Przy okazji Dnia Matki na łamach Onetu (w zakładce „Rodzina”!) pojawił się tekst… o „psiej mamie”, która ma dwóch „psynów” i opowiada o swoim „psiacierzyństwie”. Chcielibyśmy, ale to niestety nie jest żart.
Psiamama w Onecie
„Mam dwóch psynów i opowiem wam o psiacierzyństwie”; „Nie będę miała ludzkich dzieci. Jestem „psią mamą” i mam dwóch „psynów”. Opowiem wam swoją historię”
— zatytułowała swój tekst Milena Zawiślińska („managerka zespołu growth w Onecie”).
Sam artykuł zaczął się od wystrzału z większej armaty, ponieważ autorka określająca siebie mianem „psiej mamy” zacytowała słowa… papieża Franciszek. Oczywiście z nutą żalu.
Papież Franciszek nazwał nas egoistami. „Wszyscy mogą mieć pieska, ale trzeba mieć dzieci” — stwierdziła głowa Kościoła Katolickiego. „Wiele par nie ma dzieci, bo nie chcą, albo mają tylko jedno, ale mają dwa psy, dwa koty… To zaprzeczenie ojcostwa lub macierzyństwa umniejsza nas, odbiera nam człowieczeństwo” — zdecydował się powiedzieć przed rokiem na spotkaniu z pediatrami. Zaznaczył, że może nie powinien tego mówić. Może rzeczywiście… Słowa Franciszka przykuły moją uwagę, bo kiedy tak ważna osoba sprowadza czyjeś decyzje do egoizmu i braku człowieczeństwa, to utrwala krzywdzące stereotypy. Tak, (prawie) wszyscy mogą mieć pieska (chociaż nie każdy powinien), ale nie wszyscy mogą mieć dzieci. Z różnych powodów, czasem traumatycznych. Ale nie trzeba przeżyć traumy, by podjąć decyzję dotyczącą swojego życia, prawda? Pytam retorycznie
— czytamy.
Autorka postanowiła przekonać czytelników, że wie, iż pies to nie jest człowiek.
Ostatnio musiałam wyjaśniać, że zdaję sobie z tego sprawę i bardzo mnie to zdziwiło. Dla mnie to oczywiste. Powiem więcej: traktowanie psa jak człowieka jest złe, bo powoduje niezrozumienie jego potrzeb, może prowadzić do problemów behawioralnych. Dlaczego więc używasz rodzinnych określeń na opisywanie relacji z psami? — zapyta ktoś
— napisała.
Po pierwsze: bo to miłe, ciepłe określenia. To, że mówię o „psieciach”, nie oznacza, że pies jest dla mnie jak ludzkie dziecko. To byłby absurd. Oznacza natomiast, że dla mnie moje psy są ważne, że dbam o nie. Ludzka rodzina też jest dla mnie ważna, więc skojarzenie jest jak najbardziej na miejscu
— stwierdziła pani redaktor z Onetu. Argumentowała przy tym, że to także „przełamanie niezdrowego tabu” oraz „to tylko słowa”.
Gra słowna, która nikogo to nie krzywdzi ani nie obraża. Nie wymagam od innych posiadaczy psów, by mówili o sobie tak samo
— dodała, a w dalszej części tekstu nie zabrakło również… „psiedszkola”.
Moja rodzina wygląda inaczej, ale to też jest ok. Moje życie jest lepsze dzięki tym relacjom. Marzy mi się świat, w którym bycie dla innych stworzeń dobrym nie będzie „dziwactwem”
— spuentowała dziennikarka Onetu.
„Tymczasem na Onet Rodzina”
Komentujący tekst w sieci najwidoczniej nie zrozumieli zamysłu autorki. Wśród wielu głosów nie zabrakło dosadnych, acz zdrowych opinii.
Z dziejów szaleństwa
Nie. Traktowanie psów jako dzieci nie jest macierzyństwem, a problemem psychicznym. A ludzi publikujących takie bzdety należy publicznie wyśmiewać.
Gratulacje. Na starosc psi synowie zaopiekuja sie psiamama: skocza do sklepu i do apteki po lekarstwa i umówia lekarzy i będa odwiedzac w szpitalu. Same pozytywy.
Wielu internautów zwróciło uwagę na istotny szczegół. Tekst o „psiacerzyństwie” został bowiem opublikowany w zakładce… „Rodzina”.
Tymczasem na „Onet Rodzina”.
Onet Rodzina xd
Autorka stwierdziła, że takie określenia jak „psynowie” i „psiacierzyństwo” nikogo nie obrażają. „Nikogo”, być może. Ale warto zapytać co z rozumem i godnością człowieka?
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Życzenia pary prezydenckiej z okazji Dnia Matki! „Mamy są nauczycielkami życia, wychowującymi kolejne pokolenia Polaków”
olnk/kobieta.onet.pl/X
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/693239-to-nie-zart-onet-serwuje-tekst-o-psiacierzynstwie