W jednej z warszawskich szkół średnich doszło do dramatycznej próby samobójczej. Chłopiec targnął się na swoje życie w szkolnej toalecie. Na szczęście nie zamknął drzwi. Może w ten sposób tylko postanowił zawołać o pomoc, może nie chciał umrzeć. Przyjechało pogotowie, dziecko odratowano. Wstrząśnięte dzieci z tej szkoły szybko przekazały historię przyjaciołom z innych szkół i tak, od dzieci, historia trafiła do mnie.
Nie znam motywów, które kierowały tym konkretnym chłopcem, wiem jednak, że eksperci od lat alarmują o ogromnych problemach psychicznych młodych ludzi. Ok. 3-5 proc. nastolatków cierpi na depresję, a około 20 proc. osób do 18 roku życia doświadcza przynajmniej jednego jej epizodu. Można zatem założyć, że w każdej 30 osobowej klasie uczy się jedna lub dwie osoby z chorobowo obniżonym nastrojem. Z danych wynika, że tygodniowo dwoje lub nawet troje nastolatków i młodych dorosłych (statystyki obejmują populację od 12 do 25 roku życia) ginie w wyniku podjętej, skutecznej próby samobójczej.
Psychologowie często zwracają uwagę, że dzisiejsze czasy obfitują w ilość bodźców, których nasz układ nerwowy nie może pomieścić. A co dopiero młody, rozwijający się organizm. Do tego dochodzi cyberprzemoc, bullying, a zapędzeni rodzice często nie mają czasu na rozmowę z dziećmi. Często przerzucają je tylko z zajęć na zajęcia i oczekują sukcesów w nauce.
Na stare problemy nałożyła się pandemia i lockdown. Z taką niepewnością, strachem o przyszłość młodzież wcześniej się nie mierzyła. Skutki zdalnej, przedłużającej się edukacji dla psychiki dzieci są opłakane. Z badań prowadzonych podczas locdownu wynikało, że z powodu czasu spędzanego przed komputerami i lęku ponad 60 proc. dzieci zaczęło cierpieć na bezsenność, dzieci miały poczucie izolacji, frustracji. 43 procent badanych myślało o śmierci, 75 proc. badanych martwiło się o przyszłość.
W sposób gwałtowny rośnie nienormatywne odreagowanie stresów związanych z pandemią
— mówił mi jeszcze podczas lockdownu prof. Mariusz Jędrzejko, dyrektor naukowy Centrum Profilaktyki Społecznej, ekspert zaproszony przez Agatę Kornhauser-Dudę do udziału w akcji „Usłyszeć Dzieci”.
W tej chwili mam pod opieką czternastoletnie alkoholiczki. Proszę mnie dobrze zrozumieć. Nie chodzi o dziewczynki popijające, ale głębokie alkoholiczki. Mam pod opieką siedemnastoletnich chłopców całkowicie uzależnionych od narkotyków. Nie mam na myśli chłopców, sięgających po twarde narkotyki sporadycznie, ale takich całkiem uzależnionych
— opowiadał prof. Jędrzejko.
Jest coraz więcej młodych dziewcząt, które się samookaleczają, ponieważ pandemia zmieniła ich samoocenę. One są wobec siebie zbyt krytyczne, ponieważ funkcjonując w wirtualnym świecie widziały ludzi idealnych, bogatych, pięknie ubranych. Same takie się nie czują, więc się za to karzą, a ich ręce wyglądają jak drut kolczasty. Mam przypadki nastolatków w głębokiej depresji po próbach samobójczych lub z myślami samobójczymi. Gdy konsultuję sytuację z kolegami i koleżankami psychologami, psychiatrami, psychoterapeutami, to wszyscy zgadzamy się, że nigdy w naszej zawodowej karierze nie spotkaliśmy się z taką skalą problemów u młodych ludzi
— opowiadał profesor Jędrzejko.
Wraz z powrotem dzieci do szkół nie skończyły się wszystkie problemy.
