Pani Joanna z Krakowa kontynuuje swoje medialne tournee. Dziś odwiedziła studio TVN24, gdzie wygłosiła garść „złotych myśli”. Przekonywała m.in., że policjanci na wczorajszej manifestacji obawiali się nawiązywania z nią kontaktu wzrokowego, a lekarka, która zadzwoniła na numer 112, jeśli ma czyste sumienie, powinna pokazać twarz. „Za moje tabletki zapłaciłam 330 zł. Ja uważam siebie za uprzywilejowaną, że z dnia na dzień mogłam skołować takie pieniądze. Ja znam osobiście osoby, dla których te 330 zł jest nie do zdobycia. One nie mają skąd”- stwierdziła w pewnym momencie.
„Nigdy nie będę szła sama”
W dzisiejszym występie pani Joanny w „Jeden na jeden” na antenie TVN24 oprócz niemal bezgranicznego uwielbienia prowadzącej program Agaty Adamek, dało się zauważyć - podobne jak w przypadku byłego prezydenta Lecha Wałęsy - niezwykle częste używanie zaimka „ja”.
Mam wrażenie, że w 3 dni ukończyłam 300 lat terapii, bo zrozumiałam, że sama za sobą się wstawiłam i że ja się sama o siebie potrafię zatroszczyć. Ja się w ogóle już nigdy nie muszę bać. I oczywiście wiem też, że nigdy nie będę szła sama. Zawsze znałam to hasło, wiele razy je powtarzałam i skandowałam, no nie?
— powiedziała, pytana o wrażenia z wczorajszego marszu.
Ale teraz naprawdę rozumiem to hasło, uświadamiam sobie jego znaczenie. Ja naprawdę nigdy nie będę szła sama. Ale nawet gdybym miała gdzieś iść sama, to mi jest dobrze samej, ja sobie ze wszystkim poradzę i w ogóle ludzie się o mnie martwią teraz, nic więcej mi nie trzeba
— dodała.
Kto ochraniał marsz?
Rozmówczyni TVN24 przekonywała również, że wczorajszy marsz ochraniali ci sami policjanci, którzy wzięli udział w interwencji związanej nie z samą aborcją farmakologiczną, jak próbuje przekonywać kobieta, ale z deklaracjami samobójczymi.
Wiecie, że wczoraj na tym marszu, pod tym komisariatem, ustawili dokładnie tych samych policjantów, którzy wzięli w tym udział?
— pytała pani Joanna.
Bo oni chyba naprawdę myśleli, że ja się jeszcze naprawdę boję. Jakbym niewystarczająco pokazała, że ja się nie boję. Patrzyłam im w twarz, jeden z nich miał tak jakby taką maskę i w momencie, kiedy ja się na niego patrzyłam, puściłam mu oczko, nie mogłam się powstrzymać
— dodała.
To oczywiste, że specjalnie ich wzięli. Ja nawiązywałam z nimi kontakt wzrokowy, oni chyba mieli z tym problem
— przekonywała.
Pytana przez Agatę Adamek, po co pokazano w telewizji „to nagranie, takie wypikane”, rozmówczyni TVN24 odpowiedziała:
Żeby z jednej strony pokazać: „my się troszczymy, tajemnicę lekarską zachowaliśmy i tak dalej”, ale zostawili wystarczająco dużo, żeby karmić odwieczną narrację o kobiecie wariatce, histeryczce, wiedźmie, heksie.
Kto zachwycał się włosami pani Joanny?
Czy jedna z policjantek rzeczywiście przeprosiła kobietę za postawę funkcjonariuszy podczas interwencji?
Było to bardzo dziwne, ja tam poszłam teraz zeznania złożyć i mówię o tych trudnych rzeczach, przysiadach, tym wszystkim. I ona w pewnej chwili mówi: pani Joanno, pani ma takie piękne włosy, przepraszam, ale musiałam to powiedzieć. Czy pani ma botoks? Oni naprawdę myślą, że jestem taka głupia, że jeśli mi się powie, że jestem ładna, to jednak uznam, że to są mili ludzie
— powiedziała pani Joanna.
Albo to jest wyrachowane, albo bezdennie głupie. Ona tak mi dała do zrozumienia, że to nie powinno było chyba tak wyglądać
— dodała.
Ale nawet, jeśli tak było, to już nieważne. Policjantka nie była bowiem na marszu solidarności z panią Joanną.
Tej pani, która zbierała ode mnie zeznanie, chyba nie było na tym marszu. Nie widziałam jej od tamtego czasu i ja nie wiem, co ona sobie teraz myśli
— stwierdziła.
Na pytanie o to, czy ma żal do lekarki, która zadzwoniła na 112, kobieta odpowiedziała twierdząco. Dodała również, że początkowo nie wiedziała, jak postąpić.
Ja nie wiedziałam, czy mam jej współczuć, czy mam być zła, czy mam jej trochę bronić. Ale pierwsza rzecz, którą zauważyłam na tej konferencji: z tego nagrania jasno widać, że ona mnie mówi: „Pani Joanno, ja rozmawiam z ratownikami medycznymi”. Przyznaję, że to wszystko oglądałam raz, a potem nie, więc może teraz trochę niedokładnie powtarzam
— stwierdziła.
