Nie ma chyba ani jednego Polaka w naszym kraju, który by choć w małym stopniu nie podejrzewał Anglików o przeprowadzenie skutecznego zamachu na generała Władysława Sikorskiego 4 lipca 1943 na Gibraltarze. Podejrzliwość podsyca przekonanie, że Brytyjczycy ukrywają w archiwach dokumenty związane z katastrofą, co wyjaśniał kiedyś podeskretarz stanu w MSZ, śp. Tomasz Merta. Podejrzliwość polska ma też swoje korzenie w poczuciu porzucenia przez Anglosasów, no i oczywiście w fakcie, że do śmierci Naczelnego Wodza doszło na terytorium brytyjskim (tylko w przypadku Tragedii Smoleńskiej nie można wiązać gospodarza miejsca z przyczynami śmierci).
Jak powstała teoria o siepaczach Churchilla
Jednak zakodowane przekonanie, że „perfidny Albion” maczał palce w tej śmierci bierze się także z wielu nieuświadomionych komunikatów, jakich pełno było w kulturze i piśmiennictwie PRL. W licznych tekstach prasowych (np. Mariana Turskiego), w filmach („Polskie drogi”, „Katastrofa w Gibraltarze”) Sikorski jawił się jako potencjalny sojusznik Sowietów, wróg tego okropnego Andersa i prawdopodobnie ofiara intryg Londynu, zwłaszcza Churchilla. Pokolenie wychowane w PRL nasiąkało tym przekonaniem, świadomie konstruowanym przez komunistyczne władze.
Zaskakujący jest jednak fakt, że także w „wolnej Polsce” teza forsowana przez Rosjan znajdywała poklask, nawet gdy jej źródła były wątpliwe. W 2009 roku stacja TVN wyemitowała czteroodcinkowy fabularyzowany serial dokumentalny „Generał” (w tytułowej roli: Krzysztof Pieczyński), w którym historyk Dariusz Baliszewski i producent Edward Miszczak snuli opowieść o „prawdziwej” wersji wydarzeń z początków lipca 1943 roku. Ich opowieść stanowi najgorszy dla Polski scenariusz - generała Sikorskiego mieli zabić sami Polacy, z inspiracji i przy pomocy Anglików. 20 lat po upadku komunizmu „perfidnym Albionem” straszyła już przecież prywatna i wolna od komunistycznej cenzury telewizja, film pokazano także w kinach.
Dotarłem do scenariusza filmu a także do wielotomowych dokumentów, na podstawie których powstał scenariusz „Generała”. Przez długie lata żmudną pracą zbierał te dokumenty ww. Dariusz Baliszewski, zgromadziwszy wszystkie możliwe hipotezy na temat zamachowców (włącznie z takimi, że Sikorskiego mogła zabić tajna żydowska organizacja). Z całej palety możliwości Baliszewski wybrał tezę o sprawstwie Anglików, ale w scenariuszu nie pojawiły się źródła tej koncepcji, źródła które Baliszewski znał. Jakie to źródła?
Opowieść Iwana Majskiego - sowieckiego ambasadora w Londynie, prawdopodobnie obecnego na Gibraltarze w momencie katastrofy (!). Bliski współpracownik Stalina jako wiarygodne źródło? Ciekawe. Potwierdzić tę wersję wydarzeń miał syn Ławrientija Berii. Najbliższy członek rodziny szefa NKWD, zajmującego się m.in. zabójstwami politycznymi wskazuje na Anglików i historyk bierze to za wiarygodną relację? Dziwne. O sprawstwie Anglików (i Polaków) zapewniały w toku historii także inne osoby - Wanda Wasilewska, Michał Rola-Żymierski, Bolesław Bierut czy Kim Philby - superagent Związku Sowieckiego działający w brytyjskich służbach a w czasie II wojny światowej zajmujący się… Półwyspem Iberyjskim (gdzie zginął Sikorski).
Odchodzi Churchill, wchodzi KGB
Ale w dokumentach Baliszewskiego, dziś zdeponowanych w Ośrodku Karta znalazłem jeszcze innych, fascynujących poszukiwaczy winy Anglików. Współtwórca TVNowskiego serialu miał w swoich archiwum kopie korespondencji Davida Irvinga czy Rolfa Hochhutha - dwóch autorów, którzy w tym samym roku (1967) stworzyli równolegle dwa dzieła obwiniające Churchilla za śmierć polskiego generała. Hochhuth zrobił to w dramacie „Soldaten”, zaś Irving w ksiażce „Wypadek. Śmierć generała Sikorskiego” (tytuł jest ironiczny, w książce mowa o zamachu). Oba dzieła zaczęły powstawać tuż po śmierci Winstona Churchilla w 1965 roku i to zaczęły powstawać nie tak samoistnie. Według zeznań zbiega z komunistycznej Rumunii, generała Iona Pacepy, Hochhuth był prowadzony przez generała KGB Iwana Agajanca i zajmował się, m.in. oczernianiem Watykanu oraz przypisywaniem papieżowi Piusowi XII współpracy z Hitlerem. Do Hochhutha i Irvinga mieli zaś zgłosić się (już po śmierci Churchilla) tajemniczy ludzie, z rewelacjami na temat wydarzeń gibraltarskich. Ci ludzie byli anonimowi i nie chcieli zdradzić skąd znaja szczegóły zamachu - trudno nie podejrzewać tu banalnej sowieckiej ustawki.
