„Myślę, że powoli, ale jednak rodzi się pewna świadomość zła związanego z tymi [tranzycją i aborcją - JJ] procedurami i dobrze, że w naszym społeczeństwie zdecydowana większość wykazuje w tej chwili, wbrew naciskom ideologicznym, kampaniom organizowanym w tej chwili przez różnego rodzaju ugrupowania polityczne naszej cudownej opozycji, zachowujemy trzeźwość oceny i rozsądek” - mówi portalowi wPolityce.pl ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr, bioetyk, wykładowca akademicki.
wPolityce.pl: Czy fakt, że w sondażu Social Changes dla wPolityce.pl sprzeciw wobec dostępności tzw. tranzycji dla osób nieletnich wyraziło aż 69 proc. respondentów, odbiera Ksiądz Profesor jako satysfakcjonujący?
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz (TChr): Powiedziałbym, że z jednej strony wynik sondażu daje bardzo pozytywny obraz tego, że znaczna część społeczeństwa jednak nie ulega tej epidemii ideologizacji, indoktrynacji. Z drugiej strony martwi, że nawet te kilkanaście procent wykazuje brak zupełnej racjonalności. Jednak ogólnie można mówić o pozytywnym wyniku.
Czy to, że w Polsce zaczyna się coraz bardziej mówić o negatywnych skutkach tranzycji, zwłaszcza, gdy jest przeprowadzana u osób bardzo młodych, może być efektem pewnego „przesytu” tą indoktrynacją i ideologizacją?
Myślę, że z jednej strony może to być przesyt, z drugiej do społeczeństwa zaczynają chyba docierać realne obrazy rzeczywistości tranzycji. Weźmy bowiem pod uwagę, że w Wielkiej Brytanii mamy już do czynienia z falą pozwów przeciwko sieci klinik Tavistock, które dokonywały tranzycji i młodzi ludzie, którzy byli uwiedzeni, niedoinformowani, a podejmowali decyzję jako niepełnoletni, nie mieli pełnej informacji, pełnego obrazu skutków tych operacji.
W tej chwili pozywają tę sieć klinik. To są już chyba setki pozwów dotyczących odszkodowań związanych z okaleczeniem, którego dokonano z pomocą niepełnych informacji o wszystkich skutkach. Mamy też już trzy orzeczenia międzynarodowe: Instytutu Karolinska w Szwecji, orzeczenie odpowiednich gremiów fińskich oraz, najświeższe, z końca ubiegłego roku: orzeczenie Francuskiej Akademii Medycznej.
Ton tych wypowiedzi jest jednoznaczny: problemy związane z tzw. dysforią, problemami z tożsamością seksualną, są w gruncie rzeczy epidemią społeczną, nie problemem biologicznym. To epidemia, która szerzy się poprzez ideologizację w internecie, różnego rodzaju niekontrolowane fora społecznościowe dla ludzi młodych. Nie ma natomiast realnego pokrycia biologicznego.
Te orzeczenia bardzo zachowawczo wspominają o tym, że mogą istnieć pojedyncze, jednostkowe, unikalne przypadki związane z dysforią, jednak nie stanowią one uzasadnienia dla takiej skali działań i takich procedur, jakie są podejmowane.
I wreszcie, mamy świadomość – badania przeprowadzane są m.in. w Holandii i publikacje, które na podstawie tych badań powstały, że mamy do czynienia ze wzrostem samobójstw młodych ludzi, którzy dokonywali operacji tzw. zmiany płci. To są argumenty, które po prostu muszą choć odrobinę przemawiać do człowieka, który zachowuje choć odrobinę racjonalności w ocenie zjawisk, które nas otaczają.
Tyle że środowiska lewicowe i związane z ruchem LGBT+ przekonują, że samobójstwa takich osób i wszelkie problemy, których doświadczają, są raczej wynikiem wykluczenia, „języka nienawiści”, „homofobii”, „transfobii”, a sama transseksualność – czymś normalnym i naturalnym. A czy w ostatnim czasie nie jest pod tym względem raczej na odwrót i im bardziej przedstawia się dysforie płciowe jako coś normalnego i naturalnego, tym więcej młodych ludzi dostrzega ten problem u siebie i być może pragnie podjąć pewne decyzje, które trudno będzie później odwrócić?
Dziękuję za to ciekawe pytanie, które przypomina mi tzw. „Światowy Dzień Ofiar Transfobii”, wydarzenie, które odbywało się także w Polsce. Przy okazji tego wydarzenia prezydent USA Joe Biden wypowiedział się o „zbrodni transfobii”, która dokonuje się w Stanach Zjednoczonych. To określenie: „zbrodnia transfobii” warto zestawić z konkretnymi liczbami.
