Pomimo niewybrednej krytyki nadal opowiadam się za obowiązkowymi szczepieniami przeciwko COVID-19 – podkreślił w rozmowie z PAP kardiolog, lipidolog, epidemiolog chorób serca i naczyń prof. Maciej Banach z Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.
CZYTAJ TAKŻE:
Szczepienia jednak obowiązkowe?
Naukowiec zaakcentował, że nie zmienił zdania w sprawie obowiązkowych szczepień.
Należy je wprowadzić
— podkreślił.
Czegokolwiek nie zrobilibyśmy, zawsze znajdą się osoby, które będą przeciwnikami. Zamiast jednak obrażać - co jest ich podstawowym orężem, ja chcę merytorycznie rozmawiać, bo tak jak wszyscy - to nas akurat łączy - chcę powrotu do normalności
— zaznaczył.
Większość dziennikarzy także rozumie ten problem i podejmuje się dyskusji o zasadności obowiązkowych szczepień przeciwko COVID-19
— wskazywał.
Czas na dyskusję
Teraz właśnie jest ten czas, kiedy powinniśmy o tym spokojnie podyskutować
— zachęcał profesor.
Obecnie w przypadku szczepień antycovidowych mamy sytuację nadzwyczajną. Zwracam uwagę, że rozpoczęliśmy szczepienia na etapie wychodzenia ze skutków drugiej fali i wchodzenia w trzecią falę pandemii. Przy ogromnej liczbie zakażeń, zachorowań i zgonów, nie było problemu by zmotywować ludzi to tego wyboru. Oni w dużej części wybrali szczepienia
— podkreślił.
Jak będzie wyglądała sytuacja w przyszłości?
W różnych grupach wiekowych – jak mówił Banach – mamy niezły współczynnik szczepień.
Jest on jednak jeszcze wciąż zbyt niski w porównaniu ze współczynnikiem, który powinniśmy osiągnąć wraz z odpornością populacyjną. Obecnie w pełni zaszczepiono ok. 12 procent Polaków
— zastrzegł.
Załóżmy jednak, na co bardzo liczę, że we wrześniu będziemy mieli zaszczepionych od 50 do 70 procent Polaków
— powiedział.
Ale co będzie, kiedy za rok, półtora roku trzeba będzie podać kolejną dawkę, a nie będzie już restrykcji sanitarnych?
— zapytał.
Wówczas, kiedy zachorowań będzie nie kilka tysięcy, a kilkaset, na szczepienia może zgłosić się zaledwie 20 do 30 procent Polaków. Jak sobie wtedy poradzić bez obowiązkowych szczepień? Co wtedy będzie? Znowu kolejne lockdowny? Która fala? Czwarta, piąta, może ósma?
— pyta dalej naukowiec.
Nie przez przypadek przez całe lata Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) i inne organizacje międzynarodowe budowały odpowiednie wskaźniki, które pokazują, jakie grupy są najbardziej narażone na zgon w przebiegu potwierdzonej infekcji
— wskazał.
Ten wskaźnik dla starszych pacjentów, powyżej 60., 65. roku życia, dla osób, które mają na przykład chorobę sercowo-naczyniową czy cukrzycę może wynosić nawet ponad 10 procent
— podał.
Oznacza to, że co dziesiąta osoba w grupach tych schorzeń może umrzeć z powodu choroby COVID-19 i jej powikłań
— zaznaczył prof. Banach.
Wpływ szczepień na liczbę hospitalizacji
Jeżeli założymy, że dla tej grupy pacjentów mamy obowiązkowe szczepienia, a to istotny procent społeczeństwa, byłoby też mniejsze obłożenie szpitali i łóżek respiratorowych, ponieważ najczęściej hospitalizowane są właśnie osoby starsze, z chorobami współistniejącymi. Przy obowiązku szczepienia 60-latkowie, 70-latkowie, 80-latkowie i jeszcze starsi w ogóle nie chorowaliby na COVID-19. Być może niektórzy z nich przechodziliby tę chorobę w domu, jak zwykłe przeziębienie
— tłumaczył naukowiec.
Jeżeli kiedyś byłyby u nas obowiązkowe szczepienia populacyjne lub dla jakiejś grupy wiekowej, należałoby rozważyć, aby były to szczepienia darmowe bądź z dużą refundacją
— powiedział prof. Banach.
Kary złym pomysłem
Na tę chwilę wprowadzenie kar dla osób, które nie chcą się szczepić przeciw koronawirusowi, to byłby zły ruch. To nie zwiększyłoby, moim zdaniem, wyszczepialności a mogłoby przynieść odwrotny skutek. Osoby, które jeszcze się wahają czy przyjąć szczepionkę mogłyby zareagować opacznie i usztywnić swoje stanowisko
— powiedział Prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych prof. Robert Flisiak, komentując pojawiające się opinie ekspertów na temat wprowadzenia obowiązku szczepień przeciw Covid-19.
Dodał, że nie wyobraża sobie, jaki system kar dla przeciwników szczepień miałby być wprowadzony.
W jaki sposób ludzie mieliby być zmuszani do szczepień, bo przecież nie karami finansowymi czy więzieniem. Nie tędy droga
— dodał.
