Na łamach „Dużego Formatu”, poniedziałkowego dodatku do „Gazety Wyborczej”, opublikowano reportaż dotyczący oszczędzania. Jego bohaterowie mają różny styl życia, różne zarobki, a co za ty idzie, miesięcznie odkładają różne kwoty. Po lekturze tego tekstu nie trudno zgodzić się z użytkownikami Twittera, co do jego absurdalności.
CZYTAJ TAKŻE:
Problemy z oszczędzaniem Marty z Gdyni
W reportażu przedstawiono historię Marty, która zarabia ok. 15 tys. zł na rękę, ale na koniec miesiąca musi pożyczać pieniądze od znajomych. 27-latka z Gdyni uważa, że to, iż już tydzień po wypłacie jest spłukana, to efekt „życiowego nieogarnięcia”. Z jej historii dowiadujemy się, że sama wynajmuje 100-metrowe mieszkanie w centrum Gdyni, ma dwa rasowe koty ze skłonnością do chorób. Na miesięczne wydatki składają się też: leki na ADHD, psychiatra, prezenty dla bliskich, samochód, papierosy, wyjścia do restauracji. Zdesperowana Marta zgłosiła się nawet po poradę do doradcy finansowego. Jak sama stwierdziła, odbyła konsultację telefoniczną „za grosze” – jej koszt wynosił 100 zł. Doradca powiedział, żeby zaraz po otrzymaniu wypłaty kupowała małe sztabki złota, aby w ten sposób cokolwiek zaoszczędzić.
Raz miałam taki dzień, że jak spojrzałam na konto, to aż się przestraszyłam. Dzwoniłam wtedy do różnych banków i pytałam, czy mogą mi otworzyć konto, z którego nie będą mogli mi wypłacić pieniędzy, nawet jeśli do nich zadzwonię i będę o to prosić. Niestety, nie da się
– możemy przeczytać na łamach „DF”.
„Nienaruszalne konto” i lalki
Podczas lektury reportażu poznajemy też małżeństwo – Ewę i Michała. Ich zarobki to ok 13 tys. zł, a oszczędności: 67 tys. zł . Mają nienaruszalne konto”, na które odkładają dla syna 500 plus. Poza tym obliczyli swoje miesięczne wydatki, a resztę przelewają na konto oszczędnościowe. Sami mówią też, że starają się nie przepłacać na zakupach – co mogą, kupują hurtowo, a sprzęt z drugiej ręki, który po czasie sprzedają dalej. Nie oszczędzają za to na mięsie czy jajkach.
Kolejna bohaterka reportażu wynajmuje w Warszawie 10- metrowy pokój za 880 zł, a jako senior specjalist ds. usprawniania i automatyzacji procesów w branży medycznej zarabia 10,2 tys. zł netto. Twierdzi, że nie miałaby problemu, aby utrzymać się za 1,5 tys. zł. Jej celem jest podróżowanie.
Z kolei Alicja kolekcjonuje i fotografuje lalki kostiumowe, na co przeznacza nawet 800 zł miesięcznie.
Tak było także wtedy, gdy zarabiała tylko 2100 zł. Teraz, po podwyżce, cieszy się, że stać ją na przykład na mrożone warzywa
– czytamy w „Dużym Formacie”.
Dla innych sposobem na oszczędzanie jest przewalutowanie pieniędzy na euro i trzymanie ich w niemieckim banku.
Problemy czytelników
Reportaż został dostrzeżony przez internautów.
Brakuje jeszcze komentarza Wyborczej, że „Marta z Gdyni” nie ma co do garnka włożyć, a krezusi z rodzin wielodzietnych, za te 500 szaleją, szaleją…
Marta z Gdyni zarabia piętnaście tysi ale na koniec miesiąca jest na minusie. Ot doczesne problemy czytelników GW.
Ciężkie życie ! W końcu kawior i trufle to też jedzenie!
Internauci wskazują także, że szczególnie „Marta z Gdańska” powinna zrezygnować z prenumeraty „Gazety Wyborczej”.
I takie oto ciekawostki oraz problemy czytelników można przeczytać… w „Gazecie Wyborczej”.
ZOBACZ TEŻ:
wkt/wyborcza.pl/TT
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/584698-absurdalny-reportaz-w-df-marta-ma-15-tys-ale-pozycza