Uwielbiałem w dzieciństwie filmy o szlachetnych kowbojach walczących z bandziorami na Dzikim Zachodzie. Westerny z lat 50., 60., 70. były piękną lekcją etyki dla młodych widzów. Dobrzy ludzie walczyli ze złymi i zwyciężali.
Nikt nie dzielił włosa na czworo, nie tłumaczył, że przestępca miał trudne dzieciństwo, był ofiarą pedofila, więc można jego okrucieństwo usprawiedliwiać.
Ostatnio skusiłem na obejrzenie świeżutkiego westernu – premierę miał przed miesiącem. Film jest oparty na autentycznych wydarzeniach, opowiada historię Nata Love’a, murzyńskiego gangstera i jego bandy, która działała w USA u schyłku XIX w. Postać autentyczna, parę innych również, ale potem…
Zwracano przed rokiem uwagę, że w serialu „Bridgertonowie”, którego akcja dzieje się w XIX-wiecznej Anglii, członkami arystokratycznego rodu są czarnoskórzy, co jest całkowicie ahistoryczne. No ale są wśród nich także – a nawet chyba w większości – biali. …
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/574846-czarne-ludki-czarni-szeryfowie-czarni-gangsterzy