Ukraińcy od 480. dni walczą z Rosjanami o swoją Ojczyznę. Żołdacy Putina bestialsko mordują dzieci, kobiety i mężczyzn, niszczą wszystko, doprowadzają do katastrofy humanitarnej i ekologicznej, kradną, ale dla „Gazety Wyborczej” ważniejszy wydaje się być los… rosyjskich prostytutek.
W „GW” o losie… rosyjskich prostytutek
Na łamach dodawanego do weekendowego wydania „Gazety Wyborczej” magazynu „Wolna sobota” opublikowano reportaż o życiu rosyjskich prostytutek w czasie wojny – kobiety opowiedziały o wszystkim dziennikarzowi „The New Tab” Michaiłowi Daniłowiczowi.
Jedną z „bohaterek” jest Kristina, która powiedziała, że od 2022 roku zmieniła się klientela jej domu publicznego – żołnierze przychodzą w pięcioosobowych grupach, w kamizelkach kuloodpornych. Pewnego dnia dwóch żołnierzy siedzących przy barze rozmawiało o tym, jak zdezerterować, jeden z nich wyciągnął granat grożąc, że wysadzi budynek. Z artykułu możemy dowiedzieć się, że Kristina się nie bała, bo nie raz grożono jej nożem, a OMON robiący naloty nie patyczkuje się podczas akcji.
Kristina się uśmiecha, ale nie jest jej do śmiechu. Im dłużej będzie trwać wojna, tym więcej czeka ją kłopotów. Czysto biznesowych – klientów ubywa, bo kto może , emigruje, a ci, co zostali, płacą mniej
— napisano.
Z kolei działaczka jednej z NGO poinformowała, że „szlachcice wyjechali”, a najbardziej dotkliwy dla „branży” ma być wyjazd klientów korzystających z usług o średniej cenie – do 7 tys. rubli za godzinę.
Wcześniej nie było chwili wytchnienia: telefony dzwoniły co sekundę. Teraz zdarza się, że siedzisz całą noc i nikt nawet do ciebie nie zadzwoni. A jak już, to dzwonią jacyś ćpuni
— żaliła się Tatiana z Permu.
CZYTAJ TAKŻE:
„Problematyczni klienci” wrócili do łask
Na tym jednak nie koniec. Autor artykułu przekazał, że „do walki o nielicznych klientów, którzy zostali, dołączyły kobiety z Ukrainy, które uciekły do Rosji przed wojną”. Problem ma być „dotkliwy” szczególnie w przygranicznym obwodzie rostowskim.
Z kolei wiele Rosjanek miało wyjechać np. do Turcji, skąd próbują przedostać się do Europy. Te, które zostały w Rosji, skarżą się, że ich dochody spadły nawet o połowę. Jedna z prostytutek powiedziała, że przez wojnę „straciła aż pięciu stałych klientów”, a żeby przyciągnąć nowych, „obniżyła cenę” i przyjmuje „problematycznych klientów”, których wcześniej odrzucała – w tym poborowych.
Walczyłem, jesteś mi to winna albo przynajmniej powinnaś mi udzielić jakiejś zniżki. Kiedy ty sobie tak siedziałaś, ja walczyłem
— o takich tekstach usłyszanych od „problematycznych klientów” opowiadały „bohaterki” reportażu.
Wielkim problemem mają być też wzmożone działania policji, które – jak napisano – mają być szczególnie dotkliwe wobec osób LGBT.
Szkoda, że w reportażu nie pochylono się nad losem brutalnie gwałconych i mordowanych przez rosyjskich żołnierzy Ukrainek, nie wspomniano o masowych grobach cywilów oraz porzuconych na ulicach, podwórkach i w piwnicach ciałach, z których wiele nosiło ślady tortur. To nie pierwszy raz, kiedy media spod szyldu Agory serwują czytelnikom skandaliczne artykuły promujące prostytucję.
ZOBACZ TEŻ:
wkt/wyborcza.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/651142-wyborcza-zatroskana-losem-rosyjskich-prostytutek