Inspektoria Warszawska Księży Salezjanów poinformowała o śmierci ks. Grzegorza Radziszewskiego. Duchowny był jednym z pielgrzymów, którzy ulegli wypadkowi w drodze do Medjugorie.
CZYTAJ TAKŻE:
Salezjanie potwierdzają informację o śmierci ks. Radziszewskiego
W wyniku wypadku polskiego autokaru w Chorwacji zmarł ks. Grzegorz Radziszewski ze wspólnoty salezjanów przy parafii pw. św. Jana Bosko w Sokołowie Podlaskim. Informację o śmierci kapłana przekazała Inspektoria Warszawska Księży Salezjanów.
Z wielkim smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Księdza Grzegorza Radziszewskiego SDB, który zginął w wypadku polskiego autobusu w Chorwacji. Dziękując za wszelkie dobro, które śp. ks. Grzegorz spełnił na ziemi, prośmy w naszych modlitwach Boga, aby przyjął Go do radości nieba. Dobry Jezu, a nasz Panie, daj Mu wieczne spoczywanie
— poinformowała na Facebooku Inspektoria Warszawska Księży Salezjanów.
Harcerze żegnają kapelana
Ze swoim kapelanem pożegnali się harcerze z obwodu płockiego.
Druhny i druhowie, przyjaciele ks. Grzegorz odszedł na wieczną wartę! Dziękujemy za Twoją służbę, za Twój uśmiech, za to że byłeś z nami w dobrych i trudnych chwilach
— napisano na profilu na Facebooku obwodu płockiego ZHR.
Ustabilizował się stan dwójki polskich pacjentów
Stan dwóch osób rannych w wypadku polskiego autokaru w Chorwacji, wcześniej krytyczny, ustabilizował się - poinformował we wtorek dyrektor szpitala w Varażdinie Damir Poljak.
Chorwacka telewizja HRT poinformowała, że część z siedmiu pacjentów przebywających obecnie w Szpitalu Ogólnym w Varażdinie wróci pod koniec tygodnia do Polski.
W szpitalach w Varażdinie i Czakovcu znajduje się obecnie dziewięcioro polskich pacjentów i życiu żadnego z nich nie zagraża bezpieczeństwo
— podała HRT, dodając, że stan Polaków przebywających w szpitalach w Zagrzebiu również jest stabilny.
Na środę zaplanowano trzy operacje i zależnie od stanu pacjentów będziemy decydować o kolejnych krokach
— powiedział Rado Żic, chirurg Szpitala Klinicznego Dubrava w chorwackiej stolicy.
Sygnał dla władz, by zadbały o autostrady
Wypadek autokaru wiozącego polskich pielgrzymów powinien być sygnałem dla władz Chorwacji, by zadbały o autostrady w kraju - powiedział w wywiadzie dla telewizji HRT prof. Rajko Horvat, zajmujący się na Uniwersytecie w Zagrzebiu badaniem ruchu drogowego.
Od kierowców powinno wymagać się przeprowadzenia kolejnych badań, a mianowicie testu na obecność zespołu bezdechu sennego
— wskazał profesor w wyemitowanej we wtorek rozmowie. Zaburzenia te powodowane są bezdechami w czasie snu, za które uważa się ustanie wentylacji płuc przez okres dłuższy niż 10 sekund lub spłycenie oddechu poniżej 50 proc. Dochodzi wówczas do zmniejszenia nasycenia krwi tlenem, a cierpiący na tę chorobę mogą jednej nocy mieć setki takich epizodów w trakcie snu.
Ekspert odniósł się również do wieku kierowcy autokaru.
72-letni kierowca, jak każda osoba, która przejdzie odpowiednie testy, oczywiście może kierować pojazdem. Inną sprawą jest to, że w tym wieku psychofizyczne zdolności w sposób naturalny słabną
— zaznaczył Horvat.
Gość chorwackiej telewizji zwrócił także uwagę na konieczność zwiększenia ostrożności przy planowaniu podobnych wycieczek.
Ponownie otworzyła się branża turystyczna, kierowcy są poszukiwani, a wymagania są wysokie. Oczekuje się szybkich i efektywnych przejazdów
— zauważył.
Wypadki zdarzały się zawsze, ale drogi muszą maksymalnie chronić uczestników ruchu; jeśli kierowca popełni błąd, infrastruktura drogowa musi zminimalizować konsekwencje tego błędu
— powiedział.
Horvat przypomniał, że najwięcej wypadków powodujących śmierć ich uczestników wynika w Chorwacji z uderzeń samochodów w betonowe elementy infrastruktury lub zjazdów w przydrożne rowy.
Nie podejmuje się żadnych kroków, by takie miejsca zabezpieczyć. Potrzebne jest ustawienie stalowych barier drogowych o podwyższonym poziomie powstrzymywania H2 lub nawet H3
— ocenił.
Bariera H2 może zatrzymać 13-tonowy pojazd uderzający w nią pod kątem 20 stopni przy prędkości do 70 km na godzinę, bariera H3 zatrzyma z kolei pojazd o wadze do 16 ton
— wyjaśnił profesor.
Jak przebiega śledztwo?
Śledztwo mające ustalić przyczyny wypadku polskiego autokaru przebiega zgodnie z planem, nie mamy żadnych trudności czy problemów - powiedział PAP Darko Galić, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Varażdinie prowadzącej śledztwo ws. wypadku.
Rzecznik prokuratury przyznał, że śledztwo skupia się obecnie na ustaleniu przyczyn wypadku, w którym zginęło 12 polskich pielgrzymów.
Musimy wiedzieć na pewno, czy i dlaczego kierowca był zmęczony, czy używał na przykład w trakcie jazdy telefonu komórkowego
— zaznaczył Galić.
Wiemy na pewno, że nie dojdzie do żadnego postępowania karnego, ponieważ obaj kierowcy zginęli
— dodał.
Po przeprowadzonej autopsji wiemy, że kierowca nie cierpiał na żadne poważne choroby i nie miał problemów zdrowotnych, które mogłyby doprowadzić do utraty kontroli nad pojazdem; ta przyczyna jest wykluczona
—wskazał.
Według badanych na miejscu zdarzenia śladów i sposobie jazdy autokaru przed samym wypadkiem wiemy, że pojazd skręcał w prawo bardzo łagodnie, przez co wnioskujemy, że możliwą przyczyną było zmęczenie kierowcy. To typowe dla takiego przebiegu utraty kontroli nad pojazdem
— ocenił.
Czy to założenie jest słuszne, okaże się dopiero po tym, gdy zbierzemy więcej danych i zakończymy śledztwo
— dodał.
Rozmówca PAP wyjaśnił, że w celu ustalenia przyczyn tragedii konieczne jest przeprowadzenie odpowiednich analiz, zebranie opinii biegłych oraz zeznań świadków.
Musimy zebrać dane pozwalające na rekonstrukcję wydarzeń, odtworzenie drogi autokaru i ocenę przyczyn zjechania z trasy. Zbieramy zeznania świadków i uczestników wypadku oraz dane techniczne pojazdu
— wymienił Galić.
Do wypadku polskiego autokaru doszło w sobotę nad ranem na autostradzie A4 na północ od stolicy Chorwacji, Zagrzebia. Jadący w kierunku tego miasta pojazd zjechał z drogi i wpadł do rowu przy autostradzie. W wypadku zginęło 13 osób, a 31 zostało rannych. Wszystkie ofiary wypadku to polscy obywatele, którzy pielgrzymowali do Medjugorje
wkt/Facebook/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/609890-wypadek-w-chorwacji-nie-zyje-ks-grzegorz-radziszewski