„Unijne instytucje bardzo oszczędnie posługują się określeniem „podłoże religijno-dżihadystyczne”. Dlatego możemy przyjąć, że zamachów było trochę więcej niż wskazują na to oficjalne dane, co oczywiście nie przekreśla pewnej tendencji spadkowej” - mówi portalowi wPolityce.pl nadkom. Dariusz Loranty, szef Zespołu Ekspertów Środkowoeuropejskiego Instytutu Badań i Analiz Strategicznych (CIRSA).
wPolityce.pl: Ostatnio mniej słyszymy o zamachach w Europie. Czyżby zmalał poziom zagrożenia terrorystyczne na Starym Kontynencie?
Nadkom. Dariusz Loranty: Dobrze, że skupiamy się na Europie, a właściwie na obszarze Unii Europejskiej, ponieważ zjawisko terroryzmu w innych częściach świata ma inne podłoże. Często wiąże się z walką narodowowyzwoleńczą, gdzie stałym elementem działań grup partyzanckich są zamachy terrorystyczne lub konfliktem pomiędzy państwami, w którym oba kraje wzajemnie stosują metody terrorystyczne czy wręcz dywersję z udziałem grup wojskowych.
Na tym tle sytuacja w UE wygląda zupełnie inaczej. Mamy do czynienia z uporządkowaniem politycznym i militarnym. Oczywiście Unia pozostaje areną walki o interes poszczególnych państw, nadal występują olbrzymie różnice polityczne i ideologiczne, a także dysproporcje ekonomiczne. Długo można wymieniać wady tego specyficznego organizmu politycznego, ale Unia pozostaje jednak obszarem spójności, długotrwałego pokoju i po prostu dobrym miejscem dożycia.
W naszym obszarze występują przede wszystkim zamachy terrorystyczne mające podłoże religijne, tzw. dżihadystyczne. Bardzo rzadko występuje tzw. terroryzm chaotyczny, gdy sprawca jest chory psychicznie i nie wskazuje logicznego motywu swojego postępowania. Faktycznie liczba zamachów na obszarze Unii ma tendencje spadkowe. Według danych Europolu w 2015 r. doszło do 687 zatrzymań, a 150 osób zginęło w wyniku takich działań. W 2016 roku odnotowano 718 zatrzymań i 135 ofiar, a w 2017 – 705 zatrzymań i 62 ofiary. Natomiast już w 2019 roku odnotowano 436 zatrzymań i – uwaga, uwaga – już tylko 10 ofiar śmiertelnych. Jak widać, różnica jest ogromna. Tyle że unijne instytucje bardzo oszczędnie posługują się określeniem „podłoże religijno-dżihadystyczne”. Dlatego możemy przyjąć, że zamachów było trochę więcej niż wskazują na to oficjalne dane, co oczywiście nie przekreśla pewnej tendencji spadkowej.
Na ile sytuacja globalna - osłabienie IS czy utrudnienia związane z pandemią - mają wpływ na poziom naszego bezpieczeństwa?
Niewątpliwie osłabienie Państwa Islamskiego jest główną przyczyną. Zmniejszyła się ilość chętnych do opuszczenia Europy, by walczyć na Bliskim Wschodzie, a następnie wrócić i stanowić realne zagrożenie dla społeczeństwa. Jest zdecydowanie mniej osób podatnych na wezwania do walki.
