„Czasami człowiek musi, inaczej się udusi” śpiewał dawnymi czasy Jerzy Stuhr na festiwalu opolskim i dzisiaj ja muszę, ale nie śpiewać, tylko podzielić się informacjami, które pewnie Ferdka Kiepskiego skłoniłyby do komentarza, że „są rzeczy, o których fizjologom się nie śniło”.
Nie bez przyczyny sięgam do tak zwanej popkultury czy też inaczej, kultury masowej, bo to ona przede wszystkim kształtuje nowe pokolenia i ich widzenie świata. A zatem…
Weganizm Miley Cyrus
Miley Cyrus, dawna gwiazdka Disneya (serial „Hannah Montana”, emitowany przez Disney Channel w latach 2006 – 2011), która wyrosła na niezłą skandalistkę w czasach, w których jeszcze polityczna poprawność nie kneblowała ust i pętała zachowań, kilka lat temu stała się weganką i to ortodoksyjną, wykluczając z diety wszystkie produkty pochodzenia zwierzęcego. W 2015 roku wyjaśniała, że przeszła na weganizm między innymi ze względu na to „jak bardzo inteligentnymi zwierzętami są ryby”. Niestety, pani Cyrus musiała zacząć jeść ryby razem z ich IQ, ponieważ, jak wyznała, jej mózg nie funkcjonował prawidłowo:
Musiałam jednak wprowadzić do diety zawierające kwasy omega-3 ryby, gdyż mój mózg nie funkcjonował prawidłowo.
Wywołało to lawinę krytyki jej fanów, których od lat w mediach przekonywała, jak wspaniały jest weganizm, promowała tę dietę, a nawet na ramieniu wytatuowała sobie symbol Towarzystwa Wegańskiego.
Pewnie decyzja pani Cyrus wywołała szok u eurodeputowanej Sylwii Spurek ( o ile pani Spurek wie, kto to jest, bo pewnie osoba tak poważna, będąca w przeszłości zastępcą Rzecznika Praw Obywatelskich, nie zawracała sobie głowy amerykańską gwiazdką), ikony polskiego weganizmu, a wkrótce pewnie i europejskiego, bowiem jako posłanka do Parlamentu Europejskiego promuje weganizm z równym, a może nawet większym zaangażowaniem niż Miley. Pierwsze kroki po wybraniu do PE skierowała do restauracji i barów tej szacownej instytucji, by sprawdzić, czy weganie mogą tam coś zjeść i do tego stopnia była niezadowolona, że wystosowała pismo do Sekretarza Generalnego Parlamentu Europejskiego Klausa Welle, w którym upomina się o prawa pracujących w unijnych instytucjach wegan. Swoją wegańską krucjatę prowadzi z iście rewolucyjnym zapałem, żądając ograniczenia, a nawet zupełnego wyeliminowania produktów mięsnych z diety Europejczyków. Kolejnym autorytetem, na który z wielką satysfakcją się powołuje, jest David Attenborough,95-letni brytyjski biolog, popularyzator wiedzy przyrodniczej na świecie, pisarz, narrator i podróżnik. Attenborough w swoim najnowszym filmie wzywa publiczność do porzucenia mięsa i zachęca do diety roślinnej:” Musimy zmienić naszą dietę. Planeta nie może utrzymać miliardów mięsożerców”.
Nie wiem, ilu widzów będzie miał ten film, którego premierę zapowiedziano na 28 września, ale Miley Cyrus obserwuje na Twitterze 45 milionów osób, a na Facebooku – 43 miliony. Fan Club Davida Attenborougha na Fb liczy sobie 18 tysięcy osób, a Sylwia Spurek po pięciu latach obecności na Twitterze dorobiła się nieco ponad 16 tysięcy obserwujących. Widać z tego, że jednak siła rażenia pani Cyrus, teraz pewnie większa dzięki sprawniejszemu działaniu mózgu, wzbogaconemu kwasami omega-3 z ryb, może zwycięski marsz restrykcyjnego weganizmu mocno spowolnić.
Zachwyt Spurek nad decyzją amerykańskiej Akademii Filmowej
Niejaką pociechą dla pani Spurek jest ostatnia decyzja amerykańskiej Akademii Filmowej, przyznającej Oskary. Z zachwytem przyjęła nowe kryteria, które będą obowiązywały twórców (i wytwórnie) ubiegające się o statuetkę za najlepszy film: przynajmniej 30 procent „kobiet, mniejszości rasowych, osób LGBTQ+, osób z niepełnosprawnością fizyczną lub intelektualną”, wśród aktorów pierwszoplanowych przynajmniej jeden z mniejszości, fabuła związana z jedną z tych grup, zróżnicowana ekipa filmowa.
Nie ma demokracji bez kobiet, bez praw osób LGBT+, bez poszanowania praw mniejszości. Nie możemy liczyć na polityków i polityczki? To znaczy, że czas na kulturę. Teraz naszą sojuszniczką będzie Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej. Jestem za!
— napisała Sylwia Spurek na Twitterze.
