W Polsce zjawisko zmiany płci nie osiągnęło tak masowych rozmiarów jak na Zachodzie, dlatego bez większego echa przeszła u nas niedawna wiadomość z Wielkiej Brytanii. Chodzi o zamknięcie słynnej kliniki Tavistock w Londynie. To jeden z najbardziej znanych ośrodków psychologicznych i psychiatrycznych w świecie anglosaskim, założony w stolicy Anglii już w 1920 roku.
Nowy rozdział w historii tej instytucji zaczął się w 1983 roku, gdy przeprowadzono tam pierwszą operację zmiany płci. Klinika szybko stała się najsłynniejszą w Europie placówką zajmującą się tego rodzaju zabiegami. Zatrudnieni w niej psycholodzy, psychiatrzy i chirurdzy osiągnęli status największych autorytetów w tej dziedzinie, stając się wyrocznią w sprawach transseksualizmu i diagnozowania dysforii płciowej dla swych kolegów po fachu w innych krajach.
Miażdżący raport doktor Cass
Pod koniec zeszłego miesiąca brytyjska Narodowa Służba Zdrowia (NHS) podjęła decyzję o zamknięciu kliniki do wiosny przyszłego roku. Bezpośrednim powodem takiego kroku stało się opublikowanie raportu, którego autorką jest doktor medycyny Hilary Cass, przewodnicząca Królewskiego Kolegium Pediatrii i Zdrowia Dzieci. Wspomniany dokument powstał na zlecenie NHS po tym, jak brytyjskie gazety, m.in. „Times” i „Daily Mail”, zamieściły na swych łamach krytyczne materiały na temat Tavistock. Dziennikarze tych redakcji oparli swe reporterskie śledztwa na licznych relacjach byłych pacjentów, ich rodziców oraz dawnych pracowników ośrodka. Okazało się, że o nieprawidłowościach w działaniu kliniki wiedziano już od dawna, jednak obawiano się interweniować w obawie przed oskarżeniami o „transfobię”.
Raport potwierdził, że cała rzesza nastolatków kierowana była pospiesznie i bez należytego zdiagnozowania na operacje zmiany płci (niektórzy zaledwie po czterech wizytach). Okazało się, że wielu spośród owych małoletnich pacjentów, czujących się nieswojo w swoich ciałach, cierpiało na zaburzenia psychiczne związane z traumatycznymi doświadczeniami, takimi jak porzucenie przez rodziców, wykorzystywanie seksualne, przemoc domowa lub ubóstwo. Pracownicy kliniki Tavistock, zamiast zająć się rozwiązywaniem rzeczywistych problemów tych dzieci, często jako jedyne remedium wskazywali zmianę płci. Nierzadko wprowadzali swych pacjentów w błąd, wmawiając im, że „leczenie jest odwracalne”, podczas gdy była to nieprawda.
Raport Cass szczególnej krytyce poddał powszechną praktykę faszerowania dzieci blokerami dojrzewania, zakłócającymi naturalne procesy rozwoju organizmu, np. piersi, zarostu czy głosu. W najgorszej sytuacji znalazły się dziewczynki, które poddano mastektomii, lub chłopcy, których wykastrowano, a potem okazało się, że ich problemy nie miały nic wspólnego z dysforią płci.
Już w lutym 2019 roku na wspomniane nadużycia, prowadzące do nieodwracalnych uszkodzeń ciał i umysłów, zwracał uwagę w wewnętrznym raporcie doktor David Bell, zasiadający w radzie dyrektorów Tavistock. W odpowiedzi władze placówki, zamiast poważnie potraktować jego ostrzeżenia, zagroziły mu postępowaniem dyscyplinarnym.
Porażające statystyki
Część mediów zauważa, że kwestionowanie własnej tożsamości płciowej stało się wśród dzisiejszej młodzieży prawdziwą modą, dlatego tak wielu nastolatków zgłasza się do klinik, by zmienić swoją płeć, traktując to niemal tak samo jak nowy tatuaż na skórze. Często są oni bez należytego badania kierowani na kuracje hormonalne, mające na celu zablokowanie ich dojrzewania płciowego, a następnie na operacje chirurgiczne, kończące się np. amputacją piersi lub genitaliów. Niezwykle wymowne jest to, że liczba nieletnich pacjentów skierowanych do Tavistock na zmianę płci wzrosła ze 138 w sezonie 2010/2011 do 2383 w sezonie 2020/2021.
