Co człowiek zaloguje się na Twitterze czy Facebooku, okazuje się, że otaczają go hordy niezłomnych wojowników toczących batalię z całych światem. Nadużywanie słów, które kojarzą się z tym, co poważne, wzniosłe i piękne stało się plagą.
„Walka”
Byle szczekanina, często dla bardzo partykularnego, doraźnego interesu, jest reklamowana jako „walka”. Oto szczekający polityk, szczekający dziennikarz czy szczekający w mediach społecznościowych szary Kowalski „walczy”. I co z tego, że jego walka ogranicza się do siedzenia czterema literami w wygodnym fotelu i ścierania sobie naskórka na klawiaturze przy pisaniu napastliwych głupot. On „walczy”. Inna sprawa, że gdy przychodzi mu zmierzyć się z interlokutorem bezpośrednio, naciąga na głowę kaptur i czmycha. Na Twitterze jego najczęściej używanym słowem jest „walka”, więc pewnie jest wojownikiem. Tylko co w tej sytuacji mają powiedzieć przedstawiciele profesji, których rzeczywista walka jest wpisana w zawodowe DNA? Podziwiam ich dystans.
„Niezłomność”
Podobnie jest z „niezłomnością”. Wystarczy zamknąć uszy na argumentację innych stron, a umysł trzymać pod kłódką, by stawiać się w panteonie bohaterów. Z tego punktu widzenia również koń z klapkami na oczach staje się symbolem heroizmu. O przysłowiowej krowie niezmieniającej poglądów nie wspominając. Wystarczy podtrzymywać swój status quo dorabiając do tego ideologię. Bo gdy przychodzi co do czego i na szali należy postawić własne interesy w imię obrony własnych wartości, etatowy „niezłomny” chowa głowę w piasek. No i trwa. Trwa w głupocie.
„Niepokorność”
I wreszcie „niepokorność”. Dziś radykalny serwilizm wobec jakiejkolwiek instytucji, korporacji, partii przy głośno deklarowanej niechęci do adwersarzy urasta do miary kolejnej z tytułów cnót. Można opluć, wyrzygać się, zabluzgać i schować pod sukienkę zasobnego patrona, ale w oczach gawiedzi dumnie dzierżyć miane bezkompromisowego fightera. I cóż z tego, że później to drogi patron (czy to będzie redakcja, partia czy fundacja) obroni, udzieli wsparcia, a jeszcze spuści ze smyczy następne ratlerki do obszczekania. Właściwy przekaz idzie w świat.
A my żyjemy sobie nieświadomie w tej iluzji. W końcu świat kreacji jest przyjemniejszy. Nawet jeśli – nawiązując do Stefana Kisielewskiego – urządzamy się w d…e.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/501054-inflacja-slow-walka-niezlomnosc-niepokornosc