„Miałam sen. Przyśnił mi się PiS miłujący bliźniego” - pisze prof. Magdalena Środa na łamach „Gazety Wyborczej”. W swoim felietonie autroka manipuluje i gra na emocjach w sprawie kryzysu na granicy.
Środa pisze o „uchodźcach” z granicy białoruskiej
Czy parafrazowanie przez białą, uprzywilejowaną Europejkę słynnego manifestu czarnoskórego działacza na rzecz równouprawnienia Afroamerykanów nie jest aby „przywłaszczeniem kulturowym”? Takie pytanie można sobie postawić po lekturze felietonu prof. Magdaleny Środy na łamach „Gazety Wyborczej”. W imię rzekomej walki z rasizmem i brakiem miłości bliźniego w PiS i Kościele Katolickim etyk z Uniwersytetu Warszawskiego podgrzewa temat kryzysu na granicy polsko-białoruskiej, jak to z jej środowiskiem bywa - jątrząc i manipulując.
Miałam sen. Śniło mi się, że abp Jędraszewski oddał swoje złota i purpury do szkoły, w której dzieci urządzają spektakl o królu Midasie, i odziany w mnisie szaty głosił, jak zawsze, że prawo boskie jest ważniejsze niż prawo stanowione oraz że Jezus przyszedł szerzyć miłość
— napisała Środa, która najwyraźniej niewystarczająco wsłuchiwała się w homilie czy różnego rodzaju wypowiedzi abp. Jędraszewskiego, bo akurat o Jezusie i szerzeniu miłości metropolita krakowski mówi dość często i chętnie.
Abp Jędraszewski wysłał do diecezji list pasterski, w którym prosił wiernych, by w związku z tym dbali o krzywdzonych, ubogich, uciskanych, w tym kobiety będące ofiarami przemocy domowej oraz uchodźców niewinnie cierpiących na granicy białoruskiej
— czytamy dalej i natykamy się na kolejną manipulację. Osoby zwożone przez funkcjonariuszy reżimu Łukaszenki na granice Białorusi z krajami UE nie są bowiem uchodźcami. Na to można by jeszcze przymknąć oko, gdyby Magdalena Środa choć trochę dała do zrozumienia, kto doprowadza do tego niewinnego cierpienia na granicy.
Śniło mi się, że prezes Kaczyński przeczytał list i ze zrozumieniem odniósł się do jego treści nie tylko dlatego, że panowie są w jednej partii, ale też dlatego, że razem podzielają wiarę, że boskie prawo miłości do bliźniego jest ważniejsze niż prawa stanowione, zwłaszcza kiedy te ostatnie są brutalne i sprzeczne nie tylko z zasadą miłości, ale i prawami człowieka
— podkreśla etyk z UW.
Nic nam nie wiadomo o tym, aby abp Jędraszewski był członkiem lub działaczem Prawa i Sprawiedliwości lub Jarosław Kaczyński był duchownym katolickim, ale pomińmy to milczeniem.
Być może bowiem, gdybyśmy od jesieni 2021 r. kierowali się tutaj tylko miłością bliźniego, to nie mielibyśmy możliwości od 24 lutego 2022 r. na tak ogromną skalę pomagać prawdziwym uchodźcom - Ukraińcom uciekającym przed bombami Putina do pierwszego bezpiecznego kraju, korzystającym z legalnych przejść granicznych.
Obowiązki a miłość bliźniego
Nie mówiąc już o tym, że każde państwo powinno mieć jakąś kontrolę nad tym, kto przebywa na jego terenie i nie ma tu nic do rzeczy miłość bliźniego lub jej brak. Wreszcie, pytanie: jak miałaby wyglądać ta miłość bliźniego wobec migrantów? Zapewne byłaby przyjmowaniem wszystkich po kolei? I co dalej? Tego się nie dowiemy.
Śniło mi się, że list ten za pośrednictwem podlaskich księży dotarł do Straży Granicznej, a jej członkowie zrozumieli, że chodzi tu nie tylko o czcze katolickie gadanie o miłości, ale też o dostrzeżenie w uchodźcy bliźniego i wyrzeczenie się chociażby działań złośliwych, sadystycznych oraz tych, które w etyce nazywają się nadobowiązkowością. To wyrzeczenie się to takie moralne minimum, ale przecież można więcej
— znów kłamliwe określenie „uchodźca”, prymitywne sugerowanie, że jeżeli funkcjonariusze SG wykonują obowiązki, które nakłada na nie polskie prawo (zwłaszcza, że skoro obywatele krajów afrykańskich i bliskowschodnich przybywają do Polski z Białorusi czy nawet Rosji, to, owszem, mogą być niebezpieczni), to nie dostrzegają w migrantach bliźniego, a w działaniach sadystycznych i złośliwych przodują służby białoruskie, a co więcej - to od nich wychodzi większość informacji o tego rodzaju zachowaniach polskich funkcjonariuszy.
„Wyłapywacze obcych”
Rzecz jasna, nie mamy wpływu na to, co śni się Magdalenie Środzie i potrafimy rozpoznać parafrazę wystąpienia Martina Luthera Kinga, legendarnego pastora i działacza walczącego z rasizmem, ale to, co pojawia się w dalszej części tekstu, najwyraźniej rzeczywiście tylko przyśniło się pani profesor.
Jak bowiem twierdzi etyk, Senat przegłosował „zmonopolizowanie granicznych sfer śmierci przez Straż Graniczną, która je zorganizowała”. Środa nazywa Straż Graniczną „wyłapywaczami obcych” i określa jako „dość brutalną” i „osaczającą” uchodźców, którzy w takiej sytuacji będą mogli odwołać się wyłącznie do SG - nie tak jak wcześniej do Urzędu ds. Cudzoziemców.
Rozstrzygnięcie to jest i okrutne, i niekonstytucyjne, ale zapewne zgodne z sondażami, bo wielu wyborców boi się „obcych” i wierzy za prezesem Kaczyńskim, że czarni, muzułmanie, ich dzieci i żony to nie tylko terroryści, ale i nosiciele groźnych dla katolików grzybów oraz pasożytów
— przekonywała profesor, w dalszym ciągu manipulując. Prezes PiS nie mówił nic o tym, że choroby, grzyby czy pasożyty mogą być groźne dla katolików, a jedynie - że tak duże grupy migrantów z odległych krajów mogą przenosić choroby niewystępujące od dawna w Europie i potencjalnie dla Europejczyków groźne. Wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego potwierdzali później urzędnicy z Grecji czy Danii.
Okrucieństwa, które dzieją się na granicy polsko-białoruskiej, i ogromna obojętność społeczeństwa i polityków, również tych z „opozycji”, są papierkiem lakmusowym poziomu upadku zarówno wiary, moralności, jak i polityki
— ubolewa Magdalena Środa.
Jak zatem ocenić pod kątem wiary, moralności i polityki opluwanie tych, którzy bronią naszego bezpieczeństwa i - mimo powoływania się na prawa człowieka, moralność i miłość bliźniego - podbijanie bębenka wschodnich reżimów, które z żadną z tych wartości nie mają nic wspólnego?
aja/Wyborcza.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/636272-sroda-bawi-sie-w-pastora-kinga-tak-podgrzewa-temat-granicy