Szacuje się, że w USA w wyniku koronawirusa zmarło w ostatnich latach kilka milionów ludzi. W wyniku zabójstw z użyciem broni palnej to jest przeszło 100 tys. ofiar. W wyniku różnych aspektów przemocy domowej mamy ok. 30 tys. ofiar w ubiegłym roku w Stanach Zjednoczonych. Natomiast według różnych, zespalanych danych FBI, osób, które zginęły w wyniku agresji, nie do końca jasno umotywowanej, ale takich, które były osobami tzw. transpłciowymi, w ubiegłym roku było 11. To pokazuje skalę tej rzekomej agresji, a z drugiej strony, dosłownie kilka dni przed wypowiedzią prezydenta Bidena, o której wspomniałem, mieliśmy do czynienia z zabójstwem dokonanym przez osobę transseksualną w Nashville, rozstrzelaniem sześciorga zupełnie niewinnych osób. Co charakterystyczne, media liberalne i lewicowe skupiły jednak swoją uwagę na tym, że transpłciowa kobieta, która dokonała tej zbrodni, wtargnęła do swojej dawnej szkoły, która była placówką chrześcijańską, baptystyczną. Za jej zbrodniczy czyn obarczono chrześcijaństwo. I mieliśmy do czynienia właściwie z odwróceniem ról: kat staje się ofiarą, ofiara staje się katem.
Ktoś, kto ma zdolność rozeznania dobra i zła, prawdy i kłamstwa, jest w stanie jednoznacznie stwierdzić, że cała narracja dotycząca tzw. ofiar transfobii, jest narracją zupełnie absurdalną, niemającą żadnego pokrycia w rzeczywistości. Zdecydowanie częściej to osoby transseksualne są sprawcami agresji, nierzadko bardzo brutalnej i posuniętej do zbrodni.
Czy można również stwierdzić, że zmiana płci rzeczywiście będzie rozwiązaniem problemów danej osoby, że poczuje się nareszcie szczęśliwa, że poczuje się nareszcie sobą, tak jak przedstawiają tę kwestię środowiska LGBT+?
Przede wszystkim trzeba podkreślić, że mówimy o tzw. zmianie płci. Nie jesteśmy bowiem w stanie zmienić płci na poziomie najbardziej podstawowym, a więc genetycznym, chromosomalnym.
Zmieniamy pewne drugo- czy trzeciorzędne cechy płciowe, które pozostają zresztą dysfunkcyjne. Rodzi się więc pytanie, czy człowiek, który chce przeżywać swoje człowieczeństwo w nowej płci uzyskuje finalny efekt. On uzyskuje po prostu okaleczenie, które być może w pewnej warstwie zewnętrznej, w którymś momencie, w jakimś aspekcie i jakiejś krótkotrwałości będzie go satysfakcjonowało, ale gdy uzmysłowi sobie, że został obezpłodniony, okaleczony, w dodatku nadszarpnął swoje zdrowie, trudno mi uwierzyć, żeby człowiek o normalnej psychice odczuł wszystkie te dyskomforty i niedogodności życiowe jako przejaw szczęścia.
A może rzeczywiście w takim kierunku zmierza świat i nie możemy nic na to poradzić? Czy Polska jest w tym sprzeciwie swojego społeczeństwa jeżeli chodzi o tranzycję dzieci, młodzieży, osamotniona?
Myślę, że wspomniane wcześniej przykłady - np. ze Stanów Zjednoczonych, gdzie obecnie toczy się bardzo potężna debata na temat transseksualizmu, pozwy w Wielkiej Brytanii, dyskusja w Australii, wypowiedzi krajów Europy Zachodniej, które trudno nazwać w chwili obecnej ideowo konserwatywnymi, wskazują, że dokonuje się chyba jakieś otrzeźwienie z tego oszołomienia możliwościami, które wiązały się rzekomo ze zmianą płci.
Oczywiście, trzeba mieć też na uwadze to - o czym piszą amerykańscy konserwatyści w swoich publikacjach - że za przemysłem zmiany płci stoją ogromne pieniądze.
Świadomie używam słowa „przemysł” i chcę zwrócić uwagę, że osławiona sieć klinik Planned Parenthood, która została ograniczona w swojej działalności za sprawą zmiany ustawodawstwa dotyczącego aborcji w Stanach Zjednoczonych w tej chwili błyskawicznie przerzuciła się właśnie na propozycję zmiany płci.
Aborcja i zmiana płci to oczywiście bardzo intratne gałęzie przemysłu, ale przemysłu szkodzącego człowiekowi. I na szczęście myślę, że powoli, ale jednak rodzi się pewna świadomość zła związanego z tymi procedurami i dobrze, że w naszym społeczeństwie zdecydowana większość wykazuje w tej chwili, wbrew naciskom ideologicznym, różnym kampaniom organizowanym w tej chwili przez różnego rodzaju ugrupowania polityczne naszej cudownej opozycji, zachowujemy trzeźwość oceny i rozsądek.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/655684-bortkiewicz-rodzi-sie-swiadomosc-zla-zwiazanego-z-tranzycja