Rodzina Polaka, który zmarł w szpitalu Plymouth, otrzymała informację od placówki. Dotyczy ona oficjalnych powodów śmierci naszego rodaka. Siostra zmarłego opublikowała je na Twitterze.
Siostra Polaka, który zmarł w Anglii, opublikowała treść komunikatu, który rodzina otrzymała ze szpitala w Plymouth. Placówka podaje oficjalne przyczyny śmierci.
Otrzymaliśmy ze szpitala kuriozalną informację na temat przyczyn śmierci brata: „Otrzymaliśmy komunikaty od rodziny RS dotyczące spraw związanych z jego śmiercią. W związku z tym piszemy, aby przedstawić aktualne stanowisko w tej sprawie”.
– pisze siostra zmarłego.
„Medyczna przyczyna śmierci zostanie zarejestrowana jako: 1a odoskrzelowe zapalenie płuc 1b niedotlenienie mózgu 1c zawał mięśnia sercowego. Śmierć została zbadana przez lekarza sądowego, który nie ma żadnych obaw”
– czytamy.
Rodzina zażądała sekcji zwłok. Decyzja jest odmowna.
„Rodzina zażądała sekcji zwłok. Nie podano powodów dla tej prośby. Jednakże Trust i lekarz sądowy rozważyli, czy sekcja zwłok jest wymagana i doszli do wniosku, że nie ma podstaw do przeprowadzenia sekcji zwłok, ponieważ nie ma obaw co do medycznej przyczyny śmierci”.
Siostra zmarłego poddaje w wątpliwość oficjalne przyczyny śmierci. Zauważa jednak, że sekcja zwłok nie będzie mogła się odbyć, bo ciało jej brata zostanie skremowane.
Czyli umarł na zawał serca, który miał 6 listopada, a to że przez prawie dwa tygodnie był głodzony, bez wody i faszerowany midazolamem nie spowodowało śmierci. Niestety brat jutro będzie skremowany i już nic nie udowodnimy
– pisze na Twitterze siostra zmarłego Polaka.
Walka o życie Polaka
R.S. - mieszkający od kilkunastu lat w Wielkiej Brytanii obywatel Polski w średnim wieku - trafił do szpitala w Plymouth po ataku serca w dniu 6 listopada 2020 r., w wyniku którego doszło do zatrzymania akcji serca, a jego mózg był pozbawiony tlenu przez co najmniej 45 minut. Początkowo znajdował się w śpiączce, później jego kondycja poprawiła do stanu wegetatywnego, ale według szpitala miał on niewielką szansę na przejście w stan minimalnej świadomości na niskim poziomie.
W związku z tym szpital wystąpił do sądu o zgodę na odłączenie aparatury podtrzymującej życie, na co zgodziły się mieszkający w Anglii żona i dzieci mężczyzny. Przeciwne temu jednak były mieszkające w Polsce matka i siostra, a także mieszkające w Anglii druga siostra mężczyzny i jego siostrzenica.
Żona R.S. uważała, że nie chciałby on być podtrzymywany przy życiu w takim stanie, a druga część rodziny argumentuje, że jako praktykujący katolik opowiadał się za prawem do życia od poczęcia do naturalnej śmierci, zatem nie chciałby, aby jego życie zakończyło się w ten sposób.
15 grudnia brytyjski Sąd Opiekuńczy - specjalny sąd zajmujący się wyłącznie sprawami dotyczącymi osób ubezwłasnowolnionych lub niemogących samodzielnie podejmować decyzji - uznał, że żona mężczyzny wie lepiej niż jego matka i siostry, jaka byłaby jego wola. Orzekł też, że podtrzymywanie życia mężczyzny nie byłoby w jego najlepszym interesie i w związku z tym odłączenie aparatury podtrzymującej życie będzie zgodne z prawem, zaś mężczyźnie należy zapewnić opiekę paliatywną, by do czasu śmierci zachował jak największą godność i jak najmniej cierpiał.
Sąd nie zgodził się też na przetransportowanie R.S. do Polski, co zaproponowała ta część jego rodziny, która chciała podtrzymywania mężczyzny przy życiu, ale na co nie zgadzała się jednak jego żona. Jak wyjaśniał sąd, wiązałoby się to z dużym ryzykiem śmierci w trakcie transportu, co byłoby bardziej uwłaczające godności niż odłączenie aparatury.
Mimo że część rodziny R.S. przedstawiła dowody mające, jej zdaniem, pokazywać, że stan mężczyzny się poprawił, obie decyzje - o zgodzie na odłączenie aparatury i braku zgody na jego przetransportowanie do Polski - zostały później podtrzymane przez sąd. Ta sama część rodziny dwukrotnie zwracała się także do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, który jednak najpierw nie przyjął skargi ze względów proceduralnych, a potem z powodów merytorycznych.
Wskutek przedstawionych nowych dowodów i prób odwoływania się od pierwotniej decyzji mężczyźnie łącznie cztery razy odłączano rurki, którymi był odżywiany i nawadniany (za pierwszym razem także aparaturę wspomagającą oddychanie, ale okazało się, że był on w stanie oddychać samodzielnie), po czym trzy razy je z powrotem przyłączono.
Równolegle od kilku dni trwały intensywne zabiegi sądowe i dyplomatyczne ze strony polskiej w celu sprowadzenia R.S. do Polski. Działania w tej sprawie podejmowali m.in. minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau, marszałek Sejmu Elżbieta Witek, wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Krzysztof Szczerski i rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar.
Ponadto w zeszłym tygodniu Prokuratura Okręgowa w Warszawie złożyła wniosek o całkowite ubezwłasnowolnienie R.S., a Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł o zabezpieczeniu postępowania poprzez wyrażenie zgody na przetransportowanie mężczyzny na terytorium Polski. Także w zeszłym tygodniu do konsulatu w Londynie został wysłany paszport dyplomatyczny dla R.S., co - gdyby strona brytyjska zgodziła się na przyznanie mężczyźnie statusu członka personelu dyplomatycznego - oznaczałoby jego wyłączenie spod jurysdykcji brytyjskiej.
mly/Twitter/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/536957-szpital-podal-powody-smierci-polaka-watpliwosci-rodziny