisiejszym tekście opublikowanym na Wirtualnej Polsce pod tytułem „Głupota, żenada i kompletny upadek kultury”, Terlikowski, właśnie z powodu tej taktyki, krytykuje posła PiS Pawła Jabłońskiego. Po przegranej polskiej zawodniczki judo Angeliki Szymańskiej w drugiej rundzie turnieju olimpijskiego z Meksykanką Priscą Awiti Alcaraz, Jabłoński opublikował w sieciach społecznościowych status, w którym komentował cechy sylwetki Meksykanki.
Znaczenie jego statusu w kontekście wydarzeń w Paryżu było jasne. W sytuacji, gdy organizatorzy wpuszczają na ring mężczyzn do walki z kobietami, widoczne męskie cechy niektórych zawodniczek mogą budzić „podejrzenie”.
No dobrze, może nie był to najlepiej napisany status (nie trzeba było słowa zawodniczka ująć w cudzysłów), ale na pewno nie jest on takim jakim go Terlikowski próbuje przedstawić – próbując dowieść transfobie polskiej prawicy.
W duchu moralnego oburzenia, które ostatnio redaktor Terlikowski bardzo lubi, twierdzi bez żadnych istotnych argumentów, że to, co napisał Jabłoński, to „ocenianie urody kobiety” i „budzenie niechęci do osób transpłciowych”.
Terlikowski chce oczywiście zdyskredytować Jabłońskiego i usunąć go wraz z podobnie myślącymi ludźmi z dyskusji na temat udziału mężczyzn w sporcie kobiet. Dyskusji, która – jak pisze Terlikowski – „wcale nie jest jednoznaczna”.
Doszukiwanie się „niuansów” w sytuacji, w której mężczyzna bezlitośnie bije kobietę, jest, według Terlikowskiego, „postawą chrześcijańską”. Ci, którzy myślą inaczej, a do nich należy Jabłoński, nie mają nic wspólnego z chrześcijaństwem, twierdzi publicysta.
Jak widzimy, nic nowego u Terlikowskiego.
Ale jeszcze jedna rzecz jest tu interesująca. Terlikowski pisze, że musi zareagować na rzekome znieważanie kobiet przez Jabłońskiego z powodu „swoich trzech córek”. Czy zareagował ze względu na córki, gdy pijany oficer wojska polskiego Piotr Szymański obrażał naszą dziennikarkę Żaklinę Skowrońską? A może, gdy Radosław Sikorski równie prymitywnie obrażał wygląd Beaty Kempy?
Jakoś nie pamiętam, żeby wtedy zabierał głos w tych sprawach.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/700918-mitem-o-transfobii-terlikowski-przykrywa-cyrk-igrzysk