National Health Service (NHS) w Szkocji - brytyjski odpowiednik naszego Narodowego Funduszu Zdrowia przesłał tamtejszej premier, Nicoli Sturgeon wytyczne, by w całym systemie opieki zdrowotnej wyeliminować słowo „kobieta”. Według szkockich urzędników od medycyny sprawia ono, że „społeczność trans” może czuć się wykluczona i nie mieć śmiałości korzystać z opieki medycznej.
Likwidacja słowa „kobieta”?
W dokumencie wskazano, że transmężczyźni, czy kto tam, „mogą czuć się nieswojo, jeśli będą musieli chodzić do poradni zdrowia kobiet”.
Nie bardzo wiemy, o co chodzi w tej kombinacji, ale domyślamy się, że to dotyczy kobiet, które przerabiają się na mężczyznę i teraz nie mają się gdzie podziać. Więc jak się polikwiduje odpowiednie nazwy, to od razu zrobi im się lepiej. Na razie nie wiadomo, jak będą określane tradycyjne, czyli zacofane kobiety. Pewnie coś w stylu osoba z macicą, czy jakoś tak. Spory ekspertów będą trwały i niejedna praca naukowa na ten temat powstanie.
Susan Smith z organizacji For Women Scotland w rozmowie z dziennikiem „The Telegraph” skomentowała postępowe wytyczne
Szkocka służba zdrowia znajduje się w objęciach sekty zaprzeczającej nauce.
Dodała również, że
płeć ma znaczenie w medycynie, a standardy opieki zdrowotnej kobiet cofną się o dziesięciolecia.
Prawo o usuwaniu płci
No cóż, nie trudno zauważyć, że mamy do czynienia z co najmniej dyskryminacją kobiet. Dlaczego bowiem nie proponuje się wykasowania również mężczyzn?
Wytyczne mają być zatwierdzone teraz przez rząd. Sama premier Sturgeon, jako mężczyznosceptyczka, jest za. Tak czy owak, wytyczne NHS to dalsze twórcze rozwinięcie nowego, przyjętego na pierwszym etapie legislacji, czyli w parlamencie, prawa o uznawaniu płci. Do tej pory, jak ktoś chciał się odmienić, musiał być badany na okoliczność dysforii płciowej. Teraz już takie badania nie będą potrzebne. Ani żadne zabiegi odmieniające. Ma wystarczyć mniemanie, że nie jest się Bogdanem tylko Angeliką i oświadczenie woli.
Ponadto skrócono okres czekania na certyfikat płci, Gender Recognition Certificate (GRC) - takiej homologacji, że od dnia takiego a takiego jest się kobietą, albo mężczyzną. Stąd przypadek niejakiego/ niejakiej Allanah/Alana Morgana, który/która jednego dnia popełnił/a przestępstwa jako kobieta i mężczyzną. Pisaliśmy o tym tutaj:
Do tej pory na homologację, czyli certyfikat, trzeba było czekać dwa lata. Teraz mają być to trzy miesiące. Ponadto, obniżono minimalny wymagany wiek na cudowne przemienianie się - z 18 lat do 16.
Przeciwko takim rozwiązaniom protestowały organizacje kobiece. I niepotrzebnie, bo nic to nie dało. Według nas należy spodziewać się wymazania mężczyzn, tak by zapanowała najrówniejsza równość i najbardziej postępowy postęp. Panie też mają prawo do leczenia prostaty.
Zachodni „postęp”
Szkocja jest najbardziej postępową krainą świata i na drodze do doskonałości nic jej nie zatrzyma. Nawet to, że w sierpniu zamknięto londyński zakład okaleczenia dzieci - klinikę Tavistock, w której kilka tysięcy dzieci, w tym kilkuletnich, poddano procederom „przeróbki” płci. W sprawie tego, że w zakładzie pod nóź szły 10-letnie nawet dzieci toczy się właśnie śledztwo.
Nie ma takiego szaleństwa na Zachodzie, które i do nas by nie dotarło i z entuzjazmem nie zostało przyjęte przez postępująco postępowych. Z badań przeprowadzonych w 2021 roku w Stanach Zjednoczonych wynika, że aż 21 proc. osób z tzw. generacji Z, czyli urodzonych w latach 1997-2003, identyfikuje się jako LGBTQetc. Nadzieja w tym, że Polska jest zacofana - wszystko przychodzi do nas z opóźnieniem, więc zanim fala szaleństwa nas zaleje, to na Zachodzie się skończy i nikt nie zdąży w Polsce okaleczać dzieci, czy wymazywać kobiet.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/622537-w-szkockich-szpitalach-nie-bedzie-kobiet