Pani Spurek, wzorzec feministki walczącej o prawa kobiet, jakoś nie zauważyła, że w tych kryteriach kobiety zostały zaliczone w poczet mniejszości, obok takich jak mniejszości rasowych, osóby LGBTQ+, osoby z niepełnosprawnością fizyczną lub intelektualną.
Ktoś wyraził nadzieję, że w takie sytuacji Orły - Polskie Nagrody Filmowe – zyskają na znaczeniu i prestiżu, ale chyba jest ona płonna. Biorąc pod uwagę to, że polski film jest zgłaszany do nagrody Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej w kategorii filmów nieanglojęzycznych, należy się spodziewać, że największe szanse na Orły i przyszłą nominację do Oskara miałby film pokazujący tragiczne losy dwójki polskich gejów z adoptowanym zagranicą czarnoskórym dzieckiem, którzy nieopatrznie postanowili osiedlić się w Polsce w strefie „wolnej od LGBT” gdzieś na Podlasiu i są zaszczuwani przez miejscową prymitywną i ksenofobiczną ludność, zyskując sprzymierzeńca tylko w osobie gospodyni księdza-pedofila, która potajemnie jest zwolenniczką otwartego kościoła Szymona Hołowni.
Kłusowanie Hołowni w Sejmie
A skoro już o Szymonie Hołowni mowa, to może mieć problemy z Zielonymi, bo postanowił pokłusować w Sejmie i upolował posłankę wiosny Biedronia, Hannę Gil-Piątek, która porzuciła lewicę i przystąpiła do ruchu Polska 2050. Politolodzy już zacierają ręce, bo jakież możliwości pracy naukowej stwarza ta sytuacja! Posłanka ( a może jeszcze i kolejni parlamentarzyści), której ugrupowanie nie jest reprezentowane w Sejmie a ona sama ma zupełnie inne światopoglądowe wektory (aborcja, adopcja dzieci przez pary homoseksualne itp.) niż przywódca ruchu, do którego przystąpiła. I do tego argumentacja – opuszcza lewicę, gdy ona rośnie w siłę (choć sondaże co innego mówią). To nawet logiczne – opuszczać „silne” parlamentarne ugrupowanie na rzecz tego, które de facto jeszcze nie istnieje. No ale jak by powiedział z pogardą jakiś mizogin z – kobieta i logika?
„Flaga Szwecji” i tablice „strefa wolna od LGBT”
Nie tyle brakiem logiki, ale wiedzy i umiejętności weryfikowania informacji wykazali się szwedzcy aktywiści LGBT, którzy zwrócili się do ambasady Polski z prośbą o usunięcie tablic »strefa wolna od LGBT w miejscowościach, gdzie zostały one umieszczone, w trosce o „zdrowie psychiczne osób homoseksualnych tam mieszkających”. Władze Polski zapewne poinformują Szwedów, że tablice takie rozwiesza aktywista LGBT, a w Polsce takich stref nie ma, zaś uchwały przyjmowane przez polskie gminy nie dyskryminują homoseksualistów. Gminy, gdzie niejaki Bart Staszewski wiesza tabliczki, fotografuje i potem zdejmuje (zdjęcia umieszcza w mediach społecznościowych, szczując na „homofobiczną” Polskę) chronią polskie rodziny przed niechcianą ideologią i nikogo nie dyskryminują.
CBA w warszawskim ratuszu
W Ratuszu pojawiło się CBA, żeby sprawdzić, jak wyglądał nadzór odpowiedzialnych pracowników nad gospodarką ściekami w związku z druga awarią oczyszczalni Czajka. Niestety, śnięte ryby z okolic Łomianek nie zostaną przesłuchane z oczywistych względów. Zresztą władze miasta zarządziły sekcję zwłok odłowionych trupów i nie stwierdzono, żeby ścieki miały coś z tym wspólnego. Co było przyczyną nie ustalono, ale ponieważ pomorski Sanepid stwierdził, że woda spływająca nurtami Wisły do Bałtyku spełnia normy sanitarne, istnieje podejrzenie, że ryby doznały szoku, dostając nagle krystalicznie czystą wodę. I tylko rodzi się pytanie, po co tę oczyszczalnię budowano, skoro miliardy ścieków komunalnych, szpitalnych i przemysłowych spływające od kilkunastu dni do rzeki nie mają żadnego wpływu na wodę w Wiśle i żyjące w niej organizmy?
„Niech ktoś zatrzyma świat, jak wysiadam…”
Niestety, nie mogę powtórzyć za Anną Marią Jopek „niech ktoś zatrzyma świat, ja wysiadam…”, bo tego wszystkiego, co wbrew naszej woli, naszej tradycji i naszym wartościom chce nas zalać jak ścieki z Czajki, nie zatrzyma „ktoś”. Wysiąść i liczyć na to, że się jednak zatrzyma, to duże ryzyko.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/517088-nie-moge-powtorzyc-niech-ktos-zatrzyma-swiat-ja-wysiadam