Identyczne zjawisko obserwujemy nie tylko w Wielkiej Brytanii. Przez długie lata specjaliści w USA uważali, że na dysforię płciową cierpi zaledwie 0,01 proc. populacji. Było to bowiem zaburzenie bardzo rzadko spotykane. Badania przeprowadzone wśród uczniów amerykańskich szkół średnich w 2018 roku wykazały jednak, że aż 2 proc. uczniów przyznało, iż jest osobami transpłciowymi, twierdząc, że ich tożsamość płciowa nie zgadza się z płcią biologiczną. Podobne wyniki przynoszą statystyki z innych krajów zachodnich, według których od 2 do nawet 9 proc. nastolatków deklaruje się jako osoby transpłciowe lub odczuwające niespójność płciową.
Charakterystyczny przykład stanowi Szwecja, gdzie w latach 1972-1992 zmiany płci wymagało średnio 12 osób rocznie, natomiast dziś jest ich ponad 2 tysiące. Szwedzki psychiatra dziecięcy Sven Roman mówi, że 2001 roku dysforię płciową zdiagnozowano zaledwie u 12 osób poniżej 25 roku życia, zaś w 2018 roku już u 1859. Odsetek dziewczynek w wieku od 13 do 17 lat, które chcą zostać chłopcami, wzrósł tam w latach 2008-2018 aż o 1500 proc.
Wspomniane zjawisko wkracza także do przedszkoli. Niedawno szkocki rząd opublikował 70-stronicowy dokument o tzw. strategii integracji „osób LGBT”. Znalazł się w nim zapis mówiący o tym, że już czteroletnie dzieci mogą podjąć decyzję o zmianie swojej płci. Nauczyciele i wychowawcy powinni je w tym wspierać i nie pytać o powody, zaś rodzice takich przedszkolaków nie muszą być informowani o statusie swego dziecka.
„Kim chcesz być, kiedy dorośniesz?”
Opisany wyżej fenomen w charakterystyczny dla siebie sposób skomentował jeden z najsłynniejszych amerykańskich komików Bill Maher (dodajmy: zagorzały liberał, zwolennik legalizacji aborcji, „małżeństw homoseksualnych” i miękkich narkotyków). W swej stałej audycji HBO Real Time powołał się na ostatnie badania Instytutu Gallupa. Wynika z nich, że liczba „osób LGBT” w USA podwaja się z każdym pokoleniem. Według cytowanej przez niego ankiety wśród Amerykanów urodzonych przed 1946 rokiem mniej niż 1 proc. identyfikowało się jako „osoby LGBT”, podczas gdy wśród urodzonych w latach 1996-2009 jest ich już 21 proc. Jeśli to tempo wzrostu zostanie utrzymane, to – jak obliczył Maher – w roku 2054 wszyscy obywatele Stanów Zjednoczonych będą „osobami LGBT”.
Jego zdaniem, w związku z tymi bezprecedensowymi zmianami, powinna zacząć się w amerykańskim społeczeństwie poważna dyskusja. Jak uzasadnia:
„Ludzie mają prawo wiedzieć, co się dzieje. Czy wszystkie dzieci rodzą w niewłaściwych ciałach?… Nie tak dawno temu dorośli pytali swoje potomstwo: «Kim chcesz być, kiedy dorośniesz?«. Ale wtedy mieli na myśli zawód…”
Według Mahera, niepoważne jest podporządkowywanie się przez dorosłych woli kilkuletnich dzieci, które oświadczają, że chcą zmienić płeć. Jak zauważa:
„Gdyby ludzie wiedzieli, kim chcą być w wieku ośmiu lat, to świat pełen byłby kowbojów i księżniczek”.
Ofiary eksperymentów pseudomedycznych
Komik porzucił jednak swój żartobliwy ton, gdy zaczął mówić o dzieciach, które w klinikach zmiany płci padły ofiarami eksperymentów pseudomedycznych. Wielu nieletnich pacjentów skrzywdzono tam bowiem na całe życie. Przykładem może być 25-letnia dziś Keira Bell, którą w wieku 16 lat (po zaledwie trzech godzinach pogłębionego wywiadu) poddano w klinice Tavistock najpierw kuracji blokerami dojrzewania, potem faszerowano testosteronem, a w końcu amputowano piersi. Była to wymuszona na niej przez lekarzy decyzja, która całkowicie zrujnowała jej życie.
Kiedy dowiedziała się o zamknięciu ośrodka, wyznała w rozmowie z radiem BBC, że czuje się „w siódmym niebie”. Dzięki temu, ma nadzieję, wielu dzieciom oszczędzona zostanie niewyobrażalna krzywda.
Po latach, podsumowując swoje doświadczenia z londyńską placówką, Keira Bell mówi:
„Byłam świnką morską dla kliniki Tavistock”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/610203-dzieci-jak-swinki-morskie-dlaczego-zamknieto-slynna-klinike