Eksperci ze Środowiskowego Centrum Zdrowia Psychicznego dla dzieci i młodzieży Warszawa-Bielany EZRA UKSW alarmują, że nie dla wszystkich dzieci powrót do szkoły po długiej przerwie może być równie łatwy i równie przyjemny.
Pierwszy dzwonek usłyszany na żywo w szkolnych murach – co oznacza to dla dzieci? Dla wielu z nich to radość ze spotkania z kolegami i koleżankami z klasy, wspólne spędzanie przerw, zabawy na szkolnym podwórku. Dla niektórych jednak powrót na szkolne korytarze może być trudny
— sygnalizuje EZRA.
Brak motywacji do nauki, szczególnie przy dużej ilości materiału do nadrobienia, brak zainteresowania przedmiotami, lekcjami, brak czasu wolnego i przestrzeni na beztroskę, konieczność na nowo zaplanowania sobie dnia. A w przypadku dzieci z podwyższonym poziomem lęku – dodatkowo lęk przed oceną i społeczną ekspozycją – z tym ponownie będzie mierzyła się część uczniów. Ale nie tylko z tym, bo po długim czasie nauki zdalnej, izolacji w domu, dochodzą do tego trudności w ponownej adaptacji do środowiska szkolnego: Po pandemii obserwujemy, że zdecydowanie więcej dzieci ma problemy z powrotem do szkoły, który wymagać będzie ponownego wejścia w jej rytm i strukturę oraz odnowienia kontaktów rówieśniczych
— mówi Anna Czerniawska, terapeuta środowiskowy ze Środowiskowego Centrum Zdrowia Psychicznego dla dzieci i młodzieży Warszawa-Bielany.
Centrum przygotowało kilka rad dla rodziców, jak wspierać dzieci w powrocie do nauki.
Powrót do szkoły po roku nauki zdalnej to dla dzieci czas szczególnie wrażliwy. One, podobnie jak dorośli, słuchając doniesień mediów o pandemii, mogą odczuwać lęk o zdrowie czy życie własne i najbliższych. Wysoki poziom lęku z reguły może powodować rozdrażnienie, rozkojarzenie, wycofanie z kontaktów społecznych oraz z innych aktywności, które do tej pory sprawiały przyjemność. W takiej sytuacji trudno skupić się na lekcjach albo na czynnościach przynoszących radość. Jak zauważa terapeutka: Część dzieci nie chce zdjąć maseczki, nawet jeżeli otoczenie na to pozwala. Dzieci często stosują maseczkę jako „zakrycie twarzy”, dzięki niej znajdują sposób na pewien rodzaj izolacji przed otoczeniem
— czytamy w materiale.
Zdaniem ekspertów z EZRA czas izolacji sprawił, że u części dzieci, które miały trudności w nawiązywaniu relacji czy doświadczały sytuacji lękotwórczych w szkole, nauczanie zdalne służyło.
Jednak to nie rozwiązywało ich problemów, gdyż lęk można zmniejszyć tylko poprzez codzienne mierzenie się z sytuacjami go wywołującymi. Teraz dla tych uczniów „komfort” bycia poza szkołą dobiegł końca, więc ich problem powraca – na nowo muszą oswajać się z otoczeniem, na nowo podejmować próby nawiązania kontaktu z kolegami. Dziecko koncentruje się na tym, a to zabiera mu dużo energii i powoduje, że jednocześnie nie ma już miejsca na nic innego. Uważa, że nic przyjemnego i ciekawego w szkole go już nie spotka. Przekonania te mogą być wzmacniane poprzez negatywne doświadczenia z grupą rówieśniczą czy nauczycielami. Utrzymujące się napięcie może stać się przyczyną różnych zachowań – od wycofania, poprzez reakcje lękowe do agresji i autoagresji. Z reguły w sytuacji nasilającego się lęku dziecko niechętnie wstaje rano do szkoły, szuka powodów, aby zostać w domu, nie chce rozmawiać z rodzicami na temat relacji z rówieśnikami, zamyka się w pokoju, w swoim świecie, nie dopuszcza najbliższych do siebie. Jest smutne, przygnębione, małomówny, a czasem wybuchowy czy agresywny w stosunku do rodziców
— podkreśla terapeuta środowiskowy Anna Czerniawska.
