W istocie jedna poważna skaza widniejąca na Marszu Niepodległości 2021 już została przez opozycję polityczną wyolbrzymiona do wielkiego, kompromitującego cały Marsz wydarzenia. Znowu w oczach przeciwników Marszu nie liczy się to, że 99,99 procent uczestników manifestacji nie ma nic wspólnego z tym godnym napiętnowania incydentem. Obrazy kogoś bardzo niemądrego, w tłumie liczącym ok. 100 tys. osób będą teraz dominowały mediach popierających opozycję. Niestety, trzeba się liczyć z tym, że będą się tym karmiły również media zagraniczne.
Jedno z dwojga. Jeden z anonimowych uczestników Marszu Niepodległości, który na chwilę przed startem manifestacji spalił najpierw flagę Niemiec, a zaraz potem duży papierowy plakat z wizerunkiem Donalda Tuska, jest albo człowiekiem kompletnie nieodpowiedzialnym, fanatycznie nienawidzącym obecnego przewodniczącego Platformy Obywatelskiej, albo zwykłym prowokatorem. Osobiście stawiam na człowieka nieodpowiedzialnego, wyjałowionego ze zdrowego rozsądku. Najwyraźniej usatysfakcjonowanego z faktu, że ktoś utrwalał jego patriotyczny czyn na filmiku zarejestrowanym na komórce. Tymczasem dokumentowano przejaw jego sporej głupoty.
Wielka szkoda, że ci, którzy stali obok tego bezmyślnego mężczyzny, spokojnie przyglądali się, kiedy podpalał gasnący kilkakrotnie papier z portretem. Powinni natychmiast zwrócić mu uwagę, że zachowuje się jak prawdziwy prowokator i staje się najlepszym sojusznikiem przeciwników Marszu. Wytłumaczyć temu obsesjonatowi, nienawidzącemu Donalda Tuska, że spełnia właśnie ciche życzenia Rafała Trzaskowskiego, walczącego od kilku tygodni o zablokowanie Marszu Niepodległości. Do jego umysłu prawdopodobnie nie dotarło, że swoją akcją palenia flagi niemieckiej i portretu, największą przysługę zrobił samemu Donaldowi Tuskowi. Włożył do ręki narzędzie, którym teraz epatować będą mogły nie tylko polskie media o barbarzyńskim wpływie rządzącej partii i mediów publicznych oraz prawicowych na przeciętnych Polaków. Przesiąknięci sączącą się nienawiścią do Niemiec i do Donalda Tuska, nawet tak ważne uroczystości wykorzystują do okazywania swoich prawdziwych przekonań, ukształtowanym przez rządową propagandę.
Ci, którzy znają sytuację i rolę Donalda Tuska po jego powrocie z Brukseli, rozumieją, że spalenie flagi niemieckiej jest wyrazem negatywnego stosunku nie do Niemiec, ale wyłącznie do Tuska, jako orędownika i potencjalnego realizatora sugestii podszeptywanych mu przez przedstawicieli władz Niemiec. Niestety, raczej pewne, że odbiorcy obrazów palenia flagi i portretu pokazywanych za granicą, nie będą ich odbierali według „polskiego klucza” ich połączenia ze sobą. A poza tym, mogą być te scenki pokazywane w izolacji. Wtedy odbiorcy niemieccy – ale też innych krajów – będą mieli pożywkę do tworzenia dowolnych interpretacji.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/573666-ile-jeden-kretyn-moze-narobic-szkod-przyczynek-do-mn