Na ustawkę wygląda również bardzo dziwna depesza, jaką dostał Baliszewski 4 lipca 1993 roku - równo pół wieku po śmierci generała Sikorskiego. Była to wiadomość od, rzekomo żyjącej, córki Naczelnego Wodza (która zginęła na Gibraltarze) i która pragnęła się z Baliszewskim spotkać. Według dokumentów zachowanych w archiwum do spotkania nie doszło, ale wygląda to jak zewnętrzne inspirowanie autora do podkręcania jego emocji i dalszych poszukiwań - jak było w przypadku Hochhutha i Irvinga.
Ale to nie koniec tropów wskazujących na komunistyczną dezinformację wokół sprawstwa zamachu z 1943 roku. Sporą pracę pół wieku temu wykonał Carlos Thompson, latynoamerykański aktor, który był zafascynowany Hochhuthem dopóki go nie poznał i nie odkrył jak łatwo było go podpuścić i pchnąć w stronę szkalowania Anglosasów, czy Zachodu w ogóle. To między innymi Thompson doprowadził do kompromitacji Irvinga, zaproszonego do programu Davida Frosta w brytyjskiej telewizji, gdzie historyk sam sobie zaprzeczał w kwestii źródeł swoich informacji. W notatkach Baliszewskiego znalazłem także dramatyczną korespondencję Irvinga do żony generała Sikorskiego, by potwierdziła jego wersję wydarzeń.
Zakłamanie w PRL
Sama teza Baliszewskiego nie jest trudna do obalenia - autor twierdził bowiem, że Sikorski zginął kilka lub kilkanaście godzin przed roztrzaskaniem się samolotu i został zabity przez Polaków jeszcze w swoim pokoju. Kto więc wchodził na pokład Liberatora skoro liczni świadkowie widzieli generała i jego świtę wsiadających do samolotu? Według serialu TVN byli to… podstawieni i przebrani aktorzy. Bez komentarza.
Komunistyczne i rosyjskie służby chętnie podchwytują każdą popularną teorię, która może nas skłócić z zachodnimi sojusznikami, zwłaszcza Anglosasami. W PRL robiono to systemowo, w kręcenie filmu Poręby na temat śmierci Sikorskiego zaangażowany był nawet konsulat w Londynie. Po 1989 roku jednak te narracje i dezinformacje nadal żyły, nadal były kolportowane a potężne media wydawały ogromne pieniądze (tu: na produkcję filmu), by dalej podtrzymywać kremlowską wersję wydarzeń. Jednak w historii Baliszewskiego i jego wieloletnich poszukiwań świadków i dokumentów był jeszcze jeden człowiek, który dziennikarza śledczego inspirował, motywował, opłacał i pchał do działania. Osobistą notatkę na ten temat znalazłem również w dokumentach Baliszewskiego, gdy historyk zachwyca się nad swoim dziennikarskim aniołem stróżem. Baliszewski pisze o nim z takim zachwytem, twierdzi nawet, że ten człowiek powinien przewodzić całej Polsce! Historyk poznał go jeszcze w PRL i razem planowali snuć wielkie narracje na temat najnowszej historii Polski.
Zanim zdradzę imię i nazwisko anioła stróża, który de facto stworzył śledztwo Baliszewskiego, zaznaczę, że sprawę szczegółowo opisałem w miesięczniu „WPiS. Wiara, Patriotyzm i Sztuka”, a także w przystępnej formie starałem się ją opowiedzieć na swoim kanale na YT: Maciejewski w golfie.
Sprawa jest warta uwagi, bo całe dekady po upadku komunizmu nasza rzeczywistość jest nadal zaśmiecona rosyjską dezinformacją - nawet o swojej ojczyźnie myślimy często w kategoriach szlifowanych przez komunistów. A patronem Dariusza Baliszewskiego i jego śledztwa obwiniającego Polaków i Anglików za śmierć Sikorskiego był późniejszy założyciel TVN - Mariusz Walter. Nasze polskie stado prowadzone jest nadal przez tych samych pastuchów.
ZOBACZ OPOWIEŚĆ O ROSYJSKIEJ DEZINFORMACJI WOKÓŁ GENERAŁA SIKORSKIEGO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/697758-81-lat-po-smierci-gen-sikorskiego-fakenewsy-o-sprawcach