Podczas spotkania z satyrykiem Jerzym Kryszakiem na imprezie Jerzego Owsiaka Pol’and’rock Festival (dawniej Przystanek Woodstock), która w tym roku odbywa się w Czaplinku, doszło do zdumiewających wydarzeń. Jedna z uczestniczek sprofanowała hymn Polski, przerabiając jego słowa (dodajmy, że śpiewała raczej niezbyt czysto). Później, na prośbę autorki przeróbki hymnu narodowego, Jerzy Kryszak podzielił się osobliwą refleksją na temat praw kobiet.
Wokalne popisy i profanacja hymnu narodowego
Rozmowę z Jerzym Kryszakiem prowadził dziennikarz Onetu Dawid Dudko. W pewnym momencie jedna z uczestniczek wstała i zwróciła się do kabareciarza:
Dzień dobry, panie Jerzy, mam na imię Agnieszka. Wiem, że w swoim życiu popełnił pan wiele piosenek, więc ja panu teraz coś zafałszuję i chciałabym, żeby pan potem powiedział swoje przesłanie a propos tego, co zaśpiewam.
Tekst okazał się przeróbką hymnu Polski:
Jeszcze Polka nie zginęła, póki my żyjemy.
Co nam przemoc PiS-u wzięła - szablą odbierzemy!
Marsz, marsz, kobiety. Nie po śmierć i nie po bzdety.
Ale za wolnością, wolną wolą i godnością.
Dobrze, ze autorka miała świadomość, iż nie dysponuje wybitnym talentem wokalnym. Pytanie, czy miała świadomość, że tekst, który wzięła na warsztat, jest symbolem narodowym i co się z tym faktem wiąże.
„Nie rodźcie tych dzieci!”
Na występ pani Agnieszki satyryk zareagował cmoknięciem i słowami: „Ściskam cię, babeczko”. A następnie… wygłosił szokującą tyradę.
Uważam, że kobiety, w Polsce już coraz wyraźniej, kiedyś tak nie było, ale kiedyś było jeszcze gorzej. Ale kobiety w ogóle, są traktowane przez facetów w sposób obrzydliwy. Ten piep… patriarchat, zresztą matriarchat też, coś takiego się stało na świecie, w ludzkości, ludzkość gdzieś popełniła ogromny błąd, że nie ma równości między kobietą a mężczyzną
— grzmiał Jerzy Kryszak.
Następnie próbował wyjaśnić, skąd wziął się ów brak równości. Do jakich doszedł wniosków?
To jest skur… wszystkich szamanów, wszystkich tych, którym zależało na kasie i na dobrym życiu. Bo to się musiało wziąć z czegoś, to się musiało wziąć z jakiejś piep… jaskini, gdzie ten facet dorwał jelenia, przegryzł mu gardło, przyniósł do domu i mówi tak: a teraz będę leżał przez dwa tygodnie, bo byłem wielki w tej walce. Brawo, ale to był twój obowiązek, skoro jesteś silniejszy. Ale to nie znaczy, że kobieta ma być pomiotłem
— podkreślał satyryk, coraz bardziej się nakręcając.
Coś nieprawdopodobnego, że kobiety stały się jakąś podludzką istotą. Ja to widzę, słyszę, czytam, od Indii, po Afrykę, przez Polskę. Brak szacunku dla kobiet. Dla kobiet, które rodzą tych wojowników piep…, którzy potem wykorzystują kolejne matki, kolejne córki. Ja naprawdę czasami mam ochotę powiedzieć: nie rodźcie tych dzieci, niech sobie sami je, k…, urodzą!
— wykrzyczał na koniec.
Nie wiadomo, co było gorsze: „popisy wokalne” pani Agnieszki, profanacja hymnu narodowego czy osobliwy „wykład” Kryszaka na temat patriarchatu i matriarchatu.
aja/Twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/657247-profanacja-hymnu-polski-na-festiwalu-owsiaka