Druga bardzo ważna przyczyna to lepsze i kompleksowe działania antyterrorystyczne prowadzone przez niektóre kraje Unii. Zaczęto ścigać zdeklarowanych zwolenników terroryzmu głoszących pochwałę zabijania Europejczyków. Oczywiście rozmiar kar jest śmieszny, ale przynajmniej coś robią. Kontroli poddaje się grupy szczególnego ryzyka, zwraca się też uwagę na imigrantów wtórnych, powracających. Widoczna jest presja na meczety i islamskie centra kulturowe. Poprawie uległa też współpraca służb różnych krajów. Np. przed zamachem w Austrii Słowacy przesłali informację, co prawda niezbyt precyzyjną, ale jednak. To staje się standardem wszystkich państw. Służby z krajów „starej Unii” nadal nie traktują poważnie służb specjalnych z pozostałych, ale te jednak coraz więcej wiedzą. Gołym okiem widać skuteczniejsze działania kontrterrorystyczne, operacje wywiadowcze, szerokie czynności operacyjne wobec konkretnych osób i grup, a także sprawnie interweniujące jednostki specjalne. Najlepszym przykładem jest Francja, która na tle pozostałych państw działa najsprawniej. Powody do zadowolenia ma również Belgia.
Trzecią przyczyną, może mniej ważną, ale której nie można pominąć, są zmiany społeczne w krajach najbardziej zagrożonych. Można zauważyć pewne symptomy budzenia się społeczeństwa zachodniego. Przez dziesięciolecia elity przekonywały, że największym zagrożeniem dla Europy są ksenofobia, rasizm, czy antysemityzm. Gdy Tomasz Sekielski w 2015r robił reportaż o obozie dla uchodźców w Calais, mieszkańcy opowiadali, jaką gehennę przechodzą z powodu bezkarności nielegalnych imigrantów. Bali się jednak alarmować lokalne władze, bo większą trwogą napawały ich oskarżenia na modłę terroru poprawności politycznej.
Przecież to tylko słowa…
Tyle że można było stracić pracę w administracji. Dlatego tak chętnie wypowiadali się dla polskiej telewizji. Setki polskich kierowców ciężarówek przekonało się, jak działa administracja i policja „europejskich potęg”. Dziś to się zmienia. Francuzi potrafią zorganizować przemarsz przez największe skupiska muzułmanów śpiewając „Marsyliankę”. Belgowie wskazują policji nowo przyjezdnych z krajów islamskich, chętnie mówią o ich miejscu zamieszkania czy zajęciu. Część społeczeństwa przestaje się bać, choć nie brak tzw. oświeconych elit domagających się bezwzględnego przestrzegania politycznej poprawności.
Jaką rolę odgrywa w tym procesie agencja Frontex?
Jeśli mam być szczery, to nie widzę w tym przypadku zbyt dużej efektywności działań. Owszem, widzimy piękne biura, eksponowane stanowiska, ale w praktyce idzie za tym niewiele. A pamiętajmy, że jest to agencja powołana właśnie do zarządzania granicami zewnętrznymi UE. To po jej stronie jest piłka w pierwszym etapie, gdy zagrożenie można zneutralizować na samym starcie. I tu należy stawiać pytania o jej skuteczność.
A może medialna cisza wokół terroryzmu to kwestia zmiany postawy mediów, które chyba mniej ochoczo informują o kolejnych aktach przemocy, o ile nie padnie większa liczba ofiar?
Jest to – jak mawiał klasyk - „oczywista oczywistość”, ponieważ media działają zgodnie z zasadą - koszula bliższa ciału. Jeżeli nad Wisłą wzrasta śmiertelność z powodu koronawirusa, to odbiorców mediów bardziej interesuje to zagrożenie, które jest bliżej. Spadła liczba wyjazdów turystycznych, więc nie interesuje nas, czy co się zadziało na wyspie Bali, czy w Paryżu czy nawet w Wiedniu. Owszem, docierają pewne informacje, ale nie mają już tej mocy rażenia, co jeszcze 2-3 lata temu. Żyjemy u siebie, a u nas jest jednak bezpiecznej.
Not. gah
Dariusz Loranty – nadkomisarz policji w stanie spoczynku. Szef Zespołu Ekspertów Środkowoeuropejskiego Instytutu Badań i Analiz Strategicznych CIRSA (Central European Institute of Research and Strategic Analysis). Należy do Polskiego Towarzystwa Kryminalistycznego i Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/532029-wywiad-zamachy-ekspert-europa-zach-zaczyna-sie-budzic