Zdaniem prof. Flisiaka ważne jest natomiast, żeby przekonywać ludzi do szczepień i zachęcać ich.
Na tę chwilę nie wykorzystano jeszcze systemu zachęt. Jedynym bonusem dla zaszczepionych jest uzyskanie odporności
— powiedział.
Specjalny paszport szczepionkowy
Wskazał, że dobrym rozwiązaniem byłoby „stworzenie paszportu szczepionkowego i ustalenie, do czego by upoważniał. Mogłoby to być na przykład wejście na pokład samolotu”.
Postulowałem, żeby w sanatoriach mogły leczyć się wyłącznie osoby zaszczepione, bo ostatnio właśnie tam pojawiają się ogniska choroby. Tego nie wykorzystano, a byłyby to mocny argument dla osób, które wahają się jeszcze czy się szczepić
— dodał.
Zdaniem prof. Flisiaka wykonanie testu przed przyjęciem do sanatorium czy wyjazdem na wakacje nie przyniesie takich efektów jak szczepienie przeciw Covid-19.
Testy antygenowe mają wysoki odsetek wyników fałszywie ujemnych u osób bezobjawowych a już zakażających. Często są nadużywane, a są przydatne wyłącznie u osób z objawami chorobowymi w okresie wiremii. To narzędzie wykorzystywane i dobrze sprawdzające się na przykład na izbach przyjęć, tam gdzie są osoby chore, z objawami, żeby móc wykluczyć lub potwierdzić u nich zakażenie
— podkreślił.
Wskazał, że jedyną skuteczną walkę z koronawirusem można prowadzić szczepieniami.
40-50 proc. zaszczepionych osób to minimum dla uzyskania odporności populacyjnej. I taki wynik mamy szansę uzyskać
— powiedział.
Liczba zgonów i zakażeń wciąż jest za duża
Biorąc pod uwagę liczbę osób w stanie ciężkim, podłączonych do respiratorów musimy spodziewać się kolejnych zgonów. Zachorowań w trzeciej fali pandemii było w Polsce dużo, stąd też liczba zgonów spada, ale nie tak szybko jak byśmy sobie tego życzyli
— powiedział wirusolog, prof. Włodzimierz Gut.
Przypomniał, żeby rozważnie korzystać z luzowania obostrzeń, bo pandemia jeszcze nie minęła.
Zachowujmy dystans społeczny nawet na powietrzu, jeśli nie jest to możliwe zakładajmy maseczki
— podkreślił.
Zgodnie z decyzją rządu, od soboty będą mogły być otwarte na świeżym powietrzu ogródki w restauracjach; więcej osób będzie mogło także podróżować transportem publicznym, czyli np. pociągami, autobusami, tramwajami.
Od 21 maja otwarte będą kina, teatry, filharmonie oraz inne instytucje kultury. Od 28 maja zaczną działać w reżimie sanitarnym kluby fitness, baseny, siłownie i solaria.
Efekt odwrotny od zamierzonego
Prof. Gut odniósł się również do pojawiających się w mediach opinii ekspertów dotyczących ewentualnego wprowadzenia przymusu szczepień przeciw Covid-19. Wprowadzenie ewentualnych kar za brak szczepień czy przymusu szczepień, zdaniem prof. Guta przyniosłoby efekt odwrotny do zamierzonego. Jego zdaniem „przeciwnicy szczepionek wykorzystaliby z pewnością ten argument w prowadzonych przez siebie kampaniach, co nie byłoby korzystne”.
Dodał, że „istnieje istotna różnica między obowiązkiem szczepień a przymusem. Obowiązek oznacza administracyjne wymuszanie, czyli karę, jaką może być na przykład mandat z Sanepidu. Wtedy wiadomo, że zapłacić trzeba, ale czy osoba, która mandat zapłaci się zaszczepi nadal nie wiadomo. Przymus szczepienia oznaczałby, jak było to w przypadku szczepień przeciw ospie, że jak ktoś nie chciałby się zaszczepić, to siłą byłby doprowadzany do punktu szczepień”.
Do szczepień, zdaniem prof. Guta, natomiast mógłby zachęcić na przykład „wydawany po szczepieniu dowód szczepień, dokument typu prawo jazdy, dający pewne uprawnienia. Bez jego posiadania nie można byłoby na przykład wejść do restauracji, samolotu czy pociągu”.
Jak wynika z rządowych statystyk opublikowanych w czwartek, w Polsce wykonano więcej niż 15 mln szczepień przeciwko COVID-19. W pełni zaszczepionych jest ponad 4 mln osób.
Prof. Gut przypomniał, że „pierwsza dawka tylko w 60 proc. chroni przed chorobą, ale można powiedzieć, że odciąża służbę zdrowia, bo osoba, która ją przyjęła nie przechoruje ciężko”.
Wskazał, że, „aby zmniejszyć zachorowalność należy przyjąć obie dawki szczepionki albo +zejść ze szczepieniami do młodszych roczników+. Dodał, że „szczepionki w Stanach Zjednoczonych dopuszczone są dla dzieci od 12 roku życia, w Europie musimy poczekać na rekomendację Europejskiej Agencji Leków”.
wkt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/550943-szczepienia-powinny-byc-obowiazkowe-eksperci-stanowczy