Warto zapoznać się z kilkoma sygnałami, o których przypominają eksperci Środowiskowego Centrum, nim będzie za późno. Co powinno zaniepokoić rodziców?
— Unikanie rozmów o szkole i na temat spędzonego dnia – reagowanie wycofaniem. Dziecko po powrocie ze szkoły zamyka się w swoim pokoju i ucieka przed domownikami, a w szkole wykazuje niechęć do kontaktu z rówieśnikami.
— Wybuchy złości, kiedy pytamy o szkołę, wydarzenia z dnia. Buntowanie się rano przeciwko wstaniu z łóżka i wyjściu do szkoły. Rozdrażnienie i zwiększona kłótliwość.
— Stany przygnębienia – dziecko wycofuje się z aktywności, które jeszcze chwilę temu sprawiały mu przyjemność lub były jego pasją.
— Agresja słowna czy fizyczna w trakcie rozmowy.
— Postawa obojętna, pozbawiona emocji, kiedy próbujemy się czegoś dowiedzieć. Używanie zwrotów typu: „wszystko mi jedno”, „było tak sobie”, „nie obchodzi mnie to”, „to bez sensu”.
— Postawa pełna poczucia niesprawiedliwości, nieuczciwego traktowania, zignorowania potrzeb, pominięcia czy odsunięcia.
— Utrata lub nadmierny apetyt.
— Symulowanie różnego rodzaju dolegliwości lub nasilenie objawów somatycznych, np. bóle głowy, bóle żołądka.
Co mogą zrobić rodzice, by pomóc?
Zdaniem terapeutów kluczowa jest obecność. Ważne, by być blisko dziecka, być częścią jego uczniowskiego życia, istnieć w życiu szkoły jako rodzic, mieć kontakt z nauczycielami, pomagać w nauce, ale też pamiętać o dawaniu samodzielności i egzekwowaniu obowiązków, które ma każdy uczeń. Motywować do nauki, poprzez rozmowę pokazującą perspektywę nauki i jej braku. Rozmowa o konsekwencjach decyzji czy postawy jest ważna, ponieważ dzieci i nastolatkowie rozwojowo mają ograniczone możliwości przewidywania rezultatów swoich działań w odległej przyszłości.
Kiedy nasze dziecko wraca do domu rozmawiajmy o tym, jak minął dzień, co fajnego go spotkało, ale też co trudnego się wydarzyło. Ważne, by pytać delikatnie, z wyczuciem, bo dzieci nie lubią być „przesłuchiwane”. Nie oczekujmy też, że nasze dzieci z uśmiechem na twarzy, pełne energii wyskoczą z łóżka o 7 rano, by biec do szkoły. Większość naszych pociech szkołę traktuje jak przymus. Dlatego szczególnie teraz, w czasie pandemii, powinniśmy wspierać je w tym powrocie
— dodaje Anna Czerniawska, terapeuta środowiskowy z EZRA UKSW.
A gdy rodzice czują, że sobie nie radzą, że dzieje się coś złego powinni szukać pomocy fachowców. To żaden wstyd prosić o pomoc, a można uniknąć tragedii.
**Czasem słyszę od rodziców, że dzisiejsza młodzież jest miękka i delikatna, że brak jej dzielności przodków. Gdy kiedyś rozmawiałam o tym z córką, zapytała:
Mamo, a czy to nasza wina, że ktoś wymyślił smartfony, internet, społecznościówki, gry? Żyjemy w takim świecie, jaki nam stworzyliście.
Warto być czujnym, nim będzie za późno.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/566226-sluchajmy-naszych-dzieci-nim-bedzie-za-pozno