Agata Adamek ze współczuciem zapytała, czy jej rozmówczyni nie słucha wspomnianych nagrań.
Nie, to jest obrzydliwe. W każdym razie ona mówi: ja teraz rozmawiam z ratownikami medycznymi. A ona rozmawiała z policjantem. Ona wybrała, żeby mi powiedzieć inaczej i żeby powiedzieć policjantom, że zrobiłam aborcję
— odparła. Dopytywana, czy czuje się oszukana, pani Joanna stwierdziła:
Oszustwo, donos. Nie chcę mnożyć tych pojęć, no wiemy, o co chodzi.
„O kurde. Nikt nas tu nie chroni”
Rozmówczyni TVN24 wyraziła następnie przekonanie, że dopiero powoli dociera do niej, iż robi „najważniejszą rzecz, jaką w życiu zrobiła”.
Ja to zrobiłam dla siebie, ja się naprawdę wstawiłam za siebie i zrozumiałam, że jestem naprawdę silna. To jest dla innych kobiet. Jeszcze są kobiety, które nie odważyły się pomyśleć, że mam ciało, którego się nie muszę wstydzić. Trzeba im dodawać siły
— powiedziała.
Są jeszcze kobiety, które myślą, że jak ksiądz zabroni… No, one same nie myślą. Pozwalają, żeby ksiądz za nie pomyślał, tata za nie pomyślał, żeby, Jezus, nie daj Boże, pan polityk za nie pomyślał
— podkreśliła.
Są jeszcze osoby, które myślą, że aborcja jest przestępstwem, które serio myślą, że jest poważnym zabiegiem, operacją czy Bóg wie czym, że trzeba się tego wstydzić. Mam wrażenie, że to jest podobny wstyd do tego, które odczuwają osoby zgwałcone. Skąd pochodzi ten wstyd? Czy to jest mój wstyd, czy ktoś nam narzucił. Zapytajcie samych siebie, czy wy się wstydzicie? Nie. Kurde, czego?!
— mówiła dalej pani Joanna.
O co chodzi? Chodzi o wolność, chodzi o miłość. I jeśli wszystko sobie przefiltrujemy przez takie proste kryteria, to my naprawdę znamy odpowiedź na każde pytanie i wiemy, co robić
— dodała.
W pewnym momencie padło pytanie, czy na historię rozmówczyni TVN24 wpływ miał wyrok TK z 2020 r., mimo iż - jak przyznała sama prowadząca - wyrok nie odnosił się do sytuacji podobnych jak ta, w której znalazła się pani Joanna.
Ja to przeżyłam jako osobistą tragedię wtedy. Ja chyba dopiero wtedy zrozumiałam, że: „O kurde. Nikt nas tu nie chroni”. Wtedy rozmyły mi się wszelkie iluzje troski tego państwa o mnie. To jest taka maszyna, tylko ja wiem, jak ona działa. Zasłaniają się troską
— wskazała.
A następnie podzieliła się dość zaskakującym przykładem:
Jeżeli uda się zalegalizować aborcję, ale nie na NFZ, to co mają zrobić osoby, które… Za moje tabletki zapłaciłam 330 zł. Ja uważam siebie za uprzywilejowaną, że z dnia na dzień mogłam skołować takie pieniądze. Ja znam osobiście osoby, dla których te 330 zł jest nie do zdobycia. One nie mają skąd
— stwierdziła, jakby tabletki wczesnoporonne były towarem pierwszej potrzeby.
„Nawet, jeżeli danego dnia masz pryszcza czy coś”
Pytana, czy będzie szukać pomocy w gremiach europejskich, odparła:
Tak, z panią mecenas Ferenc zastanawiamy się wspólnie, jak co zrobić. Ale nie chcę tu wnikać w jakieś rzeczy prawnicze. Ja mam po prostu takie przekonanie, że trzeba mówić. Po prostu. Trzeba mówić, choćby się nieustannie powtarzało to samo świadectwo.
Jednocześnie pani Joanna postanowiła uderzyć w lekarkę, która uratowała jej życie.
Proponuję pani doktor, że jeśli ona ma takie czyste sumienie, to czemu nie pokazuje twarzy? Teraz ona się tam trochę kaja, ale jeżeli masz czyste sumienie, to pokazujesz twarz
— stwierdziła.
Nawet jeżeli danego dnia masz jakiegoś pryszcza czy coś. Czyste sumienie jest ważniejsze niż pryszcz na twarzy. No więc czemu?
— zapytała.
No, ja też miałam dużo do stracenia, ale ja wierzę, że to, co robię, jest dobre? Co się najgorszego może stać? Stracę pracę - znajdę inną. Stracę mieszkanie? Znajdę następne. No, co się może stać złego?
— oceniła, sięgając po kolejne zaskakujące porównanie.
Być może pani Joanna ma pewien problem z jasnym formułowaniem swoich myśli, jednego nie można jej jednak odmówić - wysokiego mniemania na swój temat. Oby nie przeżyła rozczarowania, gdy opozycja i część mediów „przeżują” ją, a następnie „wyplują”.
aja/TVN24, Twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/656039-pani-joanny-tournee-po-mediach-kuriozalny-